Teatr Studio: „Warszafka” wraca z imprezy
Teksty Doroty Masłowskiej są obecnie jednymi z najczęściej realizowanych na deskach teatrów. Tym razem z jej dramatem „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” w Teatrze Studio zmierzyła się Agnieszka Glińska. Czy reżyserka poradziła sobie z przełożeniem na język teatru niepowtarzalnego stylu Masłowskiej?
Na scenę wychodzi dwoje ludzi, którzy wyglądają niczym bezdomni. Skonsternowani stoją w brudnych ubraniach nie z tej epoki, w oczy rzucają się ich czarne zęby, przetłuszczone włosy. Kim są naprawdę? Rumunami wracającymi do ojczyzny? Oszustami próbującymi wyłudzić wartościowe rzeczy od podwożącego ich kierowcy? Z biegiem czasu wszystko staje się jasne – to Parcha i Gina, para wracająca z „epickiej” imprezy na Mokotowie. Pogrążeni w stanie alkoholowego upojenia i zaćmieni narkotykami, podróżują autostopem udając Rumunów. Po drodze spotykają przeróżnych ludzi, z którymi rozmowy w coraz większym stopniu obnażają prawdziwe oblicze głównych bohaterów.
Bolesne zderzenie z rzeczywistością
Jak stwierdziła Agnieszka Glińska: Mogłabym ograniczyć się do wystawiania tylko tekstów Doroty Masłowskiej i sztuk Antoniego Czechowa, a moje artystyczne ambicje byłyby w pełni zaspokojone. Rzeczywiście, teksty enfante terrible polskiej literatury dają duże pole do popisu. Akcja sztuki „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” pełna jest niezapowiedzianych zwrotów i barwnych postaci. Wraz z rozwojem spektaklu postaci zagrane przez Marcina Januszkiewicza i Agnieszkę Pawełkiewicz nabierają odpowiednich kształtów. Do pary imprezowiczów stopniowo dociera, że w realnej rzeczywistości czekają na nich obowiązki – Gina jest matką małego chłopczyka, a Parcha musi stawić się na planie serialu, w którym gra księdza. Gdy alkohol i środki odurzające przestają działać, bohaterowie z przerażeniem odkrywają beznadzieję swojego obecnego położenia, ale także życia w ogóle. Coraz bardziej zdesperowani, zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, iż tak naprawdę to, od czego uciekają to ból i samotność. Ich położenie doskonale podkreśla scenografia. Scena, poprzez ustawienie na niej poddasza wyłożonego boazerią, została zmniejszona do ciasnego pomieszczenia. Stanowi to trafną metaforę klaustrofobicznej przestrzeni życiowej, w której funkcjonują bohaterowie. Zamknięci w konwenansach, duszą się rolami, które zmuszeni są odgrywać w swojej codzienności.
To my, Polacy
Parcha i Gina nie są jedynymi postaciami w sztuce. Glińska w „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” zabiera widza na wycieczkę po Polsce odrzuconych: bohaterowie spotykają przerażające swoją zaściankowością sprzedawczynie w wiejskim sklepie; nierozstającą się z butelką wódki „panią magister”, zrozpaczoną kolejnymi zdradami męża i dziadka-schizofrenika zupełnie niekontaktującego z rzeczywistością. Postaci te w pierwszym odruchu powodują śmiech, jednak komizm ten podszyty jest tragedią. Glińska wytyka słabości polskiego społeczeństwa, karykaturalnie przerysowuje bohaterów, by ukazać prawdę, która śmieszy, ale i boli. W „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” wyśmiana jest polska prowincja, inteligencja oraz – za sprawą Parchy i Giny – nowobogacka „warszafka”.
Glińska udowodniła, że tekst Masłowskiej się nie starzeje. Opisane przywary polskiego społeczeństwa nie straciły na aktualności. To właśnie warstwa językowa jest najmocniejszą stroną sztuki – komicznie wykoślawiona polszczyzna, którą tak często usłyszeć można na polskich ulicach. Reżyserka dość restrykcyjnie trzyma się oryginalnego tekstu dramatu. Przedstawieniu wychodzi to na dobre – cięte dialogi i wartka akcja pełna niespodziewanych zwrotów nie pozwalają się nudzić.
Co autor miał na myśli?
Niektóre zabiegi zastosowane przez Glińską są niestety niezrozumiałe i zupełnie nie przekonują. Reżyserka zdecydowała się na przykład przełamać ciągłość sztuki poprzez wprowadzenie raz jakiś czas utworów muzycznych prosto z warszawskich klubów – usłyszeć można m.in. najnowsze dokonania grupy Daft Punk. Zabieg ten wprowadza do spektaklu sztuczność, sprawia niepotrzebne wrażenie, że dziejące się na scenie wydarzenia to tylko narkotyczna wizja wciąż bawiących się na parkiecie imprezowiczów. Kolejnym niezrozumiałym chwytem jest obsadzenie w roli policjanta Doroty Landowskiej, postać sprzedawczyni zagrał z kolei Modest Ruciński. Celowość i zasadność tego zabiegu stoi pod wielkim znakiem zapytania. Dużą dychotomię zauważyć można także w grze aktorów. Marcin Januszkiewicz w roli Parchy wypadł wyśmienicie. Jego postać na początku sztuki oparta jest na grotesce i komizmie, by miarę upływu spektaklu pogrążyć się w psychologicznym rozpadzie. Dobrze spisała się również Monika Krzywkowska. Grając zarówno postać kierowcy, wiejskiej sprzedawczyni, jak i „pani magister” wypadła bardzo przekonująco, za każdym razem budując rolę innymi środkami artystycznego wyrazu. Kompletnie rozczarowuje natomiast Gina. Agnieszka Pawełkiewicz jest sztuczna i nieprzekonująca, zamierzone zapewne przerysowanie postaci irytuje i razi sztampowością.
„Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” można określić mianem udanej sztuki. Glińska perfekcyjnie żongluje komediową i tragiczną konwencją. Dramat kreśli dość bolesny i przerażający obraz współczesnego polskiego społeczeństwa, jest swoistą przestrogą przed życiem bez zasad moralnych. Po obejrzeniu spektaklu odnosi się jednak wrażenie, że jego siła tkwi wyłącznie w znakomitym tekście Masłowskiej. Mocne strony sztuki – komiczne dialogi, wyraziste postacie, wartka akcja nie są zasługą reżyserki, a efektem dobrze skonstruowanego utworu dramatycznego. „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” był już wielokrotnie wystawiany na deskach polskich teatrów, przydałoby się więc tchnąć nieco świeżości opatrzonemu już dramatowi. Niestety, Glińskiej zabrakło wyobraźni. Obroniła się jednak na tyle, na ile była wierna oryginałowi tekstu Masłowskiej. Reżyserka zamierza kontynuować pracę z utworami pisarki – w maju na afiszu ma się pojawić bajka „Jak zostałam wiedźmą? Sztuka autobiograficzna dla dorosłych i dzieci”, którą Masłowska stworzyła specjalnie na zamówienie stołecznego teatru. Być może wtedy Glińska zaskoczy bardziej?
„Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku”
TEATR STUDIO
autor: Dorota Masłowska
reżyseria: Agnieszka Glińska
data premiery: 16 września 2013
czas trwania spektaklu: 85 minut (bez przerwy)