Aleksei Popogrebsky nakręcił dobrą, zabawną i ostrą satyrę na Rosję. W „Prostych sprawach” reżyser celnie punktuje ojczyznę i rodaków, przy okazji snując opowieść o tym, jak ciężko się zmienić w zdegenerowanym systemie.
Głównym bohaterem filmu jest Sergei, lekarz anestezjolog w średnim wieku. Z początku sprawia nienajsympatyczniejsze wrażenie – przyjmuje łapówki, podrywa sekretarkę, jest oschły dla żony Katii. Co prawda, Sergeiowi się nie układa, bo jest na życiowym zakręcie. Stracił prawo jazdy, jego nastoletnia córka Lena uciekła z domu z jakimś chłopakiem, a co najgorsze, żona spodziewa się drugiego dziecka, na które bohater ewidentnie nie ma ochoty. Widać po nim, że próbuje zmienić swoje życie, ale nie ma pomysłu, jak to zrobić. Podstarzały aktor Zhuravlyow, któremu Sergei na czarno robi raz dziennie zastrzyki, pewnego dnia składa dość niezwykłą propozycję.
Wódka w „Prostych sprawach” leje się w nich niemal tak gęsto jak w „Weselu” Smarzowskiego, tylko że tu nikt niczego nie świętuje. Służba zdrowia oddana jest z brutalnie szczerym realizmem, lekarze i pacjenci są do cna skorumpowani, Siergiej nawet raz krzyczy, że „w dupie ma przysięgę Hipokratesa”. To samo tyczy się policji i przedsiębiorców. Zarówno starsze, jak i średnie pokolenie Rosjan wygląda na zblazowane i apatyczne, niezdolne do działania na szerszą skalę. Doskonale obrazuje to świetna scena rozmowy Sergeia z kolegą chirurgiem, który nie może się nadziwić, skąd u anestezjologa taka nagła chęć pomocy bliźnim.
„Proste sprawy” to jednak nie dramat egzystencjalny, a inteligentna komedia. Jest tu oczywiście miejsce na humor sytuacyjny (sandały i skarpety!) czy nawet pojedyncze gagi, ale widza mają bardziej bawić kontrasty, powtarzające się schematy, typy charakterologiczne (świetny Leonid Broniewoj jako wielkopański Zhuravlyow szukający u Sergeia docenienia). Jedynym minusem filmu jest brak jakiegokolwiek wyjaśnienia powodów czy motywów, dla których główny bohater próbuje się zmienić. Sergei (również oklaski dla odtwórcy roli Sergeia Puskepalisa) po prostu w pewnym momencie zaczyna się zachowywać jak inna osoba.
Jeśli przymknąć jednak na to oko, obraz Alekseia Popogrebskyego pozostaje jak najbardziej godny polecenia. Dobrze zagrane, z niezłym scenariuszem i sprawnie zrealizowane „Proste sprawy” wyróżniają się na plus spośród innych przedstawicieli wyeksploatowanego gatunku komedii. Zostały docenione na festiwalu w Karlovych Varach w 2007 roku, gdzie otrzymały nagrodę FIPRESCI (Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych). Tam również Sergei Puskepalis został wybrany Najlepszym Aktorem.
Film w polskich kinach od 3 maja 2013 roku.
„Proste sprawy” (Prostye veshchi), Rosja 2007
reżyseria: Aleksei Popogrebsky
110 min.
Nasza ocena: 8/10