Głównego bohatera „Królestwa zwierząt”, Joshuę Cody’ego, poznajemy siedzącego z beznamiętnym wyrazem twarzy na kanapie. Obok niego leży jego matka, która właśnie przedawkowała heroinę. Akcja filmu zawiązuje się, gdy nastoletnim chłopakiem decyduje się zająć rodzina zmarłej, a Joshua zamieszkuje w domu prowadzonym przez jego babcię, zaś utrzymywanym przez jego trzech wujków, zarabiających dzięki różnego rodzaju przestępczości.
Oględnie mówiąc nie chodzi tu o przestępczość podatkową. Josh szybko poznaje uczucie władzy, które niesie za sobą posiadanie broni i uczy się, że bycie twardym ułatwia mężczyźnie życie. Staje się najmłodszym członkiem rodziny ze wszystkimi tego konsekwencjami, nie udaje mu się jednak tym nacieszyć, zwłaszcza, że na rodzinę spada szereg problemów, który szybko komplikuje „domową sielankę”.
Opowiadany hipnotycznym rytmem film Davida Michoda jest studium specyficznego rodzaju rodziny, relacji międzyludzkich w sytuacji niemal granicznej, rozpadu wskutek rosnącego napięcia i strachu, ale nie tylko. Mimo, że kamera trzyma się bohaterów w intymnej bliskości, reżyser znalazł też miejsce na wykorzystywanie konwencji odmiennych, choćby thrillera, co pozwala filmowi także trzymać widza w napięciu zapożyczonym z filmów przeznaczonych dla szerokiego odbiorcy i przydaje mu gęstości na poziomie nie tylko emocjonalnym, ale i konstrukcyjnym.
Wspomnieć należy też o w nieoczywisty sposób zbudowanej fabule, bardzo autentycznie wyglądającym aktorstwie i w zupełnie niehollywoodzki sposób potraktowanej rzeczywistości, w której osadzona jest akcja. Wszystko to i więcej sprawia w efekcie, że obraz Michoda, będący jednym w filmów, których wartość niknie gdzieś w opisie, jest zarazem jednym z najlepszych filmów minionego roku.
„Królestwo zwierząt”
reż. David Michod
premiera: 10 grudnia 2010
dystrybucja: Hagi Film