Nie taki kebab smaczny
Można swoją ojczyznę kochać bezwarunkowo. Można poddać się nostalgii i widząc pamiątkę z dzieciństwa rozczulać się nad krajem, który się opuściło. Można też, jak Necla Kelek, pokusić się o krytyczną analizę i nie zostawić suchej nitki na miejscu, z którego się pochodzi. Słodkie wspomnienia z kraju nad czterema morzami przygniecione zostały gorzką refleksją nad drogą, którą kilka dekad temu Turcja obrała.
„Słodko-gorzka ojczyzna. Raport z serca Turcji” to faktycznie raport. Raport o stanie demokracji, poszanowaniu praw człowieka i przede wszystkim respektowaniu i gwałceniu praw kobiet. W czasach, kiedy żywa jest debata nad przyjęciem Turcji do Unii Europejskiej, coraz rzadziej mówi się o islamskości tego kraju. Podkreśla się, jak bardzo Turcja jest zeuropeizowana, że jest liderem wśród krajów arabskich, jeśli chodzi o demokratyzację życia i wprowadzanie zachodnich wartości. Jedynie uznawana w Turcji kara śmierci jest szczegółem, który nie daje się zaakceptować przez zwolenników przyjęcia Turcji do europejskiej rodziny. Necla Kelek pokazuje jednak, że nie sama kara śmierci jest w tej debacie najważniejsza.
Mieszkająca w Niemczech autorka tureckiego pochodzenia stara się zobrazować kraj, w którym się urodziła na nowo. Z drugiej jednak strony Europa stara się traktować Turcję jako swoją europejską siostrę. Szał kebabów i zainteresowanie wycieczkami „last minute” do Turcji tworzą cukierkowy obraz tego kraju, w którym jest dobre jedzenie, ciekawa kultura, dziwnie ubrane kobiety, ale mimo swej egzotyki bardzo rozsądni i normalni ludzie. Z książki „Słodko-gorzka ojczyzna” wyłania się Turcja, w której wciąż zawierane są małżeństwa nastolatków poznających się dopiero w dniu ślubu, silne jest przeświadczenie, że kobieta bez męża jest nic nie warta. Historia 30-letniej niezamężnej Turczynki, której mieszkanie musiał wynająć ojciec, bo nikt jej, jako samotnej kobiecie, nie chciał, dość jednoznacznie pokazuje, że wiele wody musi jeszcze przepłynąć przez Bosfor, aby Turcy myśleli w tych samych kategoriach co Europejczycy.
Momentami można odnieść wrażenie, że Kelek chciałaby z Turcji zrobić Niemcy. Sama o sobie mówi coraz częściej jak o Niemce i nie kryje się z wielką sympatią do tego kraju oraz jego europejskich tradycji. Krytykuje Turcję za islam, zacofanie i jej „tureckość”. Choć opowieści o porywanych z Niemczech kobietach, a następnie więzionych przez rodziny w Turcji przyprawiają o gęsią skórkę, to trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Kelek często odmawia „prawa do chusty”. Uznaje tradycję za coś niepotrzebnego i przede wszystkim szkodliwego i gdyby mogła, zabroniłaby zasłaniania twarzy i włosów, narzucając europejski styl ubierania. Pisze, że kobiety dobrowolnie zakładające chusty nie zdają sobie sprawy, co robią, a przez swoje postępowanie szkodzą państwu oraz jego rozwojowi.
Książka Necli Kelek to propozycja dla wszystkich zakochanych w Turcji, interesujących się światem muzułmańskim, eurofascynatów czy obrońców praw kobiet. Wielopłaszczyznowa opowieść o miejscu, gdzie się wspaniale gotuje i wspaniale dławi sprawiedliwość powinna zaspokoić głód obcowania z czymś innym niż polska pseudozimowa rzeczywistość. Tylko czy kebab po lekturze „Słodko-gorzkiej ojczyzny” będzie smakować tak samo?
„Słodko-gorzka ojczyzna. Raport z serca Turcji”
Necla Kelek
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo Czarne
Ilość stron: 280 stron