Radziecki szczyt absurdu
W spektaklu Dmitrija Krymowa „Gorki-10”, Czeburaszek kroczy przez scenę razem z Myszką Miki, aktorzy strzelają do siebie z pistoletów, a zapłakana kobieta oskarża publiczność o kradzież portfela, by chwilę później znaleźć go w swojej kieszeni. Poczucie absurdalności sytuacji rośnie z minuty na minutę.
Spektakl jest subiektywnym przeglądem literatury rosyjskiej zderzonej z kulturą współczesną. „Gorki-10” zaczyna się od trzykrotnie odegranej sceny (którą reżyser sukcesywnie urozmaica nowymi elementami) z „Kremlowskich kurantów” Pogodina, niedługo potem na scenę wkraczają bojarzy z „Borysa Godunowa” Puszkina, rodzinna kolacja inspirowana jest sztuką „W poszukiwaniu radości” Rozowa, a na sam koniec odegrano komiczny epizod z rzekomo skradzionym portfelem z „Optymistycznej tragedii” Wołoszyna.
„Gorki-10” to typowy teatr absurdu. Tematyka epizodów zmienia się jak w kalejdoskopie. W prezentowanych scenach znaleźć można jednak wspólny mianownik – jest nim próba diagnozy rosyjskiego społeczeństwa. Krymow rozprawia się z radziecką przeszłością, analizuje jej wpływ na współczesną sytuację w Rosji. Wysnute wnioski nie napawają optymizmem. Ze spektaklu wyłania się obraz nieszczęśliwych ludzi, nie mogących poradzić sobie z brzemieniem komunistycznej przeszłości.
Oglądając „Gorki-10” nie można oprzeć się wrażeniu, że w sztuce panuje chaos. Brak jest tu logicznej fabuły, budowania napięcia typowego dla dramatów czy chociażby wyjaśniającego wszystko zakończenia. Widz bombardowany jest przerysowanymi do granic absurdu scenami. Jedne z nich śmieszą, inne powodują jedynie konsternację. Być może był to zabieg celowy. Klimat przedstawienia doskonale oddają słowa reżysera spektaklu:
„Chcę wyreżyserować taką sztukę, żeby długo nie można było niczego zrozumieć, ale żeby było bardzo ciekawie. A potem, mimo, iż nadal byłoby ciekawie, wszystko stałoby się zrozumiałe. Jednakże nie nagle i nie od razu, ale całkiem szybko. I nie tyle „zrozumiałe”, ale żeby raczej pojawiło się uczucie, że rozumiemy, dokąd wszystko zmierza. A kiedy to wszystko będzie zmierzać do tego miejsca, od którego wszystko jest już całkiem jasne, żeby nie pojawiła się myśl, że bez sensu straciliśmy czas”.
Skomplikowana struktura spektaklu sprawia, iż sztukę tę odbiera się raczej intuicyjnie. Sceny przepełnione paradoksami wprawiają w zdumienie, powodują śmiech. Nie zawsze do końca wiadomo, o co chodzi, co skutkuje tym, iż przedstawienie ogląda się z rosnącym zaciekawieniem. Zgodnie z założeniem reżysera – czas poświęcony spektaklowi „Gorki-10” z pewnością nie jest czasem straconym.
Sztukę, która uzyskała w tym roku nominacje do najważniejszej rosyjskiej nagrody teatralnej „Złota maska” aż w trzech kategoriach, warszawska publiczność miała szansę zobaczyć podczas festiwalu teatru rosyjskiego Da!Da!Da!.
„Gorki-10”
Pomysł, kompozycja i reżyseria: Dmitrij Krymow
Czas trwania: 2 godziny 30 minut