Świąteczna impresja

Świąteczna impresja

Copółroczne odwiedziny domu rodzinnego na święta dostarczają sporego materiału obserwacyjnego. Wiadomo, gdy spędzamy święta w domu rodzinnym, możemy się spodziewać sporego arsenału pytań: o nasze plany życiowe, o partnera, o mieszkanie, i tak dalej. Dociekliwe babcie i ciocie na głos się zastanawiają, kiedy weźmiemy ślub, rubaszni wujkowie napełnieni poczuciem humoru i wódką dopytują o szczegóły naszego studenckiego życia… Co sezon to samo, idzie się przyzwyczaić.

Denerwujące pytania? Denerwujące. Ale też pozwalające na refleksję nad różnicami między starszym a młodszym pokoleniem.

Przyjechałam sobie kiedyś do domu. Miałam chłopaka, acz nie ze sobą (może trochę szkoda). Zatem: z potrójną mocą i częstotliwością padają pytania o ślub, sugestie dotyczące życia intymnego… Okej, jak rodzina, to rodzina.

Dalej robi się bardziej niepokojąco.

— No ja tu i ówdzie podróżuję…
— A to chłopak Ci tak pozwala samej?

— Wyszłam ze znajomymi na piwo…
— I to tak bez chłopaka? A to tak Ci pozwolił?

— Raz wróciłam dosyć późno…
— I Cię chłopak wpuścił do domu?

— A tobie tak brzuch urósł… W ciąży jesteś? He, he, he.

Żarty? Większość rzeczy jednak jest na serio. Liczne uwagi tego typu i aluzje występujące już od dzieciństwa („Jak nie będziesz sprzątała w pokoju, to żaden chłopak Cię nie zechce!”) mogą prowadzić do prostej konkluzji: feminizm nie jest fikcją. W walce o równouprawnienie nie chodzi tylko o końcówki w słowach typu „pani psycholożka” czy „pani ministra”, a o coś więcej.

Ale z drugiej strony – istnieje też mnóstwo przykładów związków, w których to kobieta rozkazuje mężczyźnie; grozi mu, że go nie wpuści do domu, jeśli wróci późno; obraża się, że śmie mieć własne grono znajomych, z którymi chce spędzić wieczór. Więc to nie do końca tylko feminizm.

Denerwuję się na rodzinę za te wszystkie nieżyciowe i nieśmieszne uwagi. A potem analizuję – co właściwie mnie irytuje? Dlaczego? I odkrywam coś nowego. Wszystkie te passusy zgrzytają głównie z powodu różnic międzypokoleniowych. Feminizm, seksizm, ale też i mężczyzn może to wszystko boleć („a to dziewczyna pozwala ci tak samemu na całą noc na piwsko iść?”).

Dla moich dziadków normalne było to, że kobieta nie wychodzi z domu bez mężczyzny (nawet do „swoich” znajomych) i nie ma problemu z wcieleniem się w rolę perfekcyjnej pani domu dla swojego ukochanego.

Moja rodzina wiele rzeczy uważa za oczywiste. Te sprawy są dla mnie niepojęte. Nie rozumiem, jak można zaśmiewać się z czasami tak bardzo chamskich uwag. Ale szanuję – to po prostu już inne pokolenie.

I w myślach układam sobie swoje koncepcje – ustalając, co mnie konkretnie denerwuje i dlaczego, określam swoje stanowisko wobec życia i witalnych spraw społecznych tego świata. Przynajmniej wiem już także, jakie mam oczekiwania wobec związku. Na pewno inne niż moja rodzina.

Wesołego postalleluja.

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Autobus dla bezdomnych

Warto o nim informować napotkanych bezdomnych. Ten drobny gest może...

O sześciu takich, co ocalili Ziemię
Filmy o superbohaterach wydawnictwa Marvel przechodziły w ostatnich latach rewolucję,...
Rzepa ma album
Rzeczpospolita wydała swój pierwszy album fotograficzny...
Kino, które wymyka się schematom
„Powiedz Fred, czego ty się boisz?” – pyta Alfreda jego...