Krzysztof Gierałtowski jest fotografem od lat zajmującym się fotografowaniem wybitnych Polaków. Tym co go wyróżnia jest forma, jego zdjęcia przełamują standardowe myślenie o portrecie. Do 17 listopada w Zamku Królewskim znajduje się jego wystawa.
Urodził się 10 sierpnia 1938 roku w Warszawie. Początkowo studiował medycynę, jednak sam mówi „medycyna by mnie zjadła”. Dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej i Teatralnej w Łodzi, z której po kilku latach został wyrzucony, uznany za leniwego i mało zdolnego. Mimo tego dalej pracował, w późniejszych latach fotografował dla kilku gazet m.in. “Ty i ja”, “Perspektywy”, “Itd” czy już potem “Twój styl”. Jego prace wystawiane były w znaczących muzeach w całej Europie, od Mediolanu po Oslo. Sposób, w jaki fotografował zaskakiwał odbiorców. Robił zdjęcia mody, reklamy, w okresie PRL-u tworzył reportaże, jednak tym co przyniosło mu sławę był portret. A powstało ich ponad sto tysięcy.
Krzysztof Gierałtowski fotografuje wybitne jednostki polskiej kultury, polityki czy nauki. Jest fotografem nie dla wszystkich i nie każdy może być jego odbiorcą. Sposób w jaki ukazuje postaci jest czymś ponad, niż tylko odwzorowaniem jej wyglądu. Autor poprzez portret pokazuje to, czym zajmuje się dana osoba, czasami ucieka się do przedstawienia bohatera tak, jak widzą go ludzie, czasami przez zdjęcia ukazuje swój własny stosunek. Każda fotografia jest subiektywną wizualizacją postaci w głowie artysty. Nie szuka twarzy, szuka duszy ujętej w fakturze skóry, jakimś spojrzeniu, grymasie, emocji. Jak sam mówi nikogo na świecie nie interesują legitymacyjne zdjęcia Polaków. Poprzez formę Gierałtowski pokazuje w ludziach coś, czego nikt inny nie stara się nawet dojrzeć. Korzystając z obiektywu szerokokątnego, niedoświetleń, prześwietleń, dużego nasycenia kolorów, nieostrości tworzy niesamowite obrazy. Dla niego zdjęcie jest procesem, który się nie kończy… zawsze może zostać coś zmienione, ostateczna wersja może być w rezultacie inna.
Gierałtowski łamie schematy, nie chce robić prostych zdjęć, szuka czegoś nowego. Zawsze robi to co chce, licząc, że osoba fotografowana podda się jego wizji. Jak sam podkreśla, najtrudniej jest fotografować współczesnych celebrytów, którzy chcą wyglądać ładnie. Mówi, że brakuje im inteligencji, by zrozumieć sposób kreacji siebie przez fotografię.
W Zamku Królewskim do 17 listopada można oglądać drugą wystawę (po dwudziestu pięciu latach) Krzysztofa Gierałtowskiego “Portret bez twarzy”. Jest bardzo ważna dla autora, ponieważ jej otwarcie nastąpiło w dniu 75. urodzin Gierałtowskiego. Ponadto jest to pięćdziesięciolecie wystawiania przez niego fotografii. O dużym zaangażowaniu autora świadczy jego obecność. W każdą niedzielę sam oprowadza po wystawie, poza tym prowadzi wykłady o fotografii. Zdjęcia, które można tam zobaczyć są przekrojem przez twórczość artysty. Mimo, iż tytuł sugeruje, że twarzy nie będzie, one są, ale nie tak jak można sobie wyobrazić. Wszystko jest inne, trochę abstrakcyjne, na pewno subiektywne. Wystawa podzielona jest na części: Rodowód, Dwunastu wspaniałych, Sytuacje, Obrazy subiektywne, Rekwizyty, Inspiracje, Metamorfozy, Epilog. Warto tę wystawę zobaczyć, ponieważ ukazuje znanych ludzi tak, że zupełnie zmienia się sposób, w jaki ich postrzegamy. Zdjęcia o niepowtarzalnym charakterze ukazują postaci w innym świetle.
Gdyby chcieć określić fotografie Gierałtowskiego jednym słowem, chyba najlepszym byłoby słowo “eksperyment”.