Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

Bez kategorii

Pięć minut szejcha

Jestem w szoku co młodzi ludzie mają w telefonach. Poznałem Egipcjanina, który słuchał Lutosławskiego. Z kolei młodzi egipscy death metalowcy wiedzą wszystko o Nergalu: o jego życiu, koncertach, porwaniu Biblii. Widziałaś co zrobiły feministki egipskie? Na swoim profilu wstawiły zdjęcie dwóch kobiet siedzących na fladze ISIS z wyszytą szachadą. Jedna w nikabie siedzi odwrócona tyłem ze środkowym palcem w górze i wali kupę.

 

Piotr Ibrahim Kalwas w 2008 roku razem z żoną i synem Hasanem wyjechał z Polski i zamieszkał w Egipcie, w Aleksandrii. Przeżył rządy Mubaraka, Arabską Wiosnę, władzę fundamentalistów i Sisiego. Zaczął pisać reportaże dla „Dużego Formatu” m.in. o obrzezaniu dziewczynek, ateistach i ultrakonserwatystach czy krwawym uboju rytualnym. Nie wyobraża sobie życia bez tego kraju, mówi, że to miłość na dobre i na złe.

Postanowiłam udać się do Aleksandrii, by dowiedzieć się jaki jest Egipt po rewolucji.

 

– Czy w Egipcie jest bezpiecznie?

Fala rewolucji minęła i znów jest bezpiecznie.

 

– Dwa tygodnie temu, gdy przyleciałam do Kairu, przed moim blokiem zastrzelono dwóch policjantów. Dzień później wybuchła bomba w pociągu na trasie Kair – Aleksandria, którym dziś przyjechałam.

Mówisz o przemocy politycznej, która rzeczywiście jest po rewolucji. Na Synaju panują dżihadyści, to strefa bezprawia. W Kairze zdarzają się ataki na wojsko i policję. Ale tzw. przestępczość pospolita na ulicach jest bardzo mała. Nigdy niemieliśmy żadnych problemów. Pod tym względem Egipt jest bezpieczny, chociaż jest gorzej niż było, bo po rewolucji upadła policja.

 

P1030876.JPGfot. Katarzyna Zając

 

– Ponad 6 lat temu przeniosłeś się do Aleksandrii, bo jak mówiłeś Polska była krajem chamstwa, prostactwa, piwnej hołoty, pornograficznego plugastwa w mediach. Jednak po 4 latach twoje podejście do „bezpiecznego i idealnego Egiptu” zmieniło się na mocno krytyczne, widać to w reportażach, w których poruszasz takie tematy jak: ateizm, wycinanie małym dziewczynkom łechtaczek, dyskryminacja religijna, zaczepiający studentów ultrakonserwatywni salafici czy krwawe uboje rytualne zwierząt. Kiedy nastąpił przełom?

Rzeczywiście kiedyś pomstowałem na Polskę. Przesadzałem. Teraz to się trochę zmieniło, bo Polska się zmieniła. Ale nadal negatywnie postrzegam Polaków pod wieloma względami.

Przełom nastąpił podczas rewolucji. Rewolucja otworzyła mi oczy, bo upadło państwo pozornego spokoju. Gdy przyjechaliśmy do Aleksandrii, przez 2,5 roku żyliśmy pod rządami Mubaraka. Wtedy ten kraj był zamrożony, nic się nie działo, nikt głośno nie mówił o obrzezaniach, nikt nic nie publikował. To było niewiarygodnie, że na ulicach panował taki spokój. Gdy zaczęła się rewolucja, wszystko puściło. Najpierw był chaos, potem otwarcie. Na szczęście nie zrobiła się tu Syria albo Libia. Władzę przejęło fundamentalistyczne Bractwo Muzułmańskie, potem generał Sisi.

 

– W jednym z twoich artykułów młody Egipcjanin powiedział, że większość z nich nie chce państwa religijnego jakie proponowało Bractwo Muzułmańskie, ale nie akceptuje też zachodniej demokracji z jej nieskrępowanym liberalizmem, nagością, ateizmem i kontrowersyjną sztuką. Czy w takim razie istnieje inna, „trzecia droga”?

Egipcjanie tej „trzeciej drogi” wciąż szukają, ale jej nie ma. Wystarczy spojrzeć na ostatnie wydarzenia. Gdy w 2011 roku zaczęła się rewolucja, pewien dziennikarz egipski powiedział, że po raz pierwszy od pięciu tysięcy lat Egipt ma szansę na demokrację. Ale demokracji nie tylko nie ma w konstytucji, ale też nie ma jej w ludziach. Nie ma demokratycznego, obywatelskiego myślenia. Egipcjanie nie wyobrażają sobie decydowania samemu o sobie samych, od zawsze rządził tutaj mąż opatrznościowy i to on kierował społeczeństwem. Rewolucja była mechanizmem wyskoczenia zwierzęcia z klatki. Egipcjanie wyskoczyli z autorytarnego systemu na wolność i nie wiedzieli co z nią zrobić.

 

– Rok później odbyły się pierwsze wolne i demokratyczne wybory prezydenckie.

Tak. Ludzie wybrali wtedy Bractwo Muzułmańskie i rozpoczęła się islamizacja Egiptu. Za ich rządów zaczęto likwidować sklepy z alkoholem. 98% Egipcjan deklaruje, że nigdy nie piło alkoholu, a samochody cały czas podjeżdżają pod Drinkies (egipska sieć sklepów z alkoholem – przyp. red.). W knajpach piją piwo bezalkoholowe, ale mają ze sobą takie małe buteleczki z alkoholem. Kupują puszkę coli, upijają i wlewają zawartość buteleczki. Po weekendzie całe ulice usłane są buteleczkami taniej ouzoi puszkami Stelli. Bracia wzięli się za to. Bojówki przekupionych salafitów (muzułmanie postulujący odrodzenie islamu poprzez powrót do jego pierwotnych źródeł, tzw. „religii przodków” – przyp. red.) napadały na sklepy, zbijały szyby i tłukły butelki z alkoholem. Bracia twierdzili, że to „spontaniczny ruch ludzi”. Zaczęli budować pierwsze hotele tylko dla muzułmanów nad Morzem Czerwonym: bez bikini i alkoholu. Chcieli zalegalizować obrzezanie kobiet, zakazane w 2007 roku przez Suzanne Mubarak, żonę obalonego prezydenta.Zabieg obrzezania miał kosztować 5 funtów, czyli… trochę ponad 2 złote. Wściekłość na Mursiego była niepojęta, ludzie pałali do niego większą nienawiścią niż do Mubaraka. Pół miliona Egipcjan wyszło na ulice i go obaliło.

 

– Teraz widać, że powoli wracają do autorytarnego władcy.

Tak i to z resztą słuszny wybór, bo nie ma innej możliwości, by nie rządziła tu armia. Po zamachu stanu w 2013 roku władzę przejął Sisi. Ludzie w Europie nie dowierzali, że Egipcjanie mogli wybrać kolejnego generała – despotę, ale jak zna się tutejsze realia, wiadomo, że nie ma innego wyboru, inaczej nastąpiłby chaos. Druga Libia. Dyktatura jest wpisana w Egipt i w tych ludzi, a armia jest gwarantem bezpieczeństwa i stabilizacji.

 

– Jak Sisi radzi sobie w tej porewolucyjnej rzeczywistości?

Prowadzi delikatną politykę kija i marchewki miedzy zwolennikami świeckiego państwa a islamistami. Bractwo Muzułmańskie uznał za organizację terrorystyczną, a jego członków aresztował. Paradoksalnie o wiele bardziej radykalne organizacje salafickie, które ze strachu poparły Sisiego, są przez rząd faworyzowane. Ale za 5 lat wszyscy mogą siedzieć w więzieniu. Dyktatura jest ułudą i zawsze prędzej czy później kończy się strasznym upadkiem, a wtedy wypływa to, co było tłamszone.

 

P1040237.JPGKair, fot. Katarzyna Zając

 

SZEJCH PRAWDĘ POWIE

– Co wypłynęło w Egipcie? Jak po rewolucji zmieniło się społeczeństwo?

Nastąpił wykwit sztuk i środowisk artystycznych. Ludzie młodzi, nie mogący realizować się w polityce, w obawie przed prześladowaniem i inwigilacją realizują się w sztuce: w tańcu, teatrze, muzyce, literaturze. To przejaw ekspresji i wyładowanie emocji.

Jestem w szoku co młodzi ludzie mają w telefonach. Poznałem Egipcjanina, który słuchał Lutosławskiego. Z kolei młodzi egipscy death metalowcy wiedzą wszystko o Nergalu: o jego życiu, koncertach, porwaniu Biblii itd.  A ile mają muzyki z Izraela! Ile kontaktów z młodymi Izraelczykami na czatach. Na co dzień Egipcjanin powie, że Izrael to syf, bandyci i mordercy Palestyńczyków. W mediach Izrael do diabeł. Ale w rozmowie z osobami z wyższych warstw wyczuwa się zazdrość, że obok nich istnieje bogaty kraj z knajpami i życiem nocnym w Tel-Awiwie. Tylko że boją się między sobą o tym rozmawiać. To kolejna odsłona dwulicowości. Dlatego ten świat jest taki fascynujący. Ciągłe penetrowanie jądra egipskości i islamu jest niezwykłe.

 

– Młodzi Egipcjanie są coraz odważniejsi w manifestowaniu swoich poglądów, coraz częściej do głosu dochodzą feministki czy ateiści. Nie boją się konsekwencji?

Ostatnio dwóch młodych mężczyzn zorganizowało akcję pt. „Spiderman w Kairze”. Jeden z nich przebrał się za Spidermana i wisiał u rzeźnika obok tusz baranich albo na samym szczycie meczetu obok półksiężyca z paluszkami wystawionymi w znaku szatana, Spiderman modlił się też w meczecie. Tego nawet ja nie odważyłem się opublikować na swoim profilu. Twarz tego chłopaka i nazwisko są wszędzie w mediach, dziennikarze robią z nim wywiady, a on się nie boi.

A widziałaś co zrobiły feministki egipskie? Na swoim profilu wstawiły zdjęcie dwóch kobiet siedzących na fladze ISIS z wyszytą szachadą, wyznaniem wiary stylizowanym na wczesnoarabskie litery. Jedna w nikabie odwrócona tyłem ze środkowym palcem w górze (jeden palec uniesiony ku górze to znak ISIS i znaczy jeden Bóg) i wali kupę. A druga, naga kuca obok i cieknie jej krew miesiączkowa. Tego nawet Europejki by nie zrobiły, chociażby przez szacunek do szachady.

 

– Skąd taki wyraźny sprzeciw?

Te kraje stoją na granicy tradycjonalizmu i modernizmu, którego nikt nie zatrzyma. Akceleracja nowoczesności nie omija krajów muzułmańskich. Można ją wstrzymywać, co robią fundamentaliści, ale islam nie utrzyma się w takiej formie. Fundamentaliści odrzucają nowoczesność, której nie rozumieją i się boją. Obawiają się, że stałość i ciągłość zostanie zniszczona i co wtedy przyjdzie na jej miejsce? Pewnie to zło z zachodu, gołe baby, chłopy przebrane za baby, transwestyci, narkotyki, alkoholizm, całe to choróbstwo. O Conchicie Wurst nie było żadnej wzmianki nawet w niezależnych mediach. Ale to jest ewolucja ludzkiego życia. Czy wyobrażasz sobie, że za tysiąc lat, będzie się kamieniowało ludzi, a złodziejowi obcinało rękę albo biczowało?

 

– Jednak na zmiany się nie zapowiada skoro 30% Egipcjan nie umie pisać i czytać.

Ci ludzie nie żyją w atmosferze intelektualnej. Nikt nie ma książek. W księgarniach w Aleksandrii jest tylko literatura religijna albo książki kucharskie. W Kairze jest trochę lepiej.

Czytanie to dla nich strata czasu. Jak przez 6 lat nie widziałem pijanego człowieka na ulicy, tak nie widziałem osoby czytającej książkę. Niedawno sąsiadka chciała skorzystać z telefonu, przyszła do nas, weszła do salonu, w którym trzymamy książki, jest ich prawie dwa tysiące. Jak to zobaczyła, omal nie zemdlała. Po co tyle tego?  To samo pytanie zadał znajomy, gdy wszedł do tego pokoju, żeby się modlić: Ty to wszystko przeczytałeś? Był zdegustowany. Usiadł przed telewizorem, w którym przemawiał szejch i powiedział: Pięć minut tego szejcha jest więcej warte niż wszystkie twoje książki.

 

P1030885.JPGKair, fot. Katarzyna Zając


ZAKLĘTY KRĄG

– Oburzenie społeczeństwa rośnie również wobec zabiegu obrzezania kobiet – wycięcia łechtaczki i zaszycia pochwy, opisałeś ten proceder w reportażu „Piekło kobiet”.

Statystyki podają ze ponad 95% Egipcjanek jest maltretowanych. Na ulicach tego w ogóle nie widać, bo jest to inna kultura – zamknięta w domu. Na co dzień Egipcjanie są gościnni i mili, ale nie otwarci. Od wieków to jest kultura do wewnątrz: co innego pokazują w domu, co innego dla rodziny, dla znajomych i dla cudzoziemców. Czy widziałaś gdzieś na ulicy kobietę z papierosem? Nie? No właśnie. One mogą palić tylko w domu albo na balkonie. Mieszkam w bloku średniej klasy i codziennie mam z tym do czynienia. To, co dzieje się w domach to zupełnie inna bajka.

– To znaczy? Co się dzieje?

Jest dużo przemocy wobec kobiet i dzieci. Chociaż na co dzień wyglądają na szczęśliwe. Są zaaranżowane małżeństwa i testy na dziewiczość – sprawdzanie przez matkę, babkę albo ciotkę czy dziewczyna ma błonę dziewiczą. Wszystko dzieje się za okiennicami, w manuarach. Widziałaś jak są zbudowane mieszkania. Od frontu jest wielki salon dalej korytarz i na końcu sypialnie: wszystkie ciemne, z oknami do wewnątrz budynku, do manuaru. Tam się wiesza pranie i wyrzuca śmieci. W tych manuarach słychać cały Egipt: Koran, wesela, śpiewy, śmiechy, ale i straszne awantury pijackie, bicie, przeklinanie, wrzaski. Na zewnątrz nie wiadomo, kto krzyczy, kto jest wariatem albo pijakiem, kto bije żonę. Wszyscy wchodzą rano do windy i są same „salamy” (Salam alejkum – jedno z powitań arabskich – przyp.red.).

Poza tym seks pozamałżeński jest nagminny.

 

– Mówi się o tym?

Z trudem, ale wyciągam te informacje od znajomych. W każdej aptece można kupić prezerwatywy. Miałem znajomą salafitkę, zawsze chodziła czarnym nikabie i prowadziła dwie apteki, gdzie powystawiane było mnóstwo prezerwatyw, ale oczywiście tylko dla męża i żony. Islam nie zakazuje prezerwatyw. Choć drogie, wszystkie środki antykoncepcyjne są dostępne, oprócz wczesnoporonnych.

 

– Wszystkiego używają?

Wszystkiego. Ale jest problem z utrzymaniem dziewictwa. Bo dobra żona musi mieć błonę dziewiczą. Bogatsze kobiety jeżdżą  do Europy  i wstawiają sobie nową. Coraz częściej słyszę, że również w Egipcie powstają takie gabinety. Dlatego ogólnie przyjęte są stosunki analne, zwłaszcza wśród młodych. Moja żona  ma problem z kupieniem tamponów, są same podpaski. Znajoma wytłumaczyła mi, że kobiety boją się, że tamponem przebiją sobie błonę. Między nastolatkami popularne jest zawieranie małżeństwa urfi (tymczasowy związek małżeński – przyp.red.). Chcą uprawiać seks, a można przecież tylko w małżeństwie. Więc spisują umowę, która nie ma wartości prawnej. Ale mimo wszystko chcą ją spisać, bo kiedy „młody” pójdzie w siną dal, a dziewczyna zostanie jedynie z papierkiem i bez błony, to ma zaświadczenie, że się nie puszczała tylko miała narzeczonego.

Egipcjanie bardzo się tego wstydzą. Kiedyś można było to ukryć, ale w dzisiejszych zglobalizowanych czasach Internetu niczego nie da się zatuszować.

 

– Wstydzą się, ale czy coś z tym robią?

Nie potrafią. Nie umieją wyjść z zaklętego kręgu tradycjonalizmu, w którym żyją od pokoleń. Tutaj się udaje, dwulicowość jest czymś normalnym. Kiedyś mieszkała w moim bloku na ostatnim piętrze rozwódka Dina, cała w czarnym nikabie. Wychowywała dwoje dzieci. Często, gdy zjeżdżała z 16 piętra, dołączałem na ósmym. Odkrywała wtedy nikab i rozmawialiśmy. Studiowała filozofię w Bostonie, perfekcyjnie znała angielski. Pytała się mnie czy przeczytałem już tekst Platona albo Kanta. Winda jechała dosyć wolno, zdążaliśmy zamienić kilkanaście zdań. Gdy wychodziliśmy, zarzucała nikab i już mnie nie znała.

Tutaj cały czas nakłada się maski bogobojności. Wiele rzeczy ukrywa się przed niewiernymi, czyli obcymi. Bo wszystko co nowe jest niepewne. Wynika to z tradycjonalizmu – przywiązania do konserwatywnych wartości bazujących na religii. I dopóki islam istnieje w takiej wersji, czyli w arabskiej interpretacji, dopóty się nic nie zmieni.

 

– Zacofanie wynika z religii?

Tak i brzmi to brutalnie. Uważam, żeby tego tu nie mówić. Ale nie o sam islam chodzi, tylko o tradycjonalistyczną wykładnię islamu, która obowiązuje w całym świecie islamu i kojarzy się z Arabami. Ten tradycjonalizm religijny jest kluczem, zamykającym drzwi otwartości na modernizację, nowość, intelektualny rozwój i naukę. To jest świat przednowoczesny, tradycjonalistyczny. Szejchowie w telewizji mówią to samo, co ich przodkowie 200 czy 500 lat temu. Egipcjanie ogłuszają się wszędziegrającym Koranem. Modlitwa  jest wszędzie: w taksówkach, sklepach, na ulicach. Poza tym, że islam jest najbardziej konserwatywną religią na świecie, jest najszybciej się rozwijającą. Gdy przyjechaliśmy 7 lat temu, w Egipcie żyło 80 mln ludzi, teraz jest prawie 90. Obłęd.

 

– Czy to jest kraj, w którym chcesz mieszkać?

Kocham Egipt, uwielbiam go. To miłość na dobre i na złe. Nie wyobrażam sobie życia bez tego kraju. Poza tym wszystko jest bardzo tanie. Mamy 160 metrowe mieszkanie i za utrzymanie całego płacimy 120zł miesięcznie – tu nie ma czynszu. No i przyzwyczailiśmy się. To miasto wciąga, a życie jest fascynujące. A jakie pyszne jedzenie! Wszystkie warzywa i owoce są prawdziwe, a my jesteśmy wegetarianami. Jak przyjeżdżam do Warszawy, dostaję obłędu. Wszędzie słyszę azan (modlitwę – przyp.red.), odgłosy egipskiej ulicy, handlarzy, sprzedawców, autobusy. Nie mogę bez tego żyć.

 

P1030640.JPGfot. Katarzyna Zając