W kinach: Noir po czesku

Ubecja, rozgrywki polityczne, zastraszanie – te tematy porusza David Ondricek w swoim najnowszym filmie. Reżyser „W cieniu” zabiera widza w podróż do komunistycznej Czechosłowacji, a wszystko to w intrygującej formie czarnego kryminału.

Akcja filmu rozgrywa się w 1953 roku, tuż przed reformą monetarną, która wprowadza atmosferę ogólnego niepokoju wśród czechosłowackiego społeczeństwa. Detektyw Urzędu Bezpieczeństwa Hakl, prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży biżuterii. Trop prowadzi go do gminy żydowskiej, gdzie łatwo znajduje dowody przestępstwa. Nieoczekiwanie do akcji wkraczają funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwa, z tajemniczym enerdowskim śledczym Zemke i przejmują śledztwo. Hakl zaskoczony takim obrotem sprawy i przeczuwający jej drugie dno, postanawia kontynuować dochodzenie na własną rękę, podpadając przełożonym z pracy i narażając rodzinę.

opatrunek.png

 

„W cieniu” rozpoczyna się obiecująco, wprowadzając widza w swój mroczny, gęsty klimat (tu olbrzymie brawa za zdjęcia). Czeska Praga sprzed ponad pół wieku – łącząca swe historyczne architektoniczne piękno z surową komunistyczną zabudową – tworzy doskonałą scenerię dla kryminalnej intrygi. Z czasem jednak film popada w niewytłumaczalne uproszczenia, które skutecznie nadszarpują cierpliwość widza. Bo jak Hakl ma się nie zorientować, że sprawa jest podejrzana, skoro Niemiec Zemke zostaje zakwaterowany w tym samym bloku, niemal okno w okno? Lub czemu główni sprawcy tak uparcie utrzymują Hakla przy życiu, mimo kilku dogodnych okazji zlikwidowania jedynej osoby w całej Pradze wątpiącej w oficjalną wersję wydarzeń?

 

hakl.jpg

 

Tym niemniej, scenariusz Ondricka i jego współpracowników, prócz przytoczonych niedociągnięć, zakłada także interesujące rozwiązania. W porównaniu z pracownikami Urzędu Ochrony Państwa funkcjonariusze czechosłowackiego Urzędu Bezpieczeństwa wydają się nieomal przyjemnymi, dobrymi ludźmi. Niesamowite jest też to, że już osiem lat po drugiej wojnie światowej oficjalne organy europejskiego państwa próbują winą za przestępstwo obarczyć lokalnych Żydów. Podobnie fakt, że już w owym okresie RFN jawi się ludziom jako kraina bezpieczeństwa i sprawiedliwości, ukazuje przepaść między społecznymi realiami komunistycznego i kapitalistycznego ustroju.

 

zemke.png

 

David Ondricek w roli Hakla obsadził Ivana Trojana, czeską gwiazdę filmową („Opowieści o zwyczajnym szaleństwie”), który swą charyzmatyczną kreacją ciągnie historię do przodu i jednocześnie ją uwiarygodnia. Jego Hakl niemal ma wypisane na zmęczonej twarzy: „Czemu ja właściwie wciąż jestem żywy?”, co dodaje tragizmu jego zawziętym dążeniom do prawdy.

„W cieniu” warto obejrzeć dla przypomnienia sobie ponurej atmosfery wczesnych lat komunizmu w Bloku Wschodnim. Praga z 1953 roku, wolna od dzisiejszej komercji dzięki doskonałej pracy scenografów, także robi niesamowite wrażenie. Wreszcie, sam pomysł nakręcenia filmu noir, nieco zapomnianego dziś gatunku, sprawia, że „W cieniu” od początku ogląda się inaczej niż typowe współczesne produkcje kryminalne. Gdyby tylko David Ondricek nie nadużywał zaufania widza uproszczeniami scenariusza, film byłby świetny. A tak jest ledwie niezły.

„W cieniu” grany w polskich kinach od 21 czerwca 2013 roku.

poster

„W cieniu” (Ve stinu)

reż. David Ondricek

Czechy 2012, 105 min

Nasza ocena: 6/10

 

 

 

Dwie prawdy o jednej wizycie

Czterdziesty piąty prezydent Stanów Zjednoczonych nie zwykł bawić się w...

Kampanie "beauty" już nie takie piękne
Pierwsze skojarzenie z reklamą kosmetyków? Piękna aktorka lub top modelka,...
Szekspir w wersji komediowej
Król Lear to niedoścignione marzenie o wielkiej karierze, nostalgia za...
Król współczesności

Tegoroczne Walentynki zakochani mogli obchodzić „z pazurem”. A to dlatego,...