Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

KULTURAMuzykaRecenzje

„Matka”, czyli synth-electro-pop-rock po polsku

Matylda/Łukasiewicz to duet artystyczny, którego członkami są Matylda Damięcka oraz Radek Łukasiewicz. Matylda pochodzi z rodziny aktorskiej, swój debiut na deskach teatralnych miała w wieku zaledwie dziesięciu lat. Współpracowała m.in. z Teatrem Nowym czy Teatrem Polonią w Warszawie. Radek jest kompozytorem i producentem muzycznym, związanym z muzyką od 15 roku życia. Najlepiej znany jest jako założyciel zespołu Pustki, z którym na przestrzeni 20 lat wydał siedem albumów długogrających. Dostał nagrodę im. Grzegorza Ciechowskiego i był dwukrotnie nominowany do nagrody „Paszportów Polityki”. Zawodowe drogi Matyldy i Radka przecięły się w Klubie Komediowym.

Był 2022 rok, kiedy po raz pierwszy nawiązali współpracę i stworzyli swój pierwszy utwór, wówczas w ramach projektu Polskie Znaki. Postanowili kontynuować wspólną drogę, tworząc projekt Matylda/Łukasiewicz. Początek duetu można datować na rok 2023, kiedy to światło dzienne ujrzał ich pierwszy utwór pod tytułem „Matka”. Od tamtej pory regularnie wypuszczali kolejne piosenki, aż w końcu one wszystkie złożyły się na ich pierwszy wspólny album, nazwany tym samym tytułem, który ukazał się w maju tego roku. Znajdziemy na nim 10 utworów.

O motywie przewodnim albumu mówią przede wszystkim w tym jednym zdaniu: „Razem zastanawiamy się, jak żyje się kobiecie i mężczyźnie we współczesnym świecie, pełnym oczekiwań i społecznej presji”. Rzeczywiście, utwory na płycie poświęcone są męskim oraz damskim uczuciom, nadziejom, lękom i oczekiwaniom. Za produkcję muzyczną odpowiada Radek, strona wokalna należy w znacznej większości do Matyldy, natomiast teksty piszą na przemian lub wspólnie. Tym, co wyróżnia ten stosunkowo nowy na polskiej scenie duet, jest całkiem ożywcza warstwa melodyczna sytuująca się gdzieś na pograniczu mniej lub bardziej intensywnego synth popu oraz rytmicznego, skocznego indie popu (choć ma w sobie też nieco z artystycznego rocka), a także dojrzały damski wokal, kojarzący się nieco (ale tylko nieco) z Moniką Brodką.

Finalnie album okazuje się być dość nierówny pod względem jakości. Co do zasady wokal stoi cały czas na całkiem wysokim poziomie, satysfakcjonując słuchacza swoją dobrą dykcją, niezakłóconą przez warstwy autotune’a. Pozytywnie zaskakują też niektóre utwory pod względem melodycznym – należą do nich „Matka”, „Nudny rok”, „Sepleń” czy „Trzymaj moją głowę nad wodą”. To w tych piosenkach odczuć można pewien powiew świeżości na polskiej scenie muzyki popularnej. Ich brzmienie stanowi wyraz pewnego siebie, ożywczego i soczystego elektronicznego popu przemieszanego z nieco powolniejszymi, bardziej refleksyjnymi melodiami. Do bardziej energicznych utworów zaliczyć można zwłaszcza „Matkę” i „Sepleń” – tak solidną produkcję muzyczną tego rodzaju nieczęsto można usłyszeć na polskim rynku.

Jednakże są też słabsze aspekty albumu. Warstwa liryczna jest w niektórych utworach lepsza, w innych gorsza i mniej przemyślana – te lepsze zawarte są w tytułach wymienionych powyżej. Do tych gorszych, zarówno melodycznie, jak i lirycznie, utworów zaliczam takie jak: „Zamknąć”, „Mężczyźni”, „Czuły barbarzyńca” czy „Kastet”. Trochę zabrakło mi w nich polotu, miałem wrażenie, że nie poświęcono im wystarczająco dużo czasu, coby zostały bardziej dopracowane. Niemniej jednak, duet ten wciąż ma spory potencjał na wniesienie do polskiej pop-elektroniki pewnych elementów, których dotychczas brakowało, a które być może zostaną rozwinięte przez innych. I nawet jeśli ich działalność miałaby się ograniczyć do tego właśnie, to wciąż jest pewna zasługa.