Filozofia kadru

Wszystkie podręczniki fotografii przypominają o zasadach dobrej kompozycji, w ramach których powinniśmy nie ucinać fotografowa­nych obiektów, zachować odpowiednią odległość i trzymać aparat równo. Co jednak jeśli rzeczywistość, którą chcemy sfotografować, staje się swym własnym odbiciem w krzywym zwierciadle?

 

Na pytania dotyczące technicznych, jak i filozoficznych aspektów kadrowania odpowiedzieli: Jacenty Dędek, Rafał Milach, Adam Pańczuk oraz Krzysztof Kuczyk.

 

 

foto_Jacenty_Dedekfot. Jacenty Dędek

 

 

Czym jest kadr? Czy da się go zdefiniować w kategoriach innych niż techniczne?

Jacenty Dędek: Kadrowanie to sprawa intuicji. Za każdym razem, kiedy patrzę w obiektyw, nie staram się specjalnie kombinować w kategoriach poprawności kompozy­cji, ale raczej jak czuję tę konkretną sytuację. W foto­grafii pracuje się nad chwilą, która jest bardzo ulotna i trudna do zdefiniowania. Myślę, że przeczucie wy­przedza tu myślenie, zupełnie inaczej niż w fotogra­fii koncepcyjnej.

Adam Pańczuk: Robiąc zdjęcie zamykamy, porządkujemy kawa­łek rzeczywistości, w jakiej się znajdujemy. Miejsce, w jakim stoimy, moment, w którym fotografujemy, to wszystko składa się w kadr. Aparatem nie tylko ka­drujemy przestrzeń, ale też czas, przez naciśnięcie spustu migawki – w odpowiednim momencie i od­powiednim czasie jej otwarcia, wycinamy jego część. A wtedy zostaje już utrwalony na naszej fotografii.

Krzysztof Kuczyk: To bardzo różnorodne pojęcie – lubię zarówno intu­icyjne, jak i bardzo precyzyjne kadrowanie. Kadr po­winien być jak zgrabnie wypowiedziana myśl. Ale może być to zarówno zdanie proste, jak i bardzo zło­żone. Dobór „słów” zależy zarówno od tematu, na­stroju fotografa itp.

Rafał Milach: Kadr dla mnie to wybór sytuacji i miejsca oraz indy­widualna interpretacja tego, co się fotografuje.

 

 

foto_Adam_Panczukfot. Adam Pańczuk

 

 

Jak fotografować miasto?

JD: Miasto to ruch, żywioł, życie. Dla mnie najciekawsze są kadry pokazujące miasto w kontekście żyjących w nim ludzi. Nagromadzenie ludzi i rzeczy, szybkość, z jaką pojawiają się nowe sytuacje powodują, że ka­dry stają się bardziej dynamiczne, chyba, że chce się pokazać coś zupełnie innego – pustkę, samotność, czy destrukcję, jaką też niesie wielkie skupisko lud­ności. Miasto jest pełne sprzeczności i wszystko zale­ży od tego, jak je odczuwamy i co chcemy pokazać. Bardzo lubię sposób, w jaki pokazuje miasto amery­kański fotograf Constantine Manos w cyklu „Ameri­can Color”.

AP: Nie fotografuję miasta, tylko w mieście. Zazwyczaj mam jakiś konkretny temat. Sposób, w jaki kadruje, na co kieruję obiektyw, jakie środki wyrazu dobie­ram – sciśle wiążą się z tematem. Dla przykladu – ro­biłem kiedyś fotoreportaż o nocnym życiu Bangko­ku. Zdjęcia były robione w nocy, używalem długich czasow naświetlenia i wyzwalałem flesz na tylnią la­melkę migawki. Miałem wtedy dobrze naświetlone tło i ostry pierwszy plan, co dawał mi błysk flesza. Ale też efekt końcowy nie był do końca przewidywalny. Bohaterkami moich kadrów były lokalne prostytut­ki i przez nie można zobaczyć jakiś wycinek obrazu miasta w którym pracują.

KK: Jestem jednym z tych fotografów, którzy bardziej ce­nią sobie różnorodność wypowiedzi, niż jeden stały styl fotografowania, co ma to swoje lepsze i gorsze strony. Bardzo lubię zestawiać ze sobą obiekty, które same w sobie aż tak fotogeniczne nie są, natomiast zyskują właśnie w szerszym planie. Na ogół dążę do tego by na każdy temat wystarczył jeden kadr, który doskonale ten temat ilustruje.

RM: Miasto fascynuje mnie wielością małych, intymnych przestrzeni. Każdy z takich kameralnych światów ma swoją historię. Z drugiej strony miasto podoba mi się, jako monumentalny twór, który całkowicie zdo­minował żyjącego w nim człowieka.

 

foto_Krzysztof_Kuczykfot. Krzysztof Kuczyk

 

Czy wybór danego kadru staje się swojego rodzaju interpretacją fragmentu rzeczywistości?

JD: Tak, to prawda, dokonując wyboru kadru, odpo­wiednio go komponując, skupiamy uwagę odbior­cy na tym, co sami uważamy za wartościowe, warte utrwalenia. Choć przedstawiona na zdjęciu rzeczy­wistość subiektywnie wybrana przez fotografa pod­lega interpretacji (również subiektywnej) odbiorcy.

AP: Robiąc zdjęcia, chcąc nie chcąc, musimy podejmo­wać decyzje – co jest istotne, co pokażemy i jak to pokażemy. Jak pokaże i co pokaże fotograf, to wy­padkowa jego umiejętności, wiedzy i sytuacji w ja­kiej się znajduje. A u tych najlepszych dodatkowo intuicji.

KK: Dokładnie tak uważam. Wybór kadru jest tym sa­mym co wybór kierunku studiów czy tematu rozmo­wy. Nasze indywidualne potrzeby i uwarunkowania kierują nas na takie, a nie inne obszary.

RM: Fotografowanie polega na przetwarzaniu rzeczy­wistości. Czy tego chcemy czy nie, nawet w foto­grafii dokumentalnej dokonujemy zawsze subiek­tywnego wyboru co, gdzie i jak fotografować. W ja­kimś stopniu oczywiście odpowiada to rzeczywisto­ści, natomiast nie wierze w kompletnie obiektywny jej przekaz.

 

Jak kadrować miasto? Co jest w nim ważne, a co nie?

JD: Wydaję mi się, że nie ma dla fotografa nieważnych tematów. Wszystko można pokazać, cały problem w tym w jaki sposób to zrobimy.

AP: Miasto to tygiel, w którym miesza się dosłownie wszystko. Nowe ze starym, przyjezdni z tubylcami, klasy społeczne, beton z zielenią itd… Co pokażemy i jak to skadrujemy, to sprawa tego co chcemy prze­kazac odbiorcy, jaką historię mu opowiedzieć. A je­żeli zrobimy to tak, że zdjęcie bedzię pokazywać ja­kąś uniersalną prawdę, o tym co nas otacza, to moim zdaniem taka fota jest bliska ideału.

KK: To nie jest dobre pytanie. Każdy decyduje po swo­jemu. Dla jednego wielkie reklamy zewnętrzne są obrzydliwe i należy unikać ich jako zbyt dosłow­nych, doraźnych i służących komercji; dla drugiego to fascynujące kulturowo bądź ciekawie komponu­jące się z szarą architekturą. To zbyt osobista sprawa by mówić, co jest dobre a co złe.

RM: To zawsze będzie kwestia indywidualnego podej­ścia. Wszystko zależy od tego, czego w mieście szu­kamy. Jeżeli jesteśmy w stanie to zdefiniować, roz­wiązania nasuną się same.

 

 

foto_Rafal_Milach.jpgfot. Rafał Milach

 

Czy istnieje jakiś trend czy moda związane z kadrowaniem?

JD: Oczywiście istniały i istnieją mody na sposób kadro­wania, czy wręcz fotografowania. Wróciła do łask fo­tografia otworkowa, jest łomografia. Upowszechnie­nie aparatów cyfrowych sprawiło, że każdy właści­ciel takiego aparatu czuję się fotografem. Wiele fo­tografii jest wykonywanych tak nonszalancko, że są one na pograniczu zdjęcia niepoprawnego. Próbuje się robić z tego pewien trend, czy modę. Osobiście uważam, że można, a nawet trzeba łamać kanony, ale pod warunkiem, że ma się je opanowane.

AP: Swojego czasu widziałem w prasie dużo zdjęć zro­bionych szerokim kątem z przerysowanym pierw­szym planem, widziałem też dużo zdjęć skadrowa­nych w kwadrat z umieszczonym centralnie w ka­drze motywem. Jednak mi cieżko mówić o jakiejś modzie.

KK: Mody zawsze pojawiają się i znikają. Obecnie do­strzegam tendencję do nadużywania szerokie­go kąta w fotografowaniu. Często taka techniczna sztuczka ma zastąpić oryginalny pomysł na zdjęcie. Jeśli chodzi o tematykę to wydaje mi się, że mod­ne są ascetyczne kadry miasta – architektury, detalu, a w fotoreportażu bieda i beznadziejność losu „sza­rych” obywateli.

RM: Mody istnieją i pewnie istnieć będą zawsze. Nie zmienia to jednak faktu, że dobre zdjęcie jest po prostu dobrym zdjęciem niezależnie od tego, w ja­kiej stylistyce zostało wykonane. Czas jest tu bar­dzo dobrym sprawdzianem. Są zdjęcia zrobione kil­kadziesiąt lub ponad sto lat temu a dalej mają niesa­mowitą siłę oddziaływania. 

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Ukochany synek
Każda rodzina ma swoją własną historię. Nierozwiązywane, zamiatane pod dywan...
Leśmian, Słonimski, Gałczyński, Tuwim – czyli niezły kabaret
Marsze, zamieszki, konfrontacje polityczne jednym słowem Dzień Niepodległości. W zamian...
Przygoda nie zawsze dla dzieci
Po trzech latach od premiery "Soundtrack" Lao Che powraca z...
Wybrano jubileuszowe logo i hasło UW
W ogłoszonym jesieni ubiegłego roku konkursie na nowe logo i...