Tomek Sikora odjechał w charakterystycznej czapce pilotce na swoim „holendrze”, a krzesła, sztaluga i drabina zostały zwrócone na dwudzieste piętro Pałacu Kultury. Zakończyła się 105. edycja Galerii Bezdomnej.
Można chyba powiedzieć, że było to dla polskiej fotografii wydarzenie historyczne. Przede wszystkim, udało się inicjatorom „Bezdomnej”, wspomnianemu Tomkowi Sikorze i Andrzejowi Świetlikowi, przez dziesięć lat realizować pomysł tak szalony, jak umożliwienie wszystkim chętnym autorom nieskrępowanej prezentacji swoich fotografii. Z prostej kalkulacji wynika, że przez tę dekadę Galeria Bezdomna otwierała swoje podwoje (w pustostanach, opuszczonych fabrykach, pomieszczeniach przeznaczonych do remontu itd.) niemal raz na miesiąc. Wreszcie swój jubileusz obchodziła „Bezdomna” w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
Na pytanie Michała Radwańskiego ze Stowarzyszenia MUWA, które zaangażowało się w organizację tej edycji, czy „Bezdomna” powstała w kontrze do hermetycznego rynku wystawienniczego, czy może z hipisowskiej fantazji, Tomek Sikora odpowiedział, że motywacja była prosta – chodziło o wspomożenie młodych fotografów w dotarciu do widza ze swoją twórczością.
Wizyta na wernisażu Galerii Bezdomnej w Pałacu Kultury była przeżyciem szczególnym. Fotografowie, chcący powiesić swoje prace, ustawiali się w kolejce, a już po dwóch godzinach każdy skrawek Sali im. Kisielewskiego wypełniony był zdjęciami, które w żaden sposób ze sobą nie korespondowały. Gdy porzucimy nasze przyzwyczajenia ze współczesnych, minimalistycznych galerii sztuki, ten misz-masz i chaos mogą się jednak wykazać urokiem gwarliwego, kolorowego targu. Niepotrzebnymi natomiast, jak się wydaje, były przejawy literackich ambicji niektórych twórców: poezje, rozbudowane opisy często bardziej zdjęciom przeszkadzały niż je wbogacały (patrz: wideo „Przewodnik po Galerii Bezdomnej”).
Istotnym elementem jubileuszu były organizowane przez cały tydzień spotkania ze znanymi fotografami. Były to wydarzenia o tyle ciekawe, że nie prowadzone w zwyczajnej konwencji „prezentacja z wysokości podestu i pięć pytań z sali”, a kameralne i bezpretensjonalne rozmowy tych uznanych z tymi aspirującymi. Tomek Sikora mówił czemu wyjazd do innego kraju i działanie w przestrzeni, w której nie jest się zakorzenionym, jest rzeczą trudną i często niewartą zachodu oraz opowiadał o sposobach pracy z modelem, Andrzej Świetlik opisywał motywacje i prezentował znaczenia kryjące się za twórczością grupy „Łódź Kaliska”, Anna Beata Bohdziewicz wyjaśniała czemu podpisuje zdjęcia w swoim „Fotodzienniku”.
Mimo niemal „partyzanckiego” charakteru, a może właśnie dzięki niemu, 105. edycja Galerii Bezdomnej pozostanie zapewne w życzliwej pamięci uczestników.
- Przewodnik po Galerii Bezdomnej, czyli rzut oka na wystawę i żartobliwa rozprawa z „poezją fotografów” w ramach inicjatywy Biuro Widowisk
- Zdjęcia z przygotowań i otwarcia wystawy
- Zdjęcia Stowarzyszenia MUWA, w tym projekt „Persony socjalizmu”