ed

Dziewczyna z Galway

Divide pojawiło się już w sklepach i internecie. Czy Ed Sheeran zaskoczył swoich fanów czy może pozostał wierny swojemu stylowi? Jedno jest pewne – jest na początku swojej kariery, ale ma już w swoim dorobku wiele przebojów rozpoznawalnych na całym świecie.

Ed Sheeran to jeden z najbardziej znanych muzyków młodego pokolenia. Jego przeboje to przeważnie mieszanka dźwięków akustycznej gitary i tekstów o złamanym sercu. Wydał pierwszy album (+) mając zaledwie 20 lat i już wtedy podbił serca słuchaczy na Wyspach Brytyjskich, ale także poza nimi, dzięki subtelnemu klimatowi oraz wpadającym w ucho melodiom swoich piosenek. Kolejna płyta – x – była nominowana do nagrody Grammy w kategorii Album roku. Ponadto była najczęściej odsłuchiwana na portalu Spotify. Po dwóch świetnych krążkach przyszedł czas na kolejny – ÷ (Divide). Promują go takie single jak Shape of you i Castle on the hill. Chwilę po premierze, która miała miejsce 3 marca, szybko zdobyły zarówno pierwsze miejsca list przebojów, jak i serca fanów rudego gitarzysty z Wysp.

Płytę rozpoczyna Eraser – utwór przeplatany powtarzającym się gitarowym motywem, rapowanymi zwrotkami i klasycznie zaśpiewanym refrenem. Dalej jest Castle on the hill, w którym Ed opowiada o przyjaciołach z dzieciństwa i ich perypetiach z młodości. Nastrojowe Dive rozpoczyna szereg piosenek miłosnych, z przebojowym przerywnikiem – Shape of you, po którym Perfect brzmieniowo, kompozycyjnie i tekstowo przypomina romantyczne utwory klasyków (When I saw you in that dress, looking so beautiful/ I don’t deserve this, darling you look perfect tonight). Galway Girl to historia szczęśliwej miłości Irlandki z Anglikiem. W Happier wokalista opowiada o zakończonym związku, z którego jeszcze się nie wyleczył, a New Man to zmiana podejścia – z chłopaka ze złamanym sercem przeistacza się w „nowego człowieka”, który naigrywa się z kolejnego związku swojej byłej dziewczyny, chociaż przyznaje, że „próbuje nie klikać serduszek pod zdjęciami na Instagramie”. Hearts don’t break around here jest następnym miłosnym uniesieniem, po którym What do I know? traktujące o muzyce i zmienianiu świata brzmi jak utwór oderwany od całości płyty, jednak zawierający ukryte przesłanie, które jest nawet nieco, może dla niepoznaki, bagatelizowane w tekście – We could change this whole world with a piano/Add a bass, some guitar, grab a beat/And away we go/I’m just a boy with a one-man show/No university, no degree. Utwór How would you feel? – na początku przypomina nieco Thinking out loud, przebój z poprzedniej płyty i po odsłuchaniu to wrażenie pozostaje – zarówno tekst, jak i spokojna, wyważona linia melodyczna nadają piosence charakter klasycznego „przytulańca”. Supermarket flowers to przygnębiający utwór o śmierci bliskiej osoby, po której kawałek Barcelona wydaje się aż zbyt wesoły. Wydaje się, że muzyk, ustalając taką kolejność, przekazywał odbiorcy własne huśtawki nastrojów, a przede wszystkim doświadczenia, jakie przyniosło mu życie. Bibia Be Ye Ye to po ghańsku „wszystko będzie dobrze” i taki właśnie jest ten kawałek – pozytywny, przeplatany wyrażeniami w egzotycznym, afrykańskim języku, które dodają smaku zarówno piosence, jak i całej płycie. W Nancy Mulligan Ed opowiada historię swoich dziadków – Williama Sheerana i tytułowej Nancy Mulligan, sprzeciwiających się woli ojca Nancy, który nie chciał zgodzić się na ślub córki katoliczki z protestantem. Wśród muzycznych irlandzkich motywów muzyk nie bawi się w przenośnie, lecz śpiewa o swojej rodzinie wprost, używając nazwisk, a nawet wymieniając liczbę swojego wujostwa i rodzeństwa. Utwór zamykający płytę to Save myself – refleksyjna piosenka z morałem, w której tekst warto się wsłuchać. Wydaje się, że autor zauważył błąd w swoim postępowaniu i dostrzegł, że sam potrzebuje najpierw skupienia na sobie i wzmocnienia własnego „ja”, aby później móc pozytywniej wpływać na innych. Kończy słowami: So before I save someone else, I’ve got to save myself/And before I blame someone else, I’ve got to save myself/And before I love someone else, I’ve got to love myself.

Nowa płyta Eda Sheerana to coś, na co jego fani czekali z niecierpliwością i na pewno się nie zawiedli. Brytyjczyk trzyma się swojego stylu, znanego z poprzednich albumów, jednak czasem zdarza mu się zabawić z czymś nowym, np. irlandzkimi wpływami, lecz wciąż wpisuje się w styl popowy. Divide ma szansę na sukces dzięki ogromnej rzeszy fanów muzyka, który, zdaje się, wyczuwa tendencje muzyczne odbiorców potrzebujących prostych piosenek o trudnych kwestiach – relacjach, zawiłościach rodzinnych czy po prostu życiu. Potrafi się do nich dopasować, jednocześnie zachowując własny styl i przekazując to, co ma do powiedzenia. Jego teksty są bardzo osobiste i to na pewno zbliża go do słuchaczy, jednak zawierają w sobie uniwersalizm i właściwie w każdym z nich można znaleźć coś dla siebie. Zastanawiająca jest jego łatwość w opowiadaniu o swojej rodzinie, niejako odzierająca ją z prywatności. Piosenki miłosne to lwia część jego twórczości, jednak nie rażą swoją prostotą dość sztampowego przekazu, za to dopełniają pozostałe utwory. Nie są skomplikowane kompozycyjnie i wiele z nich z pewnością doczeka się coverów na YouTube. Ponadto właściwie każdy z utworów ma zadatki na dobry singiel – jednak trzeba przyznać, że Castle on the hill i Shape of you najszybciej wpadają w ucho. Ed nie zawiódł, ale też nie zaskoczył. Czas pokaże, czy Sheeran dojrzeje do muzycznej rewolucji, o której śpiewa, czy pozostanie zachowawczym chłopakiem z gitarą.

źródło zdjęcia: independent.co.uk

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
BUW przyjazny studentom
Bóle kręgosłupa czy zapalenie ścięgien to dolegliwości związane z niewłaściwą...
Lustrzanka za sfotografowanie muzyki
Jesteś studentem? Nie masz jeszcze 28 lat? Fotografia jest twoją...
Przegląd filmów Andrzeja Munka
We wrześniu mija 50. rocznica śmierci wybitnego polskiego reżysera Andrzeja...
Wojna na linii ,,Wprost" – ,,Newsweek"

Medialny szum związany z odejściem z ,,Wprostu” Tomasza Lisa oraz...