„Przed państwem Krzysztof Materna” głosi tytuł. I pod spodem wciśnięte w nawias: (dla przyjaciół siostra Irena). I jeszcze niżej drugi podtytuł: „Przygody z życia wzięte”. Jeśli komuś się wydaje, że życie Krzysztofa Materny nie może być dobrym materiałem na książkę, to on sam z pewnością najlepiej udowodni, że jest inaczej. I to z brawurą godną mistrza konferansjerki.
Życie zawodowe Krzysztofa Materny, po nieudanym epizodzie ze szkołą aktorską, rozwinęło się w kierunku najpierw prowadzenia koncertów wielkich muzyków tamtych czasów, a następnie samodzielnych programów artystycznych z pogranicza kabaretu i improwizacji. Po latach przyszło też dyrektorstwo artystyczne i współpraca przy tworzeniu spektakli filmowych i teatralnych. Właściwie to Maternie zdarzało się robić wszystkie te rzeczy naraz… O swojej współpracy z Czesławem Niemenem czy Marylą Rodowicz, o tym, jak się organizuje w Polsce występ Davida Copperfielda, a także o kulisach pracy w telewizji kiedyś i dziś autor opowiada w sposób pełen entuzjazmu, który z pewnością nieobcy był mu w pełnym przygód życiu.
Przede wszystkim zaś w swojej opowieści nie zabrakło Maternie humoru, choć barwne epizody z życia z pewnością ułatwiły mu takie spojrzenie na świat. Najczęściej okazją do przytoczenia różnych historii są dlań wydarzenia mające miejsce poza sceną, przed, po, lub w trakcie występu czy koncertu. Przykład – biedny drugi operator kamery, którego rodzina przypadkiem znała się z Edwardem Gierkiem i w związku z tym był zobowiązany do uściśnięcia ręki nie tylko pierwszemu sekretarzowi, ale także 70 delegatom ruchu robotniczego uczestniczącym w prowadzonym przez Maternę wydarzeniu. Albo kolega Piwowar z zespołu Niemena, który upił się i padł pod głośnikiem przed koncertem i trzeba go było dyskretnie wynieść ze sceny przed publicznością, ale w wyniku nieporozumienia zrobiono to najmniej dyskretnie, jak się dało. Te i inne anegdoty z życia autora po brzegi wypełniają strony jego autobiografii.
Nie jest to wykład chronologiczny – Materna opowiada o różnych sferach swojej działalności (studenckiej, koncertowej, filmowej, teatralnej), z których każdej poświęcił osobny rozdział. Pomiędzy rozdziałami zaś znalazły się jego kilkustronicowe wtrącenia poświęcone osobom, którym chciał na kartach swej książki z jakiegoś powodu podziękować lub wskazać na ich wpływ na swoje życie zawodowe. I tak pojawiają się tutaj Magda Umer czy Krystyna Janda, na samym końcu zaś – last but not least – Wojciech Mann.
Nie wiem, czy jest jeszcze jakaś para, która zawodowo trzymała się przez tyle lat bez kłótni, konfliktów, rynsztoka medialnego itd. – zwierza się autor. Myślę, że istotną naszego partnerstwa była świadomość podkreślana przez nas przy wszystkich okazjach – świadomość naszej odmienności. Jeżeli celem autora było pokazanie, że Mann to nie tylko Materna i na odwrót, to w pełni mu się to udało. Uczynił to przy okazji z gracją i ogromem humoru, za który pokonała go polska publiczność.
Przed Państwem Krzysztof Materna (dla przyjaciół siostra Irena).
Przygody z życia wzięte.
Wydawnictwo Znak 2013