Warszawscy studenci świętują. Po latach heroicznej walki z miejskimi służbami oraz sądami i opłaceniu wielu mandatów za konsumpcję alkoholu w miejscach publicznych, w końcu można odetchnąć z ulgą. Picie piwa na bulwarach jest legalne. Prawie.
Po prawej stronie Wisły jest plaża. Gdy nadchodzą cieplejsze dni, tubylcy z całego miasta rozpoczynają swoje pielgrzymki na kawałek trawy i piasku, aby odpocząć od trosk dnia codziennego. Nierzadko peregrynacjom Warszawiaków towarzyszy alkohol.
Sęk w tym, że po prawej stronie Wisły picie piwa jest legalne. A po drugiej stronie rzeki – już nie. Ta sama woda, to samo miasto, ten sam kraj – dwa różne podejścia do kwestii konsumpcji alkoholu w miejscach publicznych. Osoby obeznane ze sprawą wiedzą, że to nietypowe rozdwojenie jaźni wykonawców prawa pochodzi z upartych stwierdzeń policji i straży miejskiej, że bulwar to ulica, ergo miejsce publiczne, a zatem tutaj picie alkoholu nie jest dozwolone. Plaża to już nie ulica, więc tutaj nie ma problemu.
Jeden z Warszawiaków postanowił jednak nie przyjąć klasycznego mandatu za picie po feralnej stronie rzeki i korzystając z systemu odwołań oraz apelacji, doprowadził sprawę aż do Sądu Najwyższego. A ten, po długim czasie i tworząc wielki suspens, orzekł w tak istotnej dla warszawskich studentów sprawie, rzecząc, co następuje:
(…) obywatelom wolno to, czego prawo im wyraźnie nie zabrania, zaś organom władzy publicznej wolno tylko to, na co prawo im wyraźnie zezwala. Jeżeli zatem w świetle dyrektyw egzegezy możliwe są dwa rezultaty wykładni, to należy przyjąć te, które jest korzystniejsze dla sprawcy (wykładnia pro libertate). Nie może być bowiem tak, żeby wobec nieścisłości języka prawnego, obywatel znajdował się w stanie niepewności prawa i ponosił tego negatywne konsekwencje, (…)
źródło: orzeczenie Sądu Najwyższego
Co prawda, SN odmówił podjęcia konkretnej uchwały w tym temacie, chcąc zostawić to sądom lokalnym, ale nie ulega wątpliwości, że nie opowiedział się za kontynuowaniem dotychczasowej praktyki uznawania bulwaru nadwiślańskiego za ulicę.
Czy policja i straż miejska posłuchają głosu tak ważnego organu? To się jeszcze okaże. Mimo wysiłku, który skład Sądu Najwyższego włożył w operowanie pojęciami z zakresu geodezji, nie da się ukryć, że zapewne wpływy z mandatów bez możliwości wypisywania ich nad Wisłą będą dużo mniejsze. I dreszczyk emocji dla studentów jakiś taki nie ten.
źródło zdjęcia wyróżniającego: Wikipedia