18 kwietnia 2016 roku w Auditorium Maximum, Hieronim Wrona, ceniony dziennikarz radiowy i telewizyjny, opowiedział o swojej pracy studentom Uniwersytetu Warszawskiego. Wykład dotyczył dziennikarstwa muzycznego, natomiast drugim bardzo istotnym elementem spotkania, była historia muzyki. Przy pomocy przyniesionego przez dziennikarza stosu płyt winylowych (np. London Calling zespołu The Clash czy Led Zeppelin IV), które stają się ponownie doceniane, zarysował uproszczoną chronologię powstawania muzyki rockowej i popularnej. Dzięki licznym historiom z jego życia zawodowego i prywatnego, spotkanie w uniwersyteckiej auli, w niczym nie przypominało nudnego wykładu o dziennikarstwie.
Swój półtoragodzinny wykład Hieronim Wrona rozpoczął pytaniem, czy w obecnych czasach, w ogóle jeszcze istnieje dziennikarstwo muzyczne. Zwrócił uwagę na to, przywołując przykład relacji z koncertu Mariah Carey, że obecnie dziennikarze nie opisują muzyki, ale to jak artysta wygląda na scenie, jakie wrażenie robi scenografia oraz jakie ma zachcianki przed koncertem. Choć wstęp wykładu był pesymistyczny, dalsza jego część odnosiła się do tego, co robić, żeby nie popełniać wcześniej wspomnianych błędów. Dziennikarz zasugerował tym, którzy chcą w przyszłości zajmować się opisywaniem muzyki, żeby nie rezygnowali z ciągłego słuchania i doceniania tego, co współcześnie jest nagrywane, a dodatkowo zgłębiali przeszłość. Wielokrotnie podkreślał, że choć muzyka idzie do przodu, to wiele czerpie z tego, co kiedyś powstało. Dla przykładu podał grupę The Rolling Stones, która bez muzyki Chucka Berry’ego, nie stałaby się jednym z najbardziej wpływowych zespołów na świecie. Drugą istotną wskazówką, był nieustanny rozwój, aby codziennie „stawać się lepszym niż było się poprzedniego dnia”. Tę radę Hieronim Wrona usłyszał od swojej nieżyjącej już mamy, która dawno temu powiedziała mu, że „człowiekowi można zabrać wszystko co materialne, ale nigdy nie zabiorą ci tego, co masz w głowie”.
Dziennikarstwo muzyczne wydaje się z pozoru łatwym zawodem. Jednak Hieronim Wrona podkreślał, że bez trudu pisze się o tym co się widzi, natomiast trudniej o tym co się czuje, a głównie na tym polega pisanie o sztuce. Dziennikarza muzycznego przedstawił jako pośrednika między artystą i odbiorcą, który musi jednocześnie selekcjonować potężną ilości materiału, jaka pojawia się na rynku. Podkreślił, że w takiej pracy liczy się doświadczenie i na samym końcu spotkania zaznaczył, że dobrym dziennikarzem muzycznym można stać się po 40 roku życia, ze względu na czas poświęcony przesłuchiwaniu materiałów muzycznych. Choć na spotkaniu nie rozbrzmiała ani jedna przyniesiona przez dziennikarza płyta, to dzięki barwnym historiom, ogromnej wiedzy na temat muzyki, swobodnemu stylowi wypowiadania się, Hieronim Wrona sprawił, że można było usłyszeć i wyobrazić sobie to, o czym mówił. Za sprawą tego, że spotkanie zostało poprowadzone w „starym” stylu, czyli bez pomocy prezentacji multimedialnej, uwaga słuchaczy została skupiona tylko na monologu zaproszonego gościa. Odpowiedź na pytanie postawione na samym początku spotkania, nie została jednoznacznie udzielona, jednak jeśli w Polsce będzie więcej dziennikarzy takich jak Hieronim Wrona, nie będzie powodu do martwienia się o przyszłość tego gatunku dziennikarskiego.
Hieronim Wrona to jeden z najbardziej wpływowych dziennikarzy muzycznych w Polsce. Pracował w radiu RMF FM i Radiu Jazz, a od 1985 r. (z przerwami) do teraz, pracuje w Programie III Polskiego Radia. Członek Amnesty International oraz Rady Akademii Fonograficznej ZPAV w sekcji muzyki rozrywkowej. Pasjonat muzyki, DJ, założyciel wytwórni muzycznej Pink Crow Records oraz współtwórca Niezależnego Zrzeszenia Studentów.