Juliusz Słowacki, ten złodziej

Gdyby Gombrowicza nie było, należałoby go wymyślić. Kto inny pokusiłby się o oskarżenie w szkolnym wypracowaniu polskiego narodowego wieszcza o okradanie Byrona i Szekspira i nieudolność w wymyślaniu czegoś własnego?

 

Podobno dzieciństwo jest kluczem do zrozumienia tożsamości człowieka. Gombrowicz jako leń i głupek w szkole, jako leń i imprezowicz na studiach, jako leń i niezdolny poszukujący przyszły pisarz. „Wspomnienia polskie” pochłania się w trzy wieczory i dwie noce. Przez kolejne trzy zastanawia się jak to możliwe, że będąc takim hulaką i obibokiem przez długi okres swojego życia można spłodzić lektury, które weszły na stałe do kanonu polskiej literatury, i które z wypiekami na twarzy czytają kolejne pokolenia.

 

W ramach odświeżania Gombrowicza Wydawnictwo Literackie wydało w kolekcjonerskiej serii „Wspomnienia polskie” i „Wędrówki po Argentynie”. Nieco zapomniane zapiski ujrzały światło dzienne dopiero po śmierci pisarza, a powinno się je czytać równocześnie z lekturą obowiązkowych dzieł Gombrowicza. Anegdoty i wspomnienia kreślą jeszcze bardziej barwny i wykraczający poza wszelkie schematy portret pisarza. „Maturę oblewaliśmy w mieszkaniu zwanego Prezesem, czyli Miecia Grabskiego, na ulicy Jerozolimskiej wprost Dworca Głównego. Ja się upiłem, jak wszyscy, i rzygałem z okna piątego piętra na ulicę; ale nie zauważyłem w pijanym widzie, że na dole była kawiarnia i stały stoliki na chodniku. Ryk dochodzący z dołu skłonił mnie do pośpiesznego zaalarmowania moich towarzyszy i zabarykadowaliśmy drzwi wejściowe, gotowi bronić się do ostatka” – pisał Gombrowicz we fragmencie poświęconym edukacji. Jego spostrzeżenia nie tracą na aktualności, za to nabierają dojrzałości i trafności. Niektóre rzeczy po prostu się nie zmieniają.

 

Gdyby Gombrowicza nie było, należałoby go wymyślić. Czytanie „Wspomnień polskich” i „Wędrówek po Argentynie” to przyjemność w każdym calu, na każdej stronie. Jest gorzko, jest ironicznie, jest krytycznie. Ale jest też puszczanie oka do czytelnika i serwowanie mu intelektualnych uciech. To pozycja obowiązkowa na półce złośliwego inteligenta i oczytanego kulturalnego pożeracza świata. „Doprawdy obawiam się, że zwariowałem”.

 

wspomnienia-polskie-wedrowki-po-argentynie okładka.jpg„Wspomnienia Polskie”, „Wędrówki po Argentynie”

Witold Gombrowicz

Wydawnictwo Literackie

Rok wydania: 2011

Ilość stron: 397

Kameralne Lato
Po Jarocinie nadchodzi czas na Radom. Już w sierpniu filmowa...
Temat raz, technika dwa
Ładne, dopracowane technicznie zdjęcia bywają niebezpieczne. Tajemniczy fotoesej Bartosza Zaborowskiego,...
Podziel się majówką i wygraj sprzęt fotograficzny
Fotografowałeś w czasie wyjazdu na długi weekend? A może masz...
Dziennikarz dziennikarzowi hieną
Jak co roku pod koniec stycznia Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznało...