Beksiński jako James Dean, pijany marynarz czy agent wywiadu. Takie wcielenia artysty można znaleźć na wystawie jego zdjęć „Alfabet” w warszawskiej SWPS.
Beksiński długi czas robił zdjęcia „do szuflady”. Teraz można wybrać się na wystawę jego odkurzonych prac.
Znany z niepokojących, ale zmuszających do refleksji nad kondycją ludzką, lękiem i samotnością prac, przed śmiercią stawał często za obiektywem aparatu. Eksperymentował ze swoim wizerunkiem, bawiąc się formą, jaką narzuca fotografia. Czy tak jak teoretycy fotografii zastanawiał się nad mocą uwieczniania, ale też uśmiercania portretowanego modela? (Zainteresowanych odsyłam do Barthesa, ale też do M. Foucaulta i J. Lackana, którzy są ostatnio ulubionymi teoretykami w nauce o wizualności.) Tego będziemy mogli się dowiedzieć na własnej skórze (sic!) wybierając się do galerii ukrytej w murach Szkoły Wyższej Psychologi Społecznej.
Zdzisław Beksiński (1929-2005) jest zaliczany do grona najważniejszych twórców polskiej fotografii awangardowej lat 50. Na „Alfabet” Zdzisława Beksińskiego składają się 42 czarno-białe prace wykonane w latach 1953-1959. Na fotografiach będzie można poznać Beksińskiego à la James Dean z serii szalonych autoportretów, na których stawał się też pijanym marynarzem, chłopkiem-roztropkiem, zbójem czy agentem Secret Service, ale też odnaleźć tematy, które później artysta rozwinął w swoim malarstwie.
Wystawę „Alfabet” można oglądać w Galerii Wysokich Napięć SWPS w Warszawie. Wstęp wolny.
Galeria Wysokich Napięć
Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej
ul. Chodakowska 19/31, Warszawa
http://www.centrumprasowe.swps.pl/wydarzenia/alfabet-beksinskiego-w-swps