okładka płyty "Mój dom"

O małżeństwie, które nie przetrwało

Niecierpliwie wyczekiwana druga płyta Korteza ujrzała światło dzienne. Jak mówi muzyk — prace nad nią trwały 18 miesięcy i spośród kilkudziesięciu kawałków dziewięć trafiło na album. Czego możemy się spodziewać wciskając play, po umieszczeniu w odtwarzaczu krążka Mój dom?

Łukasz Federkiewicz, znany jako Kortez, zaistniał na polskim rynku muzycznym po wydaniu debiutanckiego singla Zostań, który promował pierwszy album Bumerang. Płyta uzyskała status podwójnej platyny, co było niemałym zaskoczeniem dla samego wykonawcy. Dzisiaj mamy możliwość usłyszenia kolejnej dawki jego twórczości dostępnej na koncepcyjnym albumie Mój dom. Utwory opowiadają historię rozpadu małżeństwa wokalisty.

Początek listopada — premiera, nowość wyeksponowana na półkach sklepowych i deja vu. Po ujrzeniu okładki płyty można mieć nieodparte wrażenie, że wcześniej się ją gdzieś widziało. Wizerunek Federkiewicza trzymającego młodego chłopca za rękę jest „inspirowany” — jak przyznał muzyk — okładką albumu Blues wydanego prawie 50 lat temu przez grupę Breakout. Ciężko jednak mówić tu o inspiracji, gdyż szaty graficzne wyglądają wręcz identycznie. Miejmy nadzieję, że utwory na płycie nie będą równie „inspirowane” jak okładka.

Źródło: muzyka.interia.pl

W opowieść wprowadza Pierwsza. Tęsknota i smutek są słowami, które najlepiej opisują nastrój, w jakim utrzymany jest utwór. Kortez tym kawałkiem bezbłędnie wprowadza słuchacza w tematykę płyty. Dwa kolejne utwory — Dobrze, że Cię mam i We dwoje odstają jednak od poprzedniego. Deszcz lekko uderzający o szybę zostaje zastąpiony sielankowym obrazem. Federkiewicz śpiewa o codzienności w udanej relacji małżeńskiej „I znów nam mija rok, to chyba właśnie to”. Po chwili jednak euforia mija. Kawałek Film przed snem rujnuje wizję szczęścia i wprowadza dozę niepewności — „Nie wiem czy zostaniesz, kiedy spytam wprost”. W tym miejscu warto zauważyć, że Kortez postawił na prostotę tekstów. Krótkie wersy i ich prostolinijność są cechami znanymi już z pierwszego albumu muzyka.

Podobnie jak w przypadku Bumerangu, wokalista uchylił jedynie rąbka tajemnicy wypuszczając tylko jeden utwór przed premierą płyty. Dobry moment jest kawałkiem mówiącym o kulminacyjnym punkcie związku, w którym dwoje ludzi decyduje się pójść w różne strony. Utwory Nic tu po mnie i Dziwny sen opowiadają o tym, co dzieje się po rozstaniu. Federkiewicz kontynuuje historię i śpiewa o tęsknocie czy chęci powrotu do szczęśliwych chwil. Przedostatnim kawałkiem, który możemy usłyszeć na płycie, jest Trudny wiek. „Trzeba będzie nam tę rzekę przejść, Nie oszczędzaj się, Nie oszczędzaj mnie” — słowa zapowiadają odbicie się od dna, stawienie czoła sytuacji, w jakiej znalazł się muzyk. Utwór ten byłby idealnym zakończeniem historii, jednak Kortez postanowił umieścić na ostatnim miejscu Wyjdź ze mną na deszcz. W kawałku trwającym ponad 5 minut mamy do czynienia z najbardziej minimalistycznym tekstem z całej płyty. Numer odbiega klimatem od wcześniejszych — jest bardziej pozytywny. Po wysłuchaniu go, odbiorca ma możliwość wykreowania własnego, a nie narzuconego, zakończenia opowieści.

Źródło: Trojmiasto.TV

Historia opowiedziana przez Korteza ubrana została w typową dla niego estetykę muzyczną. Mówiąc najprościej: Bumerang i Mój dom brzmią bardzo podobnie. Gitara, fortepian i bas, wzbogacone elektronicznym akcentem, w żaden sposób nie kontrastują z dźwiękami pierwszej płyty. Tylko w Wyjdź ze mną na deszcz Kortez postanowił urozmaicić utwór, gdyż kawałek jest mocno utrzymany w klimacie lat osiemdziesiątych. Połączenie rytmicznego bitu i syntezatora przywodzi na myśl takie zespoły jak Europe czy Modern Talking i tworzy intrygujące tło dla słów. Widać, że na tym krążku Federkiewicz postawił na minimalistyczny, lecz dosadny tekst będący meritum całej płyty, muzykę zaś uczynił dodatkiem do swojej historii.

Chociaż płyta Mój dom brzmi podobnie do poprzedniego albumu, słuchanie jej sprawia dużą przyjemność. Federkiewicz, przelewając siebie w ten album, sprawia, że odbiorca zaczyna go postrzegać jako zwykłego człowieka borykającego się z takimi problemami, jakie mogą mieć jego słuchacze. Prostota tekstów urzeka, a słowa śpiewane głębokim i spokojnym głosem skłaniają do refleksji. Zawiedzeni będą jedynie sceptycy, którzy nie odnajdą nic nowego ani zaskakującego na tej płycie.

Leśmian, Słonimski, Gałczyński, Tuwim – czyli niezły kabaret
Marsze, zamieszki, konfrontacje polityczne jednym słowem Dzień Niepodległości. W zamian...
Pośpiesz się!

O Boże, Boże, Boże, która to godzina?! Cholerrrra jasna, nie...

Spotkanie z ludźmi wirtualnego sukcesu

Jedni z najlepszych polskich blogerów i vlogerów zagościli na Uniwersytecie...

Warszawa według Żulczyka
Najnowsza powieść Jakuba Żulczyka przedstawia współczesną Warszawę pełną zepsucia, przemocy...