Fani Dawida Podsiadły mieli wczoraj szansę zobaczyć w kinach premierowy pokaz filmu „Dawid Podsiadło – Dokumentalny”. Artysta pokazał w nim od kuchni proces powstawania tak ogromnego wydarzenia, jakim jest trasa stadionowa oraz problemów, jakie wraz z zespołem i organizatorami napotkał na swojej drodze. A osoby, które w tegorocznej trasie uczestniczyły, miały niepowtarzalną okazję, aby przeżyć te niesamowite emocje jeszcze raz.
Po co kręcić film o żyjącym artyście? I to wcale nie aż tak znanym? – padały głosy jeszcze przed premierą. Jednak Dawid Podsiadło osiągnął sukces na niepowtarzalną skalę i czego się nie dotknie, zamienia to w złoto. A za nim podąża rzesza wiernych fanów, którzy go wspierają. Świadczy o tym prędkość wyprzedawania się biletów na jego koncerty, ale także, jak się okazuje, na jego pokazy filmowe. A powstanie filmu jest dość oczywistym posunięciem ze strony Dawida, jeśli będziemy mieć na uwadze, że artysta już wcześniej romansował z kinematografią. Był on bowiem koproducentem filmów „(Nie)znajomi” oraz „Johnny”. Sam też nie ukrywa, że ich tworzenie fascynuje go w równym stopniu, co tworzenie muzyki.
3 grudnia fani tłumnie stawili się na każdym z seansów w kinach w całej Polsce. I było warto. Oprócz pięknej realizacji, film wywoływał paletę emocji. Widzowie mogli dowiedzieć się, jakie rozterki przeżywali organizatorzy za kulisami, podczas gdy fani wyczekiwali pod sceną na swojego idola. Czy to choroba muzyka Patrick The Pan, czy to zalana płyta koncertowa, czy też alarm przeciwpożarowy. Trudno wyobrazić sobie ogrom pracy włożony w organizację takiego wydarzenia i ile czynników musi ze sobą współgrać, aby się odbyło. Nie pominięto w filmie motywu słynnego uciekającego wieloryba.
Nie zabrakło również charakterystycznego dla Dawida poczucia humoru i dystansu, za które wiele osób go ceni. Przed pierwszym koncertem w Gdańsku Dawid zwierzał się dziennikarzowi RMF FM, że w zasadzie wcale nie ma ochoty dzisiaj grać. Zaniepokojony dziennikarz odpowiedział, że przecież oczekuje na niego bardzo dużo ludzi. „Przekonałeś mnie, jednak zagram” – odpowiada Dawid takim tonem, jakby rzeczywiście odwołanie koncertu na chwilę przed jego rozpoczęciem kiedykolwiek wchodziło w grę. W innej scenie dotyczącej jego rozpoznawalności żartobliwie mówi o tym, że nie mógł się nacieszyć anonimowością, bo 10 lat temu wyszedł z domu i od razu stał się sławny.
Dla zagorzałych fanów Dawid przygotował na koniec seansu koncertowe nagrania dwóch utworów, w których zachęcał widzów do wspólnego śpiewania. Były to „Długość dźwięku samotności” z Arturem Rojkiem oraz „I Ciebie też, bardzo” z Darią Zawiałow i Vito Bambino, którzy gościnnie wystąpili podczas koncertów.
Warto było wybrać się do kina również z dwóch innych powodów. Już na wstępie artysta siedząc na białym tle zachęcił widzów do sprawdzenia mejli. Jak się okazuje, niespodzianka, którą szykuje, to dwudniowy festiwal, który odbędzie się w lecie przyszłego roku w największych miastach Polski. Drugą niespodzianką był najnowszy singiel artysty, „Pięknie płyniesz”, który towarzyszył napisom końcowym. Oficjalnie został on udostępniony słuchaczom po premierze filmu o północy.
W 2025 roku Dawid Podsiadło zawita do następujących miast:
- 6-7.06.2025 – Poznań
- 27-28.06.2025 – Wrocław
- 11-12.07.2025 – Warszawa
- 25-26.07.2025 – Kraków
- 15-16.08.2025 – Gdańsk
- 29-30.08.2025 – Katowice
fot. Patrycja Biernat