Rumuńskie kino już od jakiegoś czasu święci triumfy. „Wtorek, po świętach” to minimalistyczne kino, w którym kamera jest lustrem. Świat tam mógłby równie dobrze być światem tu. Bohaterowie są naturalni, przeciętni i zwyczajni. Normalni jak ludzie, których mija się codziennie na ulicy.
Paul znalazł się w przełomowym momencie swojego życia. Szansa na rozpoczęcie nowego rozdziału stoi przed nim otworem. Musi dokonać niejednego trudnego wyboru, a widz ma nieodparte wrażenie, że podgląda bohatera przez dziurkę od klucza, nie mogąc ani do końca go zobaczyć i poznać, ani w żadnym aspekcie mu pomóc. „Wtorek, po świętach” jest do tego stopnia realistyczny, że w pewnym momencie przestaje się odbierać go jako film, a zaczyna traktować jako opowieść prosto z życia swojego sąsiada. Widza nie łączy zbyt wiele z głównym bohaterem, nie wiadomo, co myśli, co czuje, dlaczego podejmuje takie decyzje, a nie inne. Ta hiperrealistyczna opowieść jest jak prosty wycinek z czyjegoś życia. Nieupiększany, niedopracowany, jest jaki jest, bo życie właśnie tak wygląda.
Reżyser Radu Muntean stworzył z banalnej historii o miłości, zdradzie i rodzinie opowieść zza ściany. Nawet same dialogi sprawiają, że widz czuje się jak intruz oglądając kolejne sceny. Zachowania bohaterów wyglądają tak naturalnie, że można by podejrzewać aktorów o improwizację. Pojawiają się kwestie, które nie niosą ze sobą żadnej specjalnej informacji ani poruszającego przesłania, one po prostu są takimi jakimi byłyby w życiu. Nie wszystkie wydarzenia z życia muszą mieć przecież wielki wpływ na przyszłość, mogą pojawiać się i znikać.
Film jest jednak po pewnym czasie nużący. Jego realizm zaczyna nudzić jak opowieść sąsiadki stojącej na progu i opowiadającej o swoim życiu. Ma się ochotę zamknąć drzwi, usiąść we własnym mieszkaniu i nie słuchać o tym wszystkim. Związek między widzem a bohaterem jest niewielki, nie zna on jego uczuć ani myśli, nie może się z nim utożsamić. Ciężko jest więc głęboko przeżywać kolejne wydarzenia, kiedy żadna z postaci nie wzbudza żadnych wyjątkowych emocji.
Dla samego mistrzowskiego realizmu warto jednak obejrzeć ten film. Nie tylko dokumenty mogą rozprawiać o rzeczywistości. Niejednoznaczność życia, a jednocześnie jego zaskakująca uniwersalność są dominującą myślą filmu. Nie ma historii wyjątkowych i niepowtarzalnych, wszystko dzieje się tuż za ścianą, obok w autobusie albo w kolejce w sklepie. Czasem bywa to nudne i zawiłe, ale częściej jest to bliskie, znajome i spędzające sen z powiek.
„Wtorek, po świętach”
reż. Radu Muntean
premiera: 1 lipca 2011
dystrybucja: Vivarto