Brytyjska grupa Archive po dziesięciu latach działalności wydała kolejną płytę. Album zatytułowany „The False Foundation” jest jedenastym w dorobku zespołu. Jego premiera odbyła się 7 października.
Archive to jeden z najpopularniejszych zespołów trip-hopowych na świecie. Najnowszy krążek będzie promowany na najbliższych koncertach grupy w Polsce – 19 listopada na warszawskim Torwarze i dzień później w Hali nr 2 MTP w Poznaniu. Czy ich najnowsza płyta to kolejne dzieło warte zapamiętania czy może wręcz przeciwnie – krążek, który nic nie wnosi do twórczości grupy?
Płyta składa się z 10 utworów, każdy z nich trwa ok. 5 minut, poza dwoma ostatnimi, dwu- i siedmiominutowym. Pierwszy z nich, „Blue Faces”, to długie intro całej płyty, minimalistyczne dźwięki pianina oraz głos wokalisty – Pollard’a Berriera, które następnie przechodzą płynnie w „Driving in Nails”. W tym utworze słychać tę charakterystyczną zabawę samplami, którą zna każdy słuchacz Archive, a dopiero po trzech minutach narastających dźwięków pojawia się wokal powtarzający frazę tytułową. Piosenka kończy się wyciszeniem, które następnie przechodzi do „The Pull Out”, w którym doskonale słychać ukształtowany i doskonalony styl zespołu – gwałtowne zmiany rytmu czy modyfikowanie głosów. Zapętlanie dźwięków prowadzi do tytułowego „False Foundation”, w którym linia wokalu jest dużo żywsza, niż w poprzedniej części płyty, wręcz taneczna. To utwór zdecydowanie agresywniejszy, mocniejszy i wyraźniejszy dzięki powtarzanemu motywowi oraz charakterystycznym głosom wokalistów. Rozwija się do ostatniej sekundy, a po urwanym dźwięku słychać znowu spokojne akordy pianina w „Bright Lights” i refren „bright lights are filling me, bright lights are driving me deep, bright lights surrounding me”. Po trzech minutach następuje wyciszenie i przejście w „A Thousand Thoughts”, zbliżone stylistycznie i kompozycyjnie do poprzedniego utworu. „Splinters” to kawałek, który, wraz z pulsującymi samplami i melodyjnym wokalem, stopniowo rozwija się do momentu kulminacyjnego w trzeciej minucie. Zapętlanie dźwięków i słów w piosence powoduje, że wyróżnia się ona na tle innych utworów. Utwór „Sell Out” rozpoczyna się bardziej stonowanymi dźwiękami niż poprzedni, jednak refren jest zaśpiewany nieco mocniej i wyraźniej od reszty. „Stay Tribal” rozpoczyna elektroniczny wstęp, do którego dołącza w tle gitara, a po chwili wokal, nadając szybkie i żywe tempo utworu. Ostatni kawałek, „The Weight Of The World”, to 7-minutowe podsumowanie całej płyty. Zawiera w sobie przejścia tempa i stylistyki – ze spokojniejszej na bardziej dynamiczną. Ostatnie takty piosenki zamykają płytę subtelnym pianinem i wokalem, który bardziej mówi, niż śpiewa.
„The False Foundation” to płyta, która nie prezentuje niczego nowego. Mamy pewność, że słuchamy Archive, kunszt i doświadczenie zespołu jest dostrzegalne w każdym dopieszczonym dźwięku na krążku, jednak zespół nie oferuje słuchaczom czegoś, czego by nie znali. Czasem słychać inspirację innymi utworami – choćby w „A Thousand Thoughts” – odrobinę kojarzy się z „Sun King” The Beatles. Wpływ ich twórczości można usłyszeć też w „Stay Tribal”. Fani przyzwyczajeni do długich kawałków w stylu „Lights”, „Again” czy „Controlling crowds” na pewno dostrzegli zmiany, jakie zaszły już przy płycie „Axiom” z 2014 roku, kiedy utwory stały się dużo krótsze. Archive kontynuuje tę praktykę, jednak nie jest to do końca korzystne. Słuchając „The False Foundation” odnosi się wrażenie, że płyta rozwija się i stanowczo za szybko kończy. Poza przebłyskami dawnych sposobów budowania utworu w postaci piosenki tytułowej, „Splinters” i „The Weight Of The World”, które jest jakby skrótem całego albumu, brakuje kulminacyjnego momentu, do którego płyta by prowadziła. Każda grupa ma swoje gorsze momenty, a w tym wypadku chaotyczna, zbyt melancholijna i jakby „nieskończona” płyta jest jednym z nich.