"Przystań wiatrów" – George’a R.R. Martina pisarskie początki

Więcej, więcej! Chciałoby się powiedzieć po przeczytaniu „Przystani wiatrów”, autorstwa pisarskiego duetu George’a R.R. Martina i Lisy Tuttle. Ta ponad 30-letnia powieść nie doczeka się już raczej kontynuacji na miarę „Gry o tron”, ale dla fanów tej ostatniej pozostaje wielką gratką. Tym bardziej, że wydawnictwo Zysk niedawno wznowiło jej wydawanie w Polsce.

Tytułowa Przystań Wiatrów to kraina pozbawiona jednego stałego lądu – jej mieszkańcy porozrzucani są pomiędzy setki małych wysepek, a komunikację wodną pomiędzy nimi utrudniają potężne sztormy i czające się w morskich głębinach potwory. Wobec tego niezwykłą rolę w ich społeczności sprawują lotnicy – ludzie, którzy spełnili odwieczne marzenie człowieka o lataniu. Dzięki specjalnym skrzydłom lotnicy mogą szybować na wietrze i przemieszczać się pomiędzy wyspami, pełniąc rolę posłańców.

Nie każdy jednak może być lotnikiem. Technika wykonywania skrzydeł zaginęła w mroku dziejów. Są one przekazywane z pokolenia na pokolenie, a lotnicze rody nie dopuszczają do siebie nikogo z zewnątrz. Aż do czasu, gdy bohaterka powieści, Maris z Amberly Mniejszej, wywróci ich świat do góry nogami… Akcja jest rozciągnięta na wiele lat życia Maris, od dzieciństwa po starość, dzięki czemu czytelnik może obserwować konsekwencje jej działań i odpowiedzieć sobie na pytanie, co się dzieje, gdy nagle zrywa się z wielowiekową tradycją.

przystan_wiatrow_pasek

Odpowiedź jest zresztą, jak czytelnicy Martina mogli się już zorientować, niepodana wprost. Egalitarystyczny postulat („skrzydła dla wszystkich!”), który autorzy zdają się bronić, skonfrontowany jest tu z rosnącą nienawiścią obu stron. I to wzajemną – tych, którzy skrzydła już mają, bo je odziedziczyli, i tych, którzy dopiero aspirują do ich zdobycia, jak Maris. Wykreowani przez Martina i Tuttle bohaterowie są jak zwykle wyraziści, pełni sprzeczności i szczerych emocji, ale w „Przystani Wiatrów” łączy ich jedno – niestrudzony upór w dążeniu ku marzeniu, którym jest unoszenie się wśród powietrznych prądów.

Książka ta znaczyła początek autorskiej kariery George’a R.R. Martina – została wydana w 1981 roku, jako jego druga powieść. W Polsce po raz pierwszy ukazała się w roku 1997, ale nie odniosła wówczas pożądanego komercyjnego sukcesu. Nie jest tajemnicą, że wydawcy dostrzegli ponownie jej potencjał właśnie teraz, na fali popularności serialowej „Gry o tron”. Sugeruje to już okładka, na której nazwisko drugiej autorki, dużo mniej znanej w Polsce Lisy Tuttle, jest znacznie pomniejszone względem nazwiska Martina.

Historia ta jest właściwie historią jednego marzenia, i być może dlatego tak trudno natychmiastowo przestawić się z języka późniejszych Martinowskich dokonań. Wciąż jednak jest to język barwny, rzucający czytelnika niemal natychmiastowo w wir wydarzeń i – co najważniejsze – język fantastycznie wykreowanego świata, w którym wciąż drzemie wiele tajemnic. Chociaż akcja powieści dzieje się bowiem na kilku różnych wyspach, wiele lądów, o których się wspomina, pozostaje zagadką – egzotyczne wyspy Południa, zimna Artellia, gdzie lotnicy są równocześnie książętami, wulkaniczne Węgle. Universum to ma wciąż wiele to zaoferowania.

Być może gdy Martin ochłonie już z komercyjnego sukcesu, jaki ostatnimi laty stał się jego udziałem, i skończy wreszcie sagę „Gry o Tron”, postanowi jednak wrócić do Przystani Wiatrów, gdzie człowiek dzierży skrzydła? Pozostaje czekać. I marzyć.

 

177911-352x500

„Przystań wiatrów”

George R.R. Martin, Lisa Tuttle

Wydawnictwo Zysk i S-ka

Poznań 2013

 

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Na co wydajemy najwięcej pieniędzy?

Początek roku to często ciężki czas dla naszych portfeli. Przytłoczeni...

Obsesja w trzech odsłonach
Klara nie wie, gdzie przebiega granica pomiędzy miłością a obsesją,...
Książe electroswingu i jego księżniczka
Jest określany prekursorem nowego nurtu muzyki. Wydał osiem albumów. W...
FenoMEM

Zjarany Seba, Aleksander Kwaśniewski, Chuck Norris czy Donald Tusk. Do...