Głównym celem fotografii reportażowej jest zdanie relacji z wydarzeń, sytuacji i przedstawienie pewnej historii. I słusznie, o ile się pamięta, jak ogromny potencjał zawarty jest w słowie „historia”.
Historię możemy rozumieć zarówno jako osobistą, skończoną opowieść na jakiś temat, jak i jako powieść odwieczną i ciągle narastającą, którą tworzymy wspólnie. Ponadto historia w formie fotografii też absolutnie nie jest dziełem o określonej formie: fotoreportaż, jako ciąg prawdziwych wydarzeń czy jako wykreowana fikcyjna sytuacja, utrwalona na błonie, może być zarówno rzetelnym, obiektywnym oddaniem faktu, jak i jego skrajnie subiektywną interpretacją; może być dowcipna lub wręcz być dowcipem tak samo, jak i jednym z istotniejszych świadectw, które, stając się ikoną, na dobre zmieniają nasze spojrzenie na świat. Wszystko wskazuje na to, że tego typu podejście wykazywali fotografowie zakładający jedną z najsłynniejszych agencji fotograficznych – Magnum Photos, która w tym roku obchodzi 63. urodziny.
Magnum zostało założone przez kilku czołowych fotoreporterów wojennych z legendarnym Robertem Capą na czele. Od początku była to idea opierająca się na niezależności. Agencja od zawsze jest własnością jej członków. Mogą więc, nie bacząc na oczekiwania, realizować swoje własne cele. Magnum Photos pozostaje do dziś w opozycji do przytłaczającej większości świata fotoreportażu, gdzie ceni się głównie taką pracę, która spełnia określone wymagania. Tu, bowiem, każdy zajmuje się naprawdę tym, co sam pokochał. Tak więc jest kilku, którzy umiłowali tradycyjny reportaż z elementami moralizatorskimi jak Ian Berry czy John Vink. Jest też reprezentatywna grupa „geograficzna”, skupiona wokół „National Geographic” czy niemieckiego „Geo” ze słynnym mistrzem barwnych portretów w egzotycznej palecie odcieni, przepełnionych szczerym oddaniem niełatwych emocji – Stevem McCurrym na czele. Jest też wielu innych, wśród nich kontynuatorzy wielkiego dzieła Capy, Rodgera i im podobnych – reporterzy wojenni, których praca najczęściej staje się istotnym świadectwem czasów. Wszystkich łączy nieustanna i nieugaszona chęć uchwycenia i opublikowania swojego punktu widzenia, osadzona w szacunku dla bagażu tradycji fotografii i kultury. I to kultur różnorodnych – wszak wśród założycieli znaleźli się Węgier, Francuz, Polak i Brytyjczyk.
Jest faktem radosnym, że Magnum Photos ma się dobrze i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Co więcej – „nabór” trwa. Członkowie agencji podczas corocznego spotkania zapoznają się z portfolio chętnych do członkowstwa w agencji i dokonują wyboru. Poza prestiżem, który się z tym wiąże, możliwość uczestniczenia w tak niezwykłym zjawisku, to przede wszystkim ogromny zaszczyt.