Synteza przepisu kulinarnego i fotoporadnika – jeden z naszych fotografów opisuje jak zrobić fotografię, która wymaga od nas czegoś więcej niż łutu szczęścia i trybu automatycznego w aparacie. Wierząc, że nic tak nie nauczy zagadnień technicznych fotografii, jak analiza efektów pracy fotografa.
Składniki:
- Kilku modeli.
- Aparat z możliwością ustawień manualnych (w tym wypadku Nikon D700 + 24-70 f2.8).
- Statyw (może być jak najtańszy. Najważniejsze, aby zahamował drgania aparatu).
- Noc w czasie pełni księżyca.
- Szybko spalający się materiał.
- Ognisko.
- Wiedza o tym, że to nie działa. Wyjaśnienie na końcu.
Przepis:
1. Namawiamy modeli do eksperymentu
W założeniu, w danym kadrze, przy tak słabym oświetleniu, chcemy wybuchem ogniska zamrozić ruch jednego z modeli. Zrealizowanie pomysłu wymaga osób nieświadomych niebezpieczeństwa, w pełni ufających osobie fotografującej.
2. Ustawiamy aparat (ok. 35mm/200ISO/f5,6/30s/format RAW/Balans bieli ustawiamy przy późniejszej edycji)
Standardowo – obieramy pożądany przez nas kadr, ustawiamy aparat na statywie. W parametrach ekspozycji, starałem się brać pod uwagę błysk z ogniska – m. In. Dlatego przesłona wyższa od minimalnej.
3. Rozpalamy ognisko
Jego wielkość nie ma wielkiego znaczenia – ogień pełni rolę zapalnika dla materiału, który w założeniu będzie musiał się w nim spalić tak szybko, aby jego wybuch zamroził ruch części kadru. Potrzebujemy wybuchu, nie ciepłego światła drewna płonącego w domowym kominku.
4. Ustawiamy modeli
Jesteśmy pewni tego, że im bliżej wybuchu będzie się znajdował model, tym większa szansa, że jego ruchy zostaną zamrożone. Stąd środkowa postać jest pochylona nad ogniskiem. Dwie pozostałe stoją nad nią, aby odbiorca zdjęcia szybko zauważył długi czas naświetlania.
5. Robimy zdjęcie
Rozpoczynamy naświetlanie całej sceny, jednocześnie prosząc jednego z modeli o wrzucenie łatwopalnego materiału, który wyzwoli błysk, do ognia. Obserwując tlące się włosy jednego z modeli, po zamknięciu migawki zaczynamy szczerze przepraszać i cieszyć się i tak ciekawym kadrem.
Wniosek końcowy:
Aby uzyskać efekt zamierzony na początku, najlepsza byłaby do tego tzw. „magnezja”, jednak biorąc pod uwagę to, że spala się ona błyskawicznie w temperaturze kilku tysięcy stopni, obecność modela w jej pobliżu dałaby ciekawy, choć tragiczny skutek. Po takim eksperymencie, możemy się zabawić w coś bezpieczniejszego. Efekt zdjęciowy poniżej: