źródło: facebook.com/tacohemingway

Wisła, Starsi Panowie i fatalizm

Tłumy na koncertach i zapach pieniądza. Opowieści z Brukseli, szczerze o ludziach i biodrach, które kręcą się jak wosk – nawija Taco Hemingway.

Filip Szcześniak, czyli Taco Hemingway – młody raper stolicy, niedawno skończył 26 lat. Wieczorem 26 lipca 2016 r.  niespodziewanie udostępnił swoją najnowszą EPkę –  „Wosk”. Trzeci album po „Trójkącie warszawskim” i „Umowie o dzieło” został wydany, jak poprzednio, pod szyldem Asfaltu. Tropem innych wykonawców oraz doświadczeń z poprzednimi wydawnictwami, udostępniono go na stronie internetowej artysty do darmowego ściągnięcia. Post na facebooku z informacją o nowych kawałkach wywołał niemałe poruszenie wśród fanów, którzy od razu zaczęli odsłuchiwać i dzielić się pierwszymi wrażeniami w komentarzach. Było zaskoczenie i poruszenie charakterem utworów – bardziej chłodnym i surowym niż na poprzednich płytach.

Od pierwszych taktów słuchacz wkracza w inną rzeczywistość. Jest mrocznie, ponuro i gęsto. „Trójkąt warszawski” zaczynał się od sampli, a tutaj słyszymy szum deszczu, dźwięk odpalanego silnika samochodu. Refren pierwszego utworu wkręca się w głowę powtarzanym motywem, a jego rytm sam przechodzi przez palce, które bezwiednie wystukują go na blacie. „BXL” otwiera głos z GPS-u mówiący po francusku i klawiszowy temat, później przeplatany z dźwiękiem trąbki, co w połączeniu z tekstem przenosi słuchacza w podróż po brukselskich ulicach. Kolejny kawałek to surowy bit, stanowiący ledwie tło do leniwie układającego rymy głosu Filipa. „Wiatr” jest swego rodzaju wyjątkiem w całej koncepcji minialbumu. Motyw i szybsze tempo tworzą nieco pogodniejszy nastrój, tak odmienny od przesłuchanych jak dotychczas utworów. Z kolei w „515” muzyka jest dużo bardziej minimalistyczna, poza delikatnym orientalnym dodatkiem w refrenie. Ostatni utwór podtrzymuje ponury klimat, a powtarzany bit wyraźnie współgra z tematem, o którym rapuje Taco.

A o czym nawija? Znowu trochę o Warszawie, ale też o sukcesie swojej twórczości. W tytułowym „Wosku” mówi, że ma 26 lat i czuje się staro, jest „głosem pokolenia, które nie ma nic do powiedzenia” i dziękuje fanom, dla których „siedzę nocą i modyfikuję kanon”. „BXL” zadziwia swoim pesymizmem i refleksyjnością. Pojawiają się wszechstronne odniesienia – do „Ferdydurke”, angielskiej ligi piłki nożnej i polskiej muzyki, bo raper chce być nową Nosowską.  „Szczerze” to zwątpienie młodego artysty, któremu nie chce się koncertować, potrzebuje snu i świętego spokoju. W nieco pogodniejszym, paradoksalnie, „Wietrze” Filip rymuje o piwnych oczach i rozhuśtanych włosach dziewczyny, która jest jak posąg z marmuru, co swoją tematyką trochę przypomina kawałki z „Trójkąta”. Stanowi pewne przeciwieństwo wobec reszty utworów na EPce – jest jednocześnie utrzymany w pozytywnym tonie, głównie ze względu na tło muzyczne, ale też zaskakuje bezpośrednim tekstem, który na początku wydaje się oczywisty.  Jednak gdy przychodzi refren i słyszymy „znowu dziś się trupem ściele świat/wojna przyjdzie tutaj i od ciebie mnie zabiorą” pesymistyczny klimat znów daje o sobie znać. „515” to wspomnienia o dziewczynie z ładnymi nogami i półką pełną książek, ale też o oczekiwaniach („Moim celem raczej spokój ducha, a nie Maybach”). Słuchając ostatnich „Kół” wyobraża się scenę filmową oglądaną z boku, gdzie muzyka i słowa to myśli bohatera, którego oglądamy. Raper brzmi jakby był sfrustrowany, zmęczony, ale uparty, bo „inna sprawa, miło widzieć grubszą kopertę”.

Taco nie zgubił swojego surowego, ale i niebanalnego stylu. Fani jego poprzednich płyt na pewno odnajdą się w nowym klimacie. Jest swego rodzaju unikatowym wykonawcą na polskiej scenie hip-hopowej i ciężko go przyrównać do innego rapera. Jak na dłoni widać, że dojrzał i zaczyna kombinować z muzyką i tekstami. „Wosk” ma swój specyficzny charakter, głównie słyszalny przez bity, utrzymane w minimalistycznym i chłodnym klimacie. Jednak niecierpliwy słuchacz może zatonąć w tej smętnej burzy myśli zanim dojdzie do zmiany klimatu w „Wietrze”. Zastanawia się, czy świat jest naprawdę taki straszny i wyłącza odtwarzacz. Nie ulega wątpliwości, najnowsza EPka jest bardziej refleksyjna i zróżnicowana niż poprzednie. Filip nieco odsunął się od bycia owym głosem pokolenia na rzecz mówienia o sobie, o swojej historii, wyrażania własnego zdania i przemyśleń. Fascynacja Taco jest tak wielka, że grono stałych słuchaczy ma zapewnione. Klimat „Wosku” jest czymś zaskakującym, ale świadczy o szerokich możliwościach i chęciach rozwoju rapera. Może pójdzie za ciosem i pociągnie to, co zaczął „Woskiem”? Refleksje o świecie, marzeniach o byciu Nosowską i forsie wychodzą mu całkiem nieźle. A może wręcz przeciwnie, wróci do pozytywnego, rześkiego stylu znanego z pierwszych wydawnictw? Wszystko okaże się jesienią.

 

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Muzyka jak energetyk
Mieszanka różnych stylów, mnóstwo ciekawych brzmień i pomysłów oraz w...
Humanistyczne Dni Kariery
26 listopada na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczną się trzydniowe Humanistyczne Dni...
Humanizm wedle wizji Mołgi

Dezawuacja kierunków powszechnie uznawanych za humanistyczne to proces dosyć częsty...

Porno-dziecko

Ponad połowa chłopców w wieku gimnazjalnym regularnie ogląda porno. Strony...