Najlepszy o najgorszym
Życie jest pełne zaskakujących zwrotów akcji i paradoksów. Więc nie ma nic szokującego (choć na początku można się zdziwić) w tym, że produkcja opowiadająca o powstawaniu „najgorszego filmu wszech czasów” jest… najlepsza! Przed Państwem historia twórcy filmu The Room, Tommy’ego Wiseau, opowiedziana przez Jamesa Franco w The Disaster Artist.
W 2003 roku na świat przyszło „dzieło” niezwykle kontrowersyjne, którego wartość ciężko oszacować. Z jednej strony bowiem The Room został okrzyknięty „najgorszym filmem wszech czasów”, z drugiej jednak do dziś żyje w przestrzeni kulturalnej, ludzie o nim dyskutują i wybierają się na specjalne pokazy, na których można go podziwiać. Nie wspominając już o memach, recenzjach youtuberów (z których jedna w sposób szczególny przyczyniła się do wzrostu popularności filmu) i innych internetowych przeróbkach z nim powiązanych. Za to wszystko odpowiedzialny jest Tommy Wiseau — scenarzysta, reżyser, producent i odtwórca głównej roli w The Room. Fenomen tego zjawiska próbował zobrazować James Franco w swojej najnowszej, nagradzanej produkcji The Disaster Artist, która do polskich kin zawitała w lutym 2018 roku.
Reżyser proponuje widzom opowieść o spotkaniu i przyjaźni Tommy’ego Wiseau z Gregiem Sestero. Dzięki współpracy obu panów, ich pogoni za marzeniami i wspieraniu się nawzajem, narodził się film, który uczynił ich (nie)sławnymi. Warto zaznaczyć, że cała historia została ujęta w karby komediodramatu — choć widzom nie raz zdarzy się wybuchnąć na sali kinowej gromkim śmiechem, to nie brak też momentów skłaniających do refleksji, a niekiedy wręcz wzruszających. Komediowa otoczka skrywa bowiem istotne przesłanie — nie ma znaczenia jak często i w jak widowiskowy sposób odnosisz porażkę — ważne jest tylko to, że nie poddajesz się w pogoni za swoimi (często zwariowanymi i na pozór nierealnymi) marzeniami.
Pod względem gry aktorskiej The Disaster Artist wbija w fotel i właśnie to jest jego najmocniejszą stroną. Sztuką jest bowiem naśladować manierę aktora, który gra zwyczajnie słabo. Wcielający się w Tommy’ego Wiseau James Franco radzi sobie z tym znakomicie. Dlatego też dziwi brak chociażby nominacji do Oskara za pierwszoplanową rolę męską. Jednak nie tylko on lśni w tej produkcji. Towarzyszący mu na ekranie brat, Dave Franco, również unosi ciężar swej roli — przyjaciela Tommy’ego — Grega Sestero. Dość powiedzieć, że zaprezentowane na koniec filmu zestawienie najbardziej pamiętnych scen The Room odgrywanych w oryginale i adaptacji imponuje — wszyscy aktorzy włożyli sporo wysiłku w to, by jak najbardziej przypominać swoje „pierwowzory”.
Muzyka wykorzystana w filmie Jamesa Franco ma oddawać klimat czasów, w których The Room powstawało. Dlatego też w radiu czy na dyskotece słychać takie utwory jak Never Gonna Give You Up Ricka Astleya. Podobnych zabiegów jest zresztą więcej: akcja toczy się bowiem w dużej mierze w Los Angeles, stąd liczne napomknięcia o twórcach i nawiązania do filmów z tamtych lat (takich jak Gwiezdne Wojny: Mroczne widmo).
Na zakończenie warto też zwrócić uwagę na fakt, że The Disaster Artist to film biograficzny, który nie mija się z powołaniem — przeprowadza widzów przez wszystkie najważniejsze wydarzenia w życiu Tommy’ego Wiseau, które miały wpływ na powstanie The Room. Są więc one jasno osadzone w czasie, a w zorientowaniu się w akcji pomagają napisy. Stąd mogą wynikać niekiedy nieco męczące dłużyzny fabularne. Na szczęście nie jest ich wiele i nie zaburzają odbioru całości. Jednak widzowie, którzy choć trochę orientują się w historii filmu, mogą niekiedy poczuć znużenie. Tak więc znajomość The Room i całej jego otoczki z jednej strony pomaga w odbiorze produkcji Jamesa Franco, z drugiej jednak gwarantuje oczywiście mniej zaskoczeń oraz emocji podczas seansu — zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych.
The Disaster Artist to fenomenalna pozycja, godna polecenia nie tylko zainteresowanym tematem „najgorszego filmu wszech czasów”. Ukazana w nim historia bawi, ale też skłania do refleksji. Film został stworzony z wielką dbałością o szczegóły i czuć w nim pasję twórców — bez wątpienia zasługuje na wyróżnienia, którymi jest odznaczany.
PS Warto poczekać do ostatnich napisów końcowych!