Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

książkaKULTURA

Jakim żołnierzem może być książę?

Niewielu z nas zna realia życia w rodzinie królewskiej. Znaczna większość pewnie nie zna także tych wojskowych. Czy można być w pełni, z całego serca pełnić obie funkcje? Niestety nie mając doświadczenia w życiu w rodzinie królewskiej, staram się spojrzeć na ten aspekt jego życia jako dziecko żołnierza.

Okładka autobiografii ,,Ten Drugi”

Zmiany w Rodzinie


Brytyjska rodzina królewska od setek lat cieszy się dużym zainteresowaniem. Jest ona znakiem, symbolem przeszłości, a mimo wszystko przez wielu Brytyjczyków jest uwielbiana i niezwykle szanowana. Daje poczucie bezpieczeństwa – przecież jako instytucja istnieje wieki, daje poczucie stabilizacji i pewności. Jej stałość, niekiedy nudna, daje Brytyjczykom jakąś niezmienność, nieważne co dzieję się dookoła na świecie.
Nagła śmierć Królowej Elżbiety zapoczątkowała fale poruszeń w brytyjskiej monarchii. Mało lubiany dotychczas książę Karol został królem, a w maju czeka nas jego koronacja. Zmiana „warty” zatrzęsła dotychczasowym poczuciem ładu i otworzyła drzwi wszelakim czynnikom zewnętrznym.
Dobitnym ciosem dla rodziny, nadal pogrążonej w żałobie, była publikacja książki księcia Harry’ego, zatytułowana Ten drugi (polska premiera 22 luty 2023). Liczne kontrowersje otaczają cały temat książki, szczególnie wielu prywatnych momentów, części ciała i wspomnień. Jest ona podzielona na trzy części: dorastanie, służba w wojsku i małżeństwo.

Perspektywa żołnierska


Jako, że zostałam wychowana jako dziecko żołnierza, druga część tej książki wydawała mi się najbardziej ciekawa. Niewiele z nas, zwykłych ludzi, może porównywać nasze życia do życia księcia. Ale, może łatwiej będzie przez pryzmat bliższy ogólnemu społeczeństwu – wojsko.
Uzasadniając swoje podejście do tematu, muszę wyjaśnić, że dorastałam w duchu żołnierskim – pewne prawdy były niepodważalne, morale wpojone. U nas w domu nie rozmawiało się o misjach. One były, istniały, jeżdżono na nie. Czasem przywoziło prezent z bazy amerykańskiej. Ale zupełnie nie do przyjęcia była rozmowa o tym, co się na misji wydarzyło, jako na tak specyficznym „wyjeździe służbowym”. Biorąc pod uwagę swoje własne wspomnienia i doświadczenia, chciałabym spojrzeć na Harry’ego nie jako księcia, czyli roli, którą sprawuje przez większość swojego życia, a kogoś bliższemu sercu i moim własnym przeżyciom.


Spójrzmy zatem przede wszystkim na tą drugą część książki, gdzie Harry opisuje swoje dokonania w wojsku. Książę dołączył do brytyjskiej armii w roku 2005, po przejściu niezbędnych ku temu szkoleń teoretycznych jak i fizycznych. Został mianowany oficerem w 2006 roku, i do 2008 roku doszkalał się dalej.

Służba wojskowa


W 2008 roku został wysłany na swoją pierwszą misję do Afganistanu. Tam podjął decyzję o przeniesieniu się do sił powietrznych. W każdej armii są to najbardziej elitarne jednostki, do których również najtrudniej się dostać. By w nich służyć, wymagane są liczne testy, również sprawnościowe. Piloci poddawani są wielu ekstremalnym próbom, by sprawdzić, czy są fizycznie zdolni do wytrzymania przeciążeń. Do tego dokładane są oczywiście egzaminy teoretyczne i praktyczne z obsługi floty sił powietrznych.

Po spełnieniu wymaganych warunków, w 2009 roku książę Harry dołączył do Brytyjskich Sił Powietrznych jako pilot helikoptera Apache. W 2011 roku został promowany na kapitana. W Brytyjskiej Armii istnieje taka zasada, że bez ukończenia studiów wyższych, żołnierz może maksymalnie osiągnąć stopień kapitana. Harry nie ma wyższego wykształcenia. Zatrzymało się ono na elitarnym odpowiedniku naszego liceum – Eton College, do którego zresztą także uczęszczał jego brat, Książe William.


W 2012 roku wyjechał na swoją drugą misję, trwającą 4 miesiące. Zwyczajowo, każda tura trwa pół roku, po którym następuje okres zmiany i przekazanie obowiązków. Harry trafił do bazy Camp Bastion (teraz Camp Shorabak) niedaleko Helmand, będącej w centrum operacji wojskowych w tamtym czasie. Jego pojawienie się zwróciło szczególną uwagę żołnierzy Talibanu. Ich przedstawiciel prasowy tak został zacytowany przez Reuters (angielską agencję prasową), w czasie kiedy Harry przebywał w Afganistanie: „Wykorzystujemy wszelkie nasze siły, by się go pozbyć, przez zabicie albo porwanie. Poinformowaliśmy naszych dowódców w Helmand, żeby zrobili cokolwiek trzeba, żeby się go pozbyć”. W wyniku tej wiadomości, zostały wzmożone ataki na bazę, w której się znajdował. W jednym z nich zginęło dwóch żołnierzy Amerykańskiej Marynarki Wojennej. Po tym incydencie zadecydowano o przeniesieniu Harry’ego do bezpieczniejszej bazy, jednocześnie usuwając go z bezpośredniej linii walk, aby uniknąć dalszych napadów Talibanu. Jako ważna dla narodu brytyjskiego osoba, Harry został objęty szczególną protekcją, a potem cofnięty ze swojej tury po 20 tygodniach. W sumie w wojsku służył 10 lat, osiągając stopień kapitana.

Kontrowersyjna liczba


O tamtym czasie Książe Sussex nie wspomina dużo, ale to co postanowił ujawnić, wywołuje już nie tylko sensacji godną kontrowersję, a poważne kłopoty z bezpieczeństwem jego, jego rodziny oraz wszystkich Brytyjczyków. W książce Ten drugi mówi tak: „Więc, moją cyfrą jest 25. To nie cyfra, która napawa mnie satysfakcją, ale także mnie nie zawstydza. Kiedy znalazłem się zanurzony w oszołomieniu walk, nie myślałem o tych 25 jako o ludziach. Byli pionkami, usuniętymi z planszy, Złymi ludźmi, wyeliminowanymi zanim mogli zabić Dobrych ludzi”(tłum. autora). Niestety, ten fragment książki odbił się niespodziewanym przez niego echem wśród Talibanu, który zarzucił Harry’emu morderstwo niewinnych obywateli oraz domagał się sądu za przestępstwa wojenne (zgodnie z Konwencją Genewską z 1949 r.). Wśród tych bardziej radykalnych głosów pojawiły się także nawoływania do zemsty, w postaci ataków terrorystycznych na osobę Harrey’ego, ale także na wszystkich z nim powiązanych, a nawet na jego rodaków.


Ten fragment książki wyjątkowo nie spodobał się szerokiej publice, nie tylko tej brytyjskiej. Bardzo widoczna dehumanizacja, do której przyczynia się jego wypowiedź, może wskazywać na jego nie do końca dojrzałe podejście do tego, czym jest wojna. W wojnie giną ludzie, nie pionki – nieważne jak bardzo próbujemy sobie tym ulżyć na sumieniu. Takie podejście dodatkowo podnosi kwestię, czy był on faktycznie dobrze przygotowany, aby radzić sobie z takim obciążeniem, jakim jest odbieranie życia, czy strach przed straceniem własnego.


Pomijając fakt przysłowiowego „prania brudów” w tej książce, Harry zdaje się nie rozumieć konsekwencji idących za taką wypowiedzią. Zwłaszcza, kiedy jego pierwszorzędnym argumentem do opuszczenia swojej roli jako członek rodziny królewskiej, a także żołnierza Armii Brytyjskiej, było zachowanie prywatności dla bezpieczeństwa jego, a przede wszystkim jego rodziny. W niedawnym wywiadzie, którego udzielił Stephen’owi Colbert’owi (The Late Show prowadzone dla stacji CBS), oświadczył, że brytyjskie media wypaczyły jego wypowiedź, wyjmując ją z kontekstu. Bronił się, że podawał „swoją cyfrę”, żeby zapobiec samobójstwom, na które decyduje się część żołnierzy cierpiących na zespół stresu pourazowego. Czy taka wypowiedź może realnie wpłynąć na odsetek ludzi decydujących się na takie radykalne posunięcie? Może tak, może nie. Teraz, patrząc na różne media społecznościowe, można zauważyć, że nagonka na niego wzmożyła się, a wydaniem książki opowiadającej o tak intymnych szczegółach jego życia, dał przyzwolenie na dalsze naruszanie jego prywatności.

Honor i służba


W większości państw, w Polsce także, przynależność do sił powietrznych to najwyższy zaszczyt jaki może spotkać żołnierza, poza promocją na wyższe stanowisko oficerskie. Kiedy rozmawiałam z moim tatą o wymaganiach, które stawiane są żołnierzom sił powietrznych, zawsze powtarzał jak trudno im jest przejść, ale również jak duża jest to odpowiedzialność. To są nie tylko skoki ze spadochronem (których parę tysięcy każdy żołnierz, nawet desantowcy, musi wyskakać rocznie), ale przede wszystkim ogromne obciążenie psychiczne, spowodowane odpowiedzialnością za tak wielu swoich kolegów. Siły powietrzne są najbardziej wyspecjalizowaną jednostką, posiadająca największe możliwości ofensywne, więc od nich często zależą losy całej reszty.


Tak więc, przy nasilonym stresie, zwiększonej ilości obowiązków i odpowiedzialności, trzeba myśleć o tym, czy ktoś jest zdolny to wszystko unieść. Niezbędnym jest niezachwiana pewność i odporność. Niestety, po tym, co Harry prezentuje w swojej książce, a nawet sam fakt jej napisania, pokazuje, że nie ma niezbędnych kwalifikacji do bycia w tak wymagających pozycji.
Do tego wszystkiego dochodzi także honor. Honor, jak mi zawsze wpajano, ponad wszystkim. Honorowym jest trzymanie swoich problemów dla siebie. Honorowym jest dochowanie lojalności rodzinie i jednostce. Honorowym nie jest narzekanie publicznie i chwalenie się ilością zabitych ludzi, nie ważne, czy wrogów.


Dlatego, kiedy patrzę na Księcia Harry’ego przez pryzmat żołnierza, wykreowanego w mojej głowie przez całe życie blisko jednego z nich, nie mogę przestać myśleć: Czy mu nie wstyd? Gdzie jego honor? Niestety, okazuje się, że nie mamy z Harrym tych samych wartości, albo zupełnie inaczej rozumiemy. Dla mnie ta książka to prywatny przytyk w stronę jego rodziny.


Trudno w tym momencie stwierdzić jak bardzo poważne są groźby Talibanu wobec niego. Biorąc pod ich uwagę modus operandi, można się spodziewać wszystkiego, a wiadomym jest, że zamachy terrorystyczne są jednym z środków zastraszania i zdobywania władzy. Podejrzewać można, że nie dojdzie do oficjalnego oskarżenia Księcia Harrego o zbrodnie wojenne, aczkolwiek myśl ta zawsze będzie już kołatać się w głowach czytelników. Nie wiem, czy był to efekt, którego oczekiwał. Na pewno, na jego ogólną opinię wpływa także mnóstwo innych spraw, które ujawnił w książce. Jednak, biorąc pod uwagę jedynie ten fragment, z pewnością można uznać, że Ten drugi nie da łatwo o sobie zapomnieć.


Dominika Slawik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.