Pożegnanie z biblioteką
Trwająca 15 lat przygoda ,,Hulakuli” z Biblioteką Uniwersytetu Warszawskiego została zakończona. Jedyne miejsce na rozrywkowej mapie Warszawy mające tak bogatą ofertę dla ludzi w każdym wieku, zostało zamknięte. Dlaczego do tego doszło i co ma być teraz w podziemiach BUW-u? Kiedy nastąpi reaktywacja popularnego klubu?
Początek końca
W połowie 2014 r. wygasła umowa najmu pomiędzy właścicielem Rodzinnego Centrum Rozrywki – BMG Entertaiment a władzami gmachu przy Dobrej. Postanowiono ogłosić dwa nowe przetargi – w październiku i grudniu. Żaden z nich nie okazał się zwycięski, pomimo tego, że (nie licząc firmy, która się wycofała) wzięła w nich udział tylko ,,Hulakula”.
W wypowiedzi dla „Gazety Wyborczej” kanclerz UW, Jerzy Pieszczurykow stwierdził, że zdecydowała o tym proponowana przez klub kwota – niższa o 30 proc. od średniej rynkowej. Poza tym władze uniwersytetu wspominały o braku wystarczającej powierzchni magazynowej. Przypominają także o planach, że wynajmowana dotychczas powierzchnia będzie służyła celom uczelnianym.
Właściciele centrum zwracają jednak uwagę na szczegóły przetargów. Według nich stawka minimalna nie została jasno określona. Poza tym wyliczone koszty eksploatacji zawierały wniesione przez nich wkłady (firma po wprowadzeniu się do BUW-u sama dokonała remontu). Wskazują także na bardzo późne pojawienie się informacji o niezaakceptowaniu ich oferty. Zwracają uwagę na sposób, w jaki się o tym dowiedzieli. Wiadomość przyszła od ich najemców, którzy uczestniczyli w spotkaniu z obecnym administratorem gmachu przy Dobrej – Biurem Nieruchomości ,,Powiśle”. Dopiero potem dostali oficjalną odpowiedź.
Konwersacje z biblioteką
Niedługo po pojawieniu się pierwszych informacji o zmianach na poziomie -1, portal www.naszemiasto.pl opublikował artykuł, który pisano o likwidacji bibliotek wydziałowych. Niektóre z nich miałyby zostać przeniesione do podziemi gmachu na Dobrej. Spotkało się to z szybkim oświadczeniem dyrektor BUW-u, dr hab. Jolanty Talbierskiej. – Biblioteka (…) nie prowadzi żadnych działań zmierzających do likwidacji bibliotek wydziałowych (…) nie była i nie jest zainteresowana przejmowaniem zasobów którejkolwiek z 46 bibliotek ze względu na trwający od lat dramatyczny brak powierzchni magazynowych na własne zbiory – stwierdziła Talbierska. Ponadto zamieszone na stronie internetowej treści uznała za nierzetelne.
Zawierały one jednak wypowiedzi Anny Swatowskiej z biura prasowego UW, która informowała o braniu pod uwagę zagospodarowania wolnej przestrzeni księgozbiorami kilku jednostek dydaktycznych. Z nieoficjalnych wiadomości wiadomo, że nie wyrazili na to zgody sami dziekani. Faktem jest natomiast, że ,,Hulakula” musiała się wyprowadzić, uniwersytet zyskał blisko 6 tys. m2, a stracił 3 mln zł przychodu rocznie.
Za i przeciw
Decyzja warszawskiej Alma Mater ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Centrum gromadziło osoby w różnym wieku. Seniorów przyciągała 75-letnia DJ Wika, z cateringu korzystały firmy z całej Warszawy. Studenci bawili się po zaliczonych egzaminach. Tańczono w rytmach samby, chodzono na wtorkową zumbę. Czytano wydawany przez centrum informator kulturalny ,,POPwiśle”.
Kiedy pojawiły się pogłoski o zmianach w bibliotece, na jednym z portali społecznościowych założona została strona ,,Chcemy Hulakula w BUW”. Opowiedziało się za nią prawie 6 tys. osób. Do Rektora UW prof. Marcina Pałysa wpłynęło wiele petycji kierowanych przez firmy i fundacje, których działalność charytatywną wspierało BMG Entertaiment. Także sami pracownicy klubu wystosowali pisma do różnych instytucji. Co niektórzy bywalcy Rodzinnego Centrum Rozrywki zaopatrzyli się w koszulki wzywające do pozostawienia go na starym miejscu.
Niepokój zapanował wśród najemców wynajmujących lokale na poziomie -1. Ich umowy zawarte były z ,,Hulakulą”. W zmieniającej się sytuacji, pośród różnych niejasności, 11 z nich postanowiło odejść. Ci, którzy pozostali, zawarli z uczelnią roczne porozumienie. Pytani o ostatnie wydarzenia zwracają uwagę na niezadowolenie i niepewność co do swojego losu – życie na najniższej kondygnacji biblioteki zaczęło zamierać. Wskazują także na fakt słabej promocji lokali do wynajęcia.
Była dyrektor i wicedyrektor BUW-u- Ewa Kobierska-Maciuszko wystosowała list do portalu wyborcza.pl. Pisze w nim, że rozstanie z Rodzinnym Centrum Rozrywki jest jak najlepszym posunięciem. Wskazuje na gości klubu, którzy sprawiali problemy i byli uciążliwi dla okolicznych mieszkańców oraz ,,charytatywne” kwoty, jakie z wynajmowania powierzchni czerpała jednostka dydaktyczna. Ukazuje ona, że podjęta przez UW decyzja jest dobra pod wieloma względami: ekonomicznym, społecznym, wizerunkowym.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Co teraz z pustym obszarem? – Biblioteka już od dawna boryka się z brakiem wystarczającej przestrzeni dla książek, a jednocześnie obydwa konkursy zakończyły się bez powodzenia, Uniwersytet zdecydował o wcześniejszym powrocie do podstawowej funkcji powierzchni magazynowej – mówi w oświadczeniu dla ,,PDF-u” rzecznik prasowa UW Anna Korzekwa. Niektórzy internauci oskarżają UW o niegospodarność. Przystosowanie lokalu znajdującego się pod ziemią w celu przechowywania książek zająć może nawet kilka lat. W 2010 roku, według umowy, biblioteka miała przejąć 500 m2 z 5 tys. wynajmowanych przez BMG i utworzyć tam magazyn. Z braku pieniędzy do tego nie doszło. Miejsce, które stałoby puste, wynajął właściciel klubu. Zaadaptował je na kręgielnię.
Co teraz z ,,Hulakulą”? Będzie otwarta w nowym miejscu. Gdzie? To tajemnica poliszynela. Wiadomo jedynie, że będzie tam nowoczesna sala konferencyjna i ogródek restauracyjny. Trzeba się jednak uzbroić się w cierpliwość. Ponad 100 dni – tyle dokładnie trzeba będzie poczekać na reaktywację klubu. Na jego nowej stronie internetowej trwa oficjalne odliczanie. W podziemiach gmachu na Dobrej jak na razie jest tak samo pusto, jak było. Czy z powierzchnią na Powiślu stanie się to samo, co z budynkiem przy Armii Ludowej 3/5 należącym do uniwersytetu, w którym od kilku lat zmieniło się jedynie to, że przez coraz więcej okien hula wiatr? Pozostaje fakt: w BUW-ie już nikt nie zatańczy, ostatnie tango należało do samej ,,Hulakuli” i dyrekcji biblioteki.