Pod koniec kwietnia na rynku zadebiutuje miesięcznik dla tych, którzy stronią od wyścigu szczurów, fast foodów, kolejek i korków. Czy magazyn „Slow” stanie się biblią miłośników slow life?
Slow life to ideologia odrzucająca życie w pośpiechu. Jej zwolennicy nie kupują ciuchów w sieciówkach, nie chodzą do kina na papkę dla mas, jedzą tylko naturalną żywność i podkreślają, że korporacje to zło. Chcą podróżować, ale z dala od obleganych kurortów, podziwiać awangardową sztukę, cieszyć się pełnią życia.
„Slow” ma być źródłem informacji i inspiracji w zakresie kultury i lifestyle’u. Dział „free:zone” to miejsce na twórczość młodych artystów, z dużą ilością fotografii i grafiki. Sekcja „re:vision” ma podejmować trudne i niejednoznaczne tematy. Nie zabraknie miejsca na kulturę, psychologię i pedagogikę – a wszystko w duchu slow life. Miesięcznik reklamuje się hasłem „Magazyn dla naprawdę zainteresowanych”. Na rynku istnieje już magazyn ruchu slow life: „Slow life & garden”, ale jest tak hipsterski, że mało kto o nim wie.
Redaktorem naczelnym i wydawcą miesięcznika, którego premierę zaplanowano na 26 kwietnia jest fotograf, Bartosz Klonowski. Nakład początkowo ma wynosić 10 tys. egzemplarzy, ale dość wysoka cena (15 zł) może okazać się dla wielu zaporowa. Oprócz tradycyjnej sprzedaży w sieciach typu Empik, „Slow” będzie dostępne w internecie i aplikacji na smartfony. Wydawca magazynu postawił na szeroką kampanie promocyjną (Facebook, akcje w radiu Kolor, Google Adwords). Czy używanie masowego „fejsa” spodoba się grupie docelowej – ambitnym hejterom mainstreamu? Czas i rynek pokażą.
Więcej info na:
https://www.facebook.com/beSlow
fot. flickrCC: mickerofon