Muzyk z brodą i folk w przydymionym klubie

Koncert Bena Caplana w klubie „Powiększenie” tworzył zarówno muzyk, jak i publiczność zebrana w warszawskim klubie. Wspólnie wygenerowali szczególny rodzaj energii i masę dźwięków: od melancholijnego  mruczenia po krzyk.

 

BenCaplan_Web-62-1024x682.jpg

Ben Caplan przyjechał do Warszawy bez zespołu. W żadnym razie nie zubożyło to występu Kanadyjczyka – utwory, choć zaprezentowane w bardziej oszczędnej aranżacji nie straciły wiele ze swojego charakteru. Brak towarzystwa na scenie muzyk nadrabiał niezliczonymi anegdotkami i pogawędkami z publicznością. Nie zabrakło żartów o (i przy) alkoholu, toastów za managera i publiczność, opowieści i wspólnego śpiewania. Zwłaszcza wspólne wykonywanie fragmentów piosenek, a czasem po prostu zbiorowy, jednoczesny krzyk muzyka i publiczności dowiodły dwóch kwestii: po pierwsze tego, jak dobry kontakt z publicznością potrafi nawiązać  Ben, a po drugie, że nic nie motywuje tak do działania Warszawiaka, jak stwierdzenie, że Krakus robi to lepiej.

Caplan to niesamowita osobowość sceniczna – wykonuje niełatwą muzykę, a przy tym potrafi doskonale wciągnąć słuchacza do swojego świata, sprawić, że staje się on częścią widowiska, mimo iż to ów brodacz z gitarą jest niekwestionowanym bohaterem tego one man show. Prowokuje żartem, zachęca do wspólnego śpiewania. Niezastąpione dzięki temu okazały się wspólne chórki przy „Conduit” i solidne wsparcie zebranych podczas śpiewania „Down to the River”. Między publicznością a muzykiem zaiskrzyło nawet na tyle, że jeden ze słuchaczy wybiegł obrażony w trakcie koncertu.

 

 

W Powiększeniu wybrzmiały niemal wszystkie utwory z debiutanckiego albumu „In the Time of the Great Remembering”, zagrane naprzemiennie – na gitarze lub pianinie. Brak perkusji rekompensowały rytmiczne oklaski zebranych. Pojawiło się tez kilka nowych piosenek, a także zaśpiewany na bis cover „What a Wonderfull World” Luisa Armstronga.

 

Koncert w klubie „Powiększenie”  był jednym z tych, na których słuchacz dostaje wszystko, czego można oczekiwac po koncercie: dobrej jakości muzykę, wyjątkową atmosferę i poczucie niedosytu tuż po jego zakończeniu.

Człowiek Roku i polityczna bestia
Zamknięty w sobie, nieufny, drażliwy. Polityczna bestia – pisze o...
Zmiany w TVP
Prezes TVP, Julian Braun odwołał ze stanowiska Iwonę Schymallę. Dyrektor...
Życie zaczyna się po czterdziestce – Julia Margaret Cameron

  Kiedy jej rówieśnice spędzały czas na zgodnych z etykietą...

Do Berlina przez Rzym
Teatr Muzyczny Roma po raz kolejny udowodnił że potrafi zachwycać...