Ostatnie tchnienie Funka – kata z SS

Akcję mającą na celu zlikwidowanie generała Alfreda Funka przeprowadzono w październiku 1943 roku. Przewidywano, że zabójstwo tak ważnego niemieckiego oficera, piastującego kluczowe stanowisko sądownicze w Galicji przyniesie wymierny efekt psychologiczny i strategiczny. Wykonanie zadania powierzono sowieckiemu agentowi o pseudonimie Graczow, choaciaż w historii bardziej zapisało się jego nazwisko operacyjne Siebert.

 

Siebert czyli kto?

Deszczowy, zimny poranek 16 października 1943 roku. Zatłoczone i gwarne uliczki Równego, ogarnięte jesienną słotą przemierza czarny Opel Admiral. Zatrzymuje się przy alejce sąsiadującej z tyłami budynku Najwyższego Sądu Ukrainy. Z samochodu wysiada niemiecki oficer. Wysoki, szczupły, ubrany w prochowiec. Spod czapki wystają jego blond włosy. Oficjalnie nazywa się Paul Siebiert i posiada stopień porucznika. Mało kto wie, że prawdziwy Oberleutnant (niem. porucznik) przetrzymywany jest w więzieniu NKWD. Do wcielenia się w rolę jego sobowtóra wyznaczono Nikołaja Kuzniecowa – szpiega, lingwistę, członka grupy Specnazu Zwycięzca, dowodzonej przez pułkownika Dimitrija Miedwiediewa.

 Misja

Kolejnym zadaniem „Sieberta” jest zlikwidowanie generała Alfreda Funka piastującego stanowisko przewodniczącego Sądu Najwyższego w tym dystrykcie. Funk należy do tego rodzaju nazistów, którzy zawsze są tak zajęci masowym podpisywaniem aktów oskarżenia i wyroków śmierci, że nie mają nawet czasu, żeby nadać im chociaż iluzorycznego charakteru zgodnego z normami prawnymi. Do jego najkrwawszych rozkazów należy zaliczyć polecenie rozstrzelania wszystkich więźniów, znajdujących się w równieńskim więzieniu wczesną jesienią 1943 roku.

 

pistol


 Akcja

„Siebert” powoli obchodzi gmach sądu i pokonując wysokie schody frontowe wchodzi do środka. Mija wartowników, odsalutowuje. Zdziwiony brakiem żądania okazania dokumentów przemieszcza się w głąb holu. Podchodzi do portierni. Siedzący w niej sierżant kieruje go na pierwsze piętro, gdyż tam mieści się biuro generała Funka. Wchodząc po schodach, w głowie „Sieberta” zaczyna rodzić się niepokój, podejrzenie zasadzki. Zadaje sobie pytanie Czemu cała akcja przebiega tak łatwo? Może jestem spalony? Chwilę zadumy przerywa mu głos sekretarki Funka:

Pan porucznik był umówiony? – pyta i dodaje – pan generał jest teraz u fryzjera, czy mam umówić pana na wizytę, czy zechce pan porucznik…

Poczekam – przerywa jej „Siebert”, po czym siada na fotelu pod oknem, nieopodal biurka sekretarki.

 Czyżby to był flirt?

Pomiędzy nimi znajdują się drzwi prowadzące do pomieszczeń Funka. Przez szybę ma doskonały widok na plac przed gmachem sądu, więc doskonale będzie wiedział o przybyciu generała. Jednakże „Siebert” zdaje sobie sprawę, że aby uniknąć odrzucenia jego wizyty przez Funka i aby nie zostać schwytanym musi dostać się do środka jego gabinetu i wykorzystać element zaskoczenia. Na przeszkodzie stoi jednak sekretarka, którą agent postanawia zagadać. Prawi jej komplementy, wykorzystuje swój urok osobisty, wszystko po to, aby rozproszyć jej uwagę. Co pewien czas zerka również przez okno, lecz to zachowanie jej nie dziwi. Wie, że przed budynkiem jest duży ruch, przejeżdżają patrole i ciężarówki z żołnierzami, to cofający się front spowodował wzmożony ruch wojsk. Rozmowa przeciąga się. W końcu „Siebert”, chcąc do końca zaskarbić sobie przychylność sekretarki, proponuje jej spotkanie. Nagle słyszy dźwięk zatrzymującego się samochodu. Spogląda przed budynek przyjechał. Porucznik prosi dziewczynę o szklankę wody. Ta, uszczęśliwiona otrzymaną wcześniej propozycją, bez wahania zgadza się, chwyta dzbanek i schodzi na dół. „Siebert” wykorzystuje ten moment i wchodzi do gabinetu Funka. Tuż za drzwiami dostrzega wnękę w ścianie zasłoniętą kotarą, po czym chowa się tam.

 Felerny fryzjer

Już od wejścia do gmachu słychać krzyki generała. Rozwścieczony wyglądem swojej nowej fryzury rozstawia wszystkich po kątach. Portierowi rozkazuje zebrać pluton egzekucyjny, który ma rozstrzelać nieudolnego fryzjera. Wchodzi na górę. Mija siedząca za biurkiem sekretarkę, która wydaje mu się być bardzo zaniepokojona i zmieszana, po czym zwraca się do niej:

No, a ty co się tak patrzysz? Ducha zobaczyłaś? Ach, nieważne, był ktoś do mnie? – pyta generał.

Tak herr SS-oberfuhrer, był oficer… Ale go nie ma… Chyba… – bełkocze kobieta.

To ty nie wiesz!? Głupia kwoka! – wykrzykuje Dokumenty?

Są na pana biurku panie generale – odpowiada ze strachem w głosie sekretarka, choć owy strach jest bardziej lękiem przed porzuceniem jej przez „Sieberta”, niż przed zachowaniem szefa, do którego jest już przyzwyczajona.

No! Teraz gadasz z sensem kobieto – stwierdza ironicznie Funk, po czym wchodzi do swojego gabinetu.

Zdejmuje płaszcz i czapkę, wiesza je na poręczy fotela stojącego w rogu pomieszczenia. Spostrzega stertę papierów leżącą na biurku. Kieruje się w tę stronę. Nagle słyszy za plecami męski głos:

Pozbawiam pana stanowiska panie generale, ten fotel nie będzie panu potrzebny – stwierdza nieznany osobnik.

 To jakiś żart? 

Początkowo Funk bierze te słowa za dowcip. Wie też, że jego siedziba jest dobrze strzeżona, jednak komuś udaje się przedostać do budynku, a potem do jego biura. Mało kto ryzykowałby tak bardzo dla głupiego dowcipu, zwłaszcza, że wśród znajomych, generał Funk ma opinię człowieka porywczego, pozbawionego poczucia humoru. Jego zdziwienie zmienia się w przerażenie, gdy odwraca się i widzi stojącego na środku pokoju oficera Wermachtu, który mierzy do niego z pistoletu. Nie ma już złudzeń, to koniec…

Przyszedłem wyrównać rachunki. Zdychaj bestio, to za śmierć i cierpienie niewinnych ludzi! – krzyczy „Siebert”.

To ostatnie słowa, które generał Alfred Funk słyszy w swoim życiu. Ułamek sekundy po tym, pada martwy, a jego wzrok zastyga na kałuży krwi płynącej z jego dwóch ran postrzałowych klatki piersiowej. „Siebert” chwyta pod pachę leżące na biurku dokumenty i wychodzi.

 

Brawurowa Ucieczka

Na korytarzu rzuca spojrzenie na sekretarkę, która stoi w osłupieniu z szeroko otwartymi oczami. Schodzi na dół, mija pustą portiernię, wychodzi przed budynek. Okazuje się, że portier razem z wartownikami wybiegli na zewnątrz, aby pomóc odciągnąć wóz, z którym zderzyła się niemiecka ciężarówka z żołnierzami. Wszyscy tam zgromadzeni patrzą teraz w stronę okien budynku sądu z których przed sekundą słychać było strzały. „Siebert” również spogląda przez moment w tamtą stronę. Nagle słychać krzyk kobiety. To sekretarka weszła do gabinetu Funka i zobaczyła jego ciało na podłodze. Żołnierze z warty, oraz dowódca esesmanów z ciężarówki biegną do budynku. Agent mija ich i skręca w uliczkę prowadzącą na tyły. Wsiada do samochodu i z piskiem opon rusza w stronę południowej części miasta.

 

Pomimo blokady miasta i pościgu nie udaje się złapać „Sieberta”. Zabójstwo tak ważnego niemieckiego oficera, piastującego kluczowe stanowisko sądownicze w Galicji, nie pozostaje długo bez konsekwencji. Następnego dnia pluton egzekucyjny rozstrzeliwuje dwudziestu przypadkowych cywili. Pomimo tego faktu, akcja przeprowadzona przez Nikołaja Kuzniecowa – „Sieberta” – w szerszym wymiarze, jest zdecydowanym sukcesem politycznym – wygrana agentów ZSRR w walce z Niemcami. Ma ona również znaczenie psychologiczne – zabójstwo dokonane w biały dzień, w strzeżonym budynku, osłabia morale kadry dowódczej, która nie może już czuć się bezpieczna w żadnym miejscu. Sukces ten podnosi również morale własnej armii – kolejny kat został stracony. Oberleutnant Siebert wykona jeszcze wiele nieprawdopodobnych akcji, które zakłócą spokój Niemców na Ukrainie. Zginie śmiercią żołnierza – z bronią w ręku.

 

kuznietov.jpgNikołaj Kuzniecow alias Paul Siebert

Był żołnierzem radzieckiego specjalnego oddziału ochotników na froncie wschodnim OMSBON (Samodzielna Brygada Zmotoryzowana Strzelecka Specjalnego Przeznaczenia). Wchodził w skład grupy Specnazu Zwycięzca pod dowództwem płka NKWD Dmitrija Miedwiediewa, zrzuconej na spadochronach 20 czerwca 1942 w okolicy Żytomierza i przesuniętej w rejon Równego, siedziby władz Komisariatu Rzeszy Ukraina. W Równem Kuzniecow występował jako sobowtór por. Wehrmachtu Paula Sieberta, faktycznie znajdującego się w sowieckiej niewoli. Osobiście wykonał kilka udanych zamachów na przedstawicieli niemieckich władz okupacyjnych, m.in. Alfreda Funka – przewodniczącego Sądu Najwyższego w Komisariacie Rzeszy Ukraina oraz Otto Bauera – wicegubernatora Dystryktu Galicja (9 lutego 1944, celem zamachu był gubernator Otto von Wächter). Dziełem jego grupy były także zamachy bombowe na kasyno i dworzec kolejowy we Lwowie.

Z otoczenia Ericha Kocha w Równem uzyskał m.in. informacje o planowanej ofensywie Wehrmachtu na Łuku Kurskim i o planowanym przez Niemców (grupa Otto Skorzenego) zamachu na Franklina D. Roosevelta, Winstona Churchilla i Józefa Stalina podczas konferencji w Teheranie (Operacja Long Jump).

Zginął wraz z dwoma współtowarzyszami po zatrzymaniu przez partyzantów UPA w pobliżu wsi Boratyn w okolicach Brodów.

Otworzono dawne mieszkanie Józefa Piłsudskiego w Łodzi

Od poniedziałku (11 listopada) będzie można zwiedzać dawne mieszkanie Józefa...

Porzucone postanowienia

Wasze noworoczne postanowienie o regularnym chodzeniu na siłkę odeszło już...

Wszystko płonie

„Czuję, że występ jest jak uprawianie seksu z setkami ludzi...

Nowe kolory Warszawy
Prace światowej klasy polskiego artysty Wojciecha Fangora ozdobią stacje II...