Nie ma fotografii bez światła. Oczywista oczywistość? Niekoniecznie. Andrzej Dragan, Przemysław Pokrycki i Piotr Kała o niezbędności i zbędności światła.
Fotografia to światło?
Andrzej Dragan: Takie stwierdzenie byłoby pozbawione logiki. Uważam światło za umiarkowanie istotny element fotografii. W przypadku portretów wykonanych na zewnątrz, najchętniej unikam jakiejkolwiek różnorodności oświetleniowej. Fotografuję w pochmurny dzień, a gdy świeci ostre słońce – stawiam modeli w cieniu, gdzie światło jest silnie rozproszone i rozkłada się równomiernie. Innymi słowy, staram się, żeby światło możliwie niewiele przeszkadzało.
Przemysław Pokrycki: Tak, bez światła nie ma fotografii. Fotografia to światło odbite od przedmiotu lub przechodzące przez przedmiot i zarejestrowane na materiale światłoczułym.
Piotr Kała: Odpowiedź jest krótka: bez światła, nie ma fotografii; zresztą nazwa łacińska to przecież „malowanie światłem”, a „sztuka fotograficzna” to sprawne się nim posługiwanie i umiejętność wykorzystania go.
Światłem można opowiadać o człowieku?
AD: To może ładnie brzmi, ale ma mało wspólnego z rzeczywistością. Nie jestem przekonany, żeby celem fotografii było opowiadanie o człowieku, o wiele lepiej do tego służą słowa. A czy można użyć światła do opowiadania? Niewątpliwie, zmieniając oświetlenie można istotnie wpłynąć na to, jak portretowana osoba zostanie odebrana przez oglądających zdjęcie, ale jest to tylko jeden z wielu czynników, nie sądzę by był najważniejszy.
PP: Przy pomocy światła możemy oddać klimat, podkreślić czyjś charakter albo osobowość postaci.
PK: Jak najbardziej; dla fotoreporterów zwykle najważniejszy jest kontekst sytuacyjny, w którym znajduje się nasz bohater, co, w sprzyjających warunkach oświetleniowych, może dodatkowo określić charakterystykę sytuacji i/lub bohatera, uatrakcyjnić zdjęcie, uczytelnić jego odbiór.
Czy wybór oświetlenia, „zabawa światłem”, może mieć wpływ na konkretną interpretację danego zdjęcia?
AD: Owszem, może – jest kilka kliszowych typów oświetlenia narzucających zdjęciu określony klimat. Stosuje się to zarówno w fotografii, jak i w filmie. Ale jak ze wszystkimi schematami – jeśli ograniczyć się wyłącznie do nich, to efekt również będzie schematyczny. Ja stosuję tak proste środki oświetleniowe, że muszę poszukiwać innych sposobów nadawania obrazom wyrazistości.
PP: Oczywiście!
PK: Może zasugerować odbiór sytuacji/bohatera; dzięki odpowiedniemu oświetleniu można stworzyć karykaturę, uczynić bohatera groźnym (stosowane w horrorach), wreszcie odmłodzić!
Co to znaczy „dobrze” lub „źle” oświetlić bohatera?
AD: Nie mam pojęcia. Nie ma ogólnych zasad, które bym znał. Z zasady należy łamać zasady. Ale i to jest kiepska zasada.
PP: Nie potrafię podać definicji. Teoretycznie, zdjęcia pod światło uważa się za nieudane, ale tylko teoretycznie! Jest masa świetnych zdjęć, na których ani światło, ani defekty techniczne nie dyskwalifikują zdjęcia, np. autorstwa Michaela Ackermana, Antoine’a D’Agata.
PK: Źle oświetlony bohater występuje wtedy, gdy przez nieumiejętne wykorzystanie światła, traci się czytelność sytuacji/intencji autora; odwrotnie z dobrze oświetlonym.
Jakie jest światło na Pana zdjęciu?
AD: Portret Jana Peszka oświetlany był dwiema lampami błyskowymi – jedną ze sporym soft-boxem, świecącą z boku od góry. Drugą – „twardszym” światłem tzn. z garnkiem zamiast soft-boxu z tyłu – służącym jako kontra wypełniająca cienie. Fotografia ta pokazuje, że niewielka ilość światła wzmacnia plastykę zdjęcia. Dlatego boję się używać więcej źródeł światła. Często jedno wystarcza, rzadziej dwa lub trzy. Raz w życiu zdarzyło mi się użyć pięciu źródeł światła, ale poza światłem głównym – pozostałe stanowiły jedynie drobne uzupełnienia, dodające zdjęciu kilku smaczków.
PP: Światło jest motywem i zarazem oświetla człowieka. To takie dwa w jednym. Bez tego światła nie byłoby zdjęcia! Jak określić światło na tym zdjęciu? – Trafione!
PK: Prezentowane zdjęcie powstało podczas obchodów 2. rocznicy śmierci Jana Pawła II, 2 kwietnia 2007. To zdjęcie ma opisywać wydarzenie, a mniej samych bohaterów. Zastane światło zapalanych zniczy jest właściwie jedynym źródłem światła; „pomogło” oddać atmosferę tamtych chwil. Światło zniczy jest tutaj współbohaterem, pokazuje twarze skupionych ludzi, którzy przyszli oddać hołd papieżowi. Dodatkowym elementem jest fakt, że światło to zostało „wygenerowane” przez samych bohaterów, wystarczyło więc tylko nacisnąć spust migawki…