Czternaście stacji

Wierzycie w Boga? Maria, bohaterka „Drogi krzyżowej”, wierzy i nie uznaje kompromisów. Za radykalizmem bohaterki podąża reżyser, Dietrich Brüggemann, próbując stworzyć intrygujący film za pomocą zaledwie czternastu ujęć w czternastu scenach. Czy cud się dokonał i widz nie zasypia z nudów przed ekranem?

Czternastoletnia Maria szykuje się do przyjęcia bierzmowania. Dziewczyna należy do fikcyjnej wspólnoty religijnej, wzorowanej na lefebrystach. Jej członkowie wymagają od siebie ogromnych poświęceń i ascetycznej surowości. Dlatego Maria nigdy nie jada do syta, a cały swój czas poświęca jedynie rodzinie i nauce. To jednak nie robi żadnego wrażenia na surowej matce i biernym ojcu, za to odstrasza rówieśników. Wreszcie dziewczyna zaskakuje swoje otoczenie, wymuszając natychmiastową uwagę. Postanawia zostać świętą z nadzieją, że wdzięczny Bóg uleczy jej chorego czteroletniego braciszka.

Kreuzweg 6-1.jpg

Trudno bohaterów „Drogi krzyżowej” nazwać typowymi Niemcami, a jednak dzieło jest mocno zakorzenione w teraźniejszości kraju nad Renem. Pokazuje problemy, z jakimi muszą się zmierzyć jego mieszkańcy w czasach gwałtownych przemian światopoglądowych. Porusza nie tylko tematykę fundamentalizmu religijnego. Pyta o stanowisko, jakie powinno przyjąć państwo (tu reprezentowane przez szkołę i lekarzy) w odniesieniu do swoich wielokulturowych obywateli. Jak traktować tak różnych ludzi z szacunkiem, jednocześnie nikogo nie stawiając w uprzywilejowanej sytuacji? Problemy te obrazuje lekcja WF-u, na której Maria nie chce ćwiczyć w rytm „szatańskiej” muzyki, co wzbudza kpiny rówieśników. Nauczycielka, chcąc załagodzić sytuację, wyłącza muzykę, co z kolei wywołuje protest większości klasy.

Bliscy Marii to ludzie z silnym kręgosłupem moralnym, idący pod prąd. Ale dobrymi chęciami piekło wybrukowane. W pogoni za ideałem bohaterowie gubią wartości najprostsze. Dlatego rodzina Marii przypomina surowy zakon, a wrażliwy chłopak zainteresowany dziewczyną zamiast dobrej nowiny niesie zagrożenie dla jej uporządkowanego świata.

kreuzweg 3-1.jpg

„Droga krzyżowa” jest formalnie bezkompromisowa. Surowy, pozbawiony efektownego montażu, pięknych zdjęć i muzyki (oprócz tej jednej lekcji) film zdaje się naśladować swoich ascetycznych bohaterów. Taka oszczędność pozwala skoncentrować się na śledzeniu znakomitych dialogów. Nagroda na festiwalu w Berlinie przyznana za scenariusz autorstwa reżysera i jego siostry Anny nie jest przypadkiem. Bez doprowadzenia do perfekcji tego elementu, dzieło mogłoby się stać zbyt dużym wyzwaniem nawet dla widza „festiwalowego”. Reżyseria również stoi na wysokim poziomie. Potrzeba wielkich umiejętności, by w takim filmie – przypominającym sztukę teatralną, bo jedna scena odpowiada tu jednemu ujęciu – dobrze pokierować aktorami. Ci grają znakomicie, zwłaszcza młoda odtwórczyni głównej roli, Lea van Acken oraz Franziska Weisz wcielająca się w matkę Marii.

kreuzweg 5-1.jpg

Choć trudno w to uwierzyć, dzieło złożone ze statycznych, niemal pozbawionych ruchu scen, oparte na dialogach i wymownym milczeniu da się oglądać. Problem w tym, że slow cinema nie jest lekkostrawnym nurtem kina, którego wytwory można polecić każdemu. Długie ujęcia wymagają od widza dobrej woli i anielskiej cierpliwości, co jednak zdecydowanie popłaca. Rodzi się natomiast pytanie, w nawiązaniu do losów bohaterki, czy takie poświęcenie (tu: rezygnacja z efektownej formy i wartkiej akcji) jest potrzebne? To dylemat, który każdy potencjalny widz musi rozstrzygnąć sam.

plakat droga krzyzowa.jpg

reżyseria: Dieter Brüggemann

premiera: 26 grudnia 2014 (Polska), 9 lutego 2014 (świat)

Niemcy, Francja, 107 min.

Robert Kubica: ostatni test

Robert Kubica przetestuje opony Pirelli w najnowszym bolidzie Williamsa. Polak...

Pozew za narodziny

Film, który budzi poczucie niesprawiedliwości – nagrodzony piętnastominutowymi owacjami na...

Komedia pomyłek
Kuba Nieścierow w swoim pełnometrażowym debiucie postanowił sięgnąć po rzadko...
Harcerstwo legalizuje alkohol – albo i nie

Sofiści postrzegali świat przez pryzmat relatywizmu poznawczego, twierdząc, że nie...