„To jest nasz krzyk”-Taniec przeciwko przemocy
„Nie jestem rzeczą, twoją zabawką, bokserskim workiem, ozdobną lalką”- to słowa oficjalnej piosenki „One bilion raising/Nazywam się miliard”. Happening przeciwko przemocy wobec kobiet odbył się tym razem na placu Zamkowym.
,,Nazywam się miliard” (ang. „One bilion raising”) to wydarzenie, które co roku odbywa się w około dwustu krajach. Nazwa nawiązuje do statystyk ONZ, według których ponad miliard kobiet doświadcza każdego roku fizycznej i psychicznej przemocy. W ramach akcji w miastach na całym świecie wykonywana jest choreografia taneczna do piosenki „To jest nasz krzyk”, która ma pokazywać solidarność z ofiarami i przełamywać tabu.
W Polsce przeciwko przemocy protestowano na placu Zamkowym w Warszawie. 24 lutego
manifestujący zebrali się obok Kolumny Zygmunta chwilę przed dwunastą. Każdy dostał różowe wstążki i przypinki. ,,Wstążki przyciągają wzrok, a taniec to międzynarodowy język” – tłumaczyła Renata, uczestniczka wydarzenia.
Działało. Odgłosy bębnów i jaskrawe kolory przyciągały przechodniów, obserwujących było z minuty na minutę coraz więcej. Mottem przewodnim polskiej edycji „One bilion raising” było: „Tylko tak oznacza zgodę”.
Na początku z improwizowanym repertuarem wystąpiła grupa bębniarska Sambarowa, a przemówienie otwierające wydarzenie wygłosiła Joanna Piotrowska, prezeska Fundacji „Feminoteka”, odpowiedzialnej za zorganizowanie wydarzenia. Wspólny taniec poprowadziły wolontariuszki, a biorący udział w wydarzeniu powtarzali za nimi ruchy układu. Tańczyło około trzydziestu kobiet.
800 tysięcy ofiar przemocy
– Co roku biorę udział w akcji. Chcę zwrócić uwagę ludzi na to, co wbrew pozorom jest ogromnej skali problemem – tłumaczyła mi swoje zaangażowanie jedna z uczestniczek.
Według badań prof. Beaty Gruszczyńskiej w Polsce ofiarami przemocy fizycznej i seksualnej pada ponad 800 tysięcy kobiet rocznie. Policyjne statystyki mówią o około 97 tysiącach ofiar w ciągu roku, co spowodowane jest niską zgłaszalnością tego typu przestępstw.
– Widzę w moim gronie coraz większe zainteresowanie tymi tematami. To jest proces powolny, ale samo mówienie sprawia, że coraz więcej osób chce reagować. Ważne jest też to, że zaczęliśmy nazywać przemoc po imieniu, już rzadziej o tym się milczy – mówiła Barbara, czterdziestopięcioletnia aktywistka, która prowadzi grupę dla kobiet z niepełnosprawnościami.
Trzydziestopięcioletnia Marta twierdziła jednak, że zmienia się niewiele: – Wrażliwość społeczna jest dalej na zbyt niskim poziomie, żeby coś się mogło faktycznie zmienić. Na tego typu wydarzeniach nie przybywa specjalnie uczestników – mówiła z rozczarowaniem.
– Doświadczyłam przemocy różnego typu i masa moich znajomych również – przyznała jedna z dziewczyn. – To zjawisko powszechne zwłaszcza wśród kobiet bez środków, bo pieniędzmi możesz sobie jednak kupić jakieś bezpieczeństwo..
Fundacja Feminoteka podczas wydarzenia przeprowadziła zbiórkę pieniędzy na Fundusz Antyprzemocowy, który ma za zadanie wspierać ofiary potrzebujące opieki prawnej lub schronienia.