Centrum Sztuki Współczesnej próbuje przedstawić zmiany, jakie zaszły w naszym kraju po 1989 roku. Ich ocena końcowa raczej nie napawa optymizmem. Co innego z fotografią, ta ma się dobrze
Świat nie przedstawiony. Dokumenty polskiej transformacji po 1989 roku. To pierwsza odsłona trzyletniego projektu Postdokument przygotowanego przez Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Jego zamierzeniem jest uchwycenie momentu, w którym współczesna nam epoka przechodzi do historii. Wystawa sygnalizuje przemiany, jakie zaszły w naszym kraju po 1989 roku w sferze politycznej, kulturalnej, społecznej, gospodarczej. Ilustrują je zdjęcia wykonane przez fotografów zawodowych (polskich i zagranicznych) i amatorów, rzeźby Moniki Zawadzki, instalacje.
Na początku było słowo
Ono jako pierwsze przykuwa uwagę po przekroczeniu progu sali wystawowej i jednocześnie zapowiada prace, których twórcy odwołują się do sfery sacrum. Słyszymy swoistą litanię wielbiącą człowieka na sposób boski. Jest skierowana do Adasia, właściciela firmy świadczącej ogromną liczbę usług. Na ekranach widzimy afisze, tabliczki reklamujące jej działalność. Niestety, brak na nich wizerunku właściciela. Podobnie jak w przypadku Boga jest on niedostępny, nieuchwytny, niepoznawalny. W kolejnej pracy (Juliusz Sokołowski, Święta transformacja, 1999) przypominającej formą fragment średniowiecznego tryptyku [1], środkowa część prezentująca zwykle postać świętego, zaskakuje zdjęciem budynku mieszkalnego typowego dla architektury lat 90. Jest to nieosiągalny obiekt kultu. Po zbliżeniu do ołtarza zauważamy, że granicą linii naszego wzroku są kałuże i błoto, nie widzimy domu. Budynek usytuowany na drugim planie, bliżej górnej krawędzi zdjęcia, zmusza nas do uniesienia głowy. To zapewne rodzaj gry z widzem, wywołujący w nim m.in. poczcie niedosytu, zniecierpliwienie. Po prawej stronie ołtarza widzimy rząd kilku postaci autorstwa Moniki Zawadzki (Monika Zawadzki, Zielona wyspa, z cyklu Bez tytułu, 2011-2012). Jedna z nich upada. Jej zwrócenie ku ołtarzowi może sugerować oddanie modlitwie, postawę adoracji. Z kolei autorka nazywająca mural Zieloną wyspą wskazuje raczej na wycieńczenie spowodowane pracą. Wejście do kolejnego pomieszczenia jest częściowo ograniczone przez portret dziewczynki w stroju kąpielowym (Rineke Dijkstra, Kołobrzeg, z cyklu Beach portraits, 1992). Jest zawieszony na ścianie skrywającej wnętrze sali. To wyizolowanie zdjęcie skupia na nim uwagę. Hipnotyzuje ono pięknem, lekkością, wdziękiem. Aż trudno uwierzyć, że poza, wygląd dziewczynki tak wiernie nawiązujące do Wenus Botticellego to kwestia przypadku. Niestety nie tworzy ono całości z pozostałymi zdjęciami zgromadzonymi w sali. Zestawienie ze sobą spójnych tematycznie fotoreportaży z pracą nawiązującą do wizerunku greckiej bogini wprowadza nieuzasadniony kontrast, rozbija spójność ekspozycji.
Na kolejnych zdjęciach widzimy ludzi bezdomnych, byłych górników, warunki w jakich żyją. Sposób fotografowania Pisuka (Maciej Pisuk, z cyklu Prawy brzeg, 2008) wzbogaca naszą rolę obserwatora o odczucie, iluzję uczestniczenia w życiu bezdomnych, powoduje nasze emocjonalne zaangażowanie. Na jednej z fotografii widzimy lusterko zawieszone na gałęzi odbija się w nim fragment postaci bezdomnego. Kierunek jego wzorku zgodny z naszym i otwarta kompozycja lustrzanego obrazu sytuują nas po tej samej stronie aparatu, obok modela.
Zdjęcia Kramarza i Łodzińskiej, dokumentujące przestrzeń [2] zajmowaną przez osoby bezdomne w noclegowniach Nowej Huty budzą w nas ciekawość i pewien dyskomfort. Czy jego powodem jest brak gospodarza – użytkownika łóżka? Oglądamy zgromadzone przedmioty, miejsce będące namiastką domu z pozycji podglądacza. Kolejny cykl (Wojciech Wilczyk, z cyklu Kapitał, 2001) prezentuje witryny małych sklepów na Śląsku. Sposób ekspozycji zachowujący niewielkie odległości pomiędzy zdjęciami pomaga mocniej zaakcentować opuszczenie budynków, pustkę, brak człowieka. Cykl jest ironicznym komentarzem wobec trudnej sytuacji ekonomicznej obywateli w warunkach wolnorynkowego kapitalizmu. W centralnym punkcie sali umieszczono instalację Moniki Zawadzki Wanna. Można ją potraktować jako nieco przewrotne podsumowanie zawieszonych wokół prac. Jak czytamy w tekście dołączonym do wystawy: „wanna kojarzy się jeśli nie z dobrobytem, to na pewno z relaksem, wygodą, intymnością i tak upragnionym przez klasy średnie bezpieczeństwem”. Podobne nadzieje wiązano zapewne z transformacją. Okrągłe otwory w miejscu głowy i kończyn wycięte przez artystkę odbierają wannie jej podstawową funkcję i zmieniają w dyby. Upragniony przedmiot, symbol luksusu staje się źródłem rozczarowania i zniewolenia człowieka.
Po lewej stronie znajduje się wejście prowadzące do dwóch kolejnych sal, w których liczebnie dominują serie wykonane na terenach wiejskich. Są to m.in. czarno-białe fotografie Tomasza Tomaszewskiego (Tomasz Tomaszewski, z cyklu Rzut beretem, 2007-2008), który podjął próbę dokumentacji dawnych PGR-ów. Mamy przed sobą obraz stworzony przez osobę „z zewnątrz”, nienależącą do tej społeczności. „To świat nieznany, pośpiesznie, obojętnie mijany w podróży, a jeśli nawet położony tuż obok, o rzut beretem, daleki. Obcy ląd, który nie wabi odkrywców, wydaje się bezużyteczny, nieatrakcyjny, wstydliwy” [3]. Na zdjęciach widzimy zrujnowane budynki, biednych ludzi i raczej brak perspektyw na zmianę. Jego prace są zestawione z efektami działań dzieci z dawnych PGR-ów (Piotr Janowski, Świat, 2002), którym zaproponowano zrobienie zdjęć nie obarczając ich tematem ani wiedzą na temat fotografowania.
Zdjęcia przedstawiają ich rodzinę, zabawki, podwórka. Najbardziej charakterystycznymi cechami zbioru jest spontaniczność powstawania i osobisty charakter. Z zainteresowaniem śledzimy zdjęcia funkcjonujące trochę na zasadzie albumu rodzinnego. Chcemy wyłowić jak najwięcej szczegółów przybliżających życie tych ludzi. Pochłonięci tym zajęciem nie możemy zignorować rzeźby Zawadzki (Monika Zawadzki, Bieda, z cyklu Bez tytułu, 2011-2012). Jej rozmiary, kolorystyka ograniczona do czerni, masywność kształtów działają przytłaczająco, budzą niepokój, zniechęcenie. Spośród prac zgromadzonych w sali to właśnie jej obecność jest najmocniej zaznaczona. W pozostałych pomieszczeniach oglądamy fotografie podejmujące m.in. zagadnienie fascynacji Zachodem, globalizacji. Na zdjęciach Tomasza Wiecha (Tomasz Wiech, z cyklu Coś osobistego, 2007-2009) oglądamy wnętrza biur korporacyjnych, których standardowy wygląd zostaje nieco zmieniony przez pracowników kierujących się potrzebą indywidualizacji. Zdjęcia należące do serii Blue box (Mariusz Forecki, Blue box, 2007) uświadamiają nam skalę wpływu obcych wzorców na nasze społeczeństwo. Zacierają się granice kulturowe. Nic na zdjęciach Foreckiego nie pozwala na jednoznaczne podanie Polski jako ich miejsca powstania.
Nowi dokumentaliści
W podtytule wystawy zdjęcia są określone jako „dokumenty”. Dość łatwo możemy wskazać przykłady [4], które nawiązują do powszechnego pojmowania fotografii dokumentalnej, utożsamianej z wiernym („inwentaryzacyjnym”) zapisem, sentymentalnym obrazem. Warto przywołać tutaj słowa Marka Grygla pochodzące z katalogu wystawy, która również miała miejsce w Zamku Ujazdowskim: „Obecna sytuacja fotografii polskiej jest znacznie bardziej złożona niż było to jeszcze kilkanaście lat temu. Nie ma już podziałów na dyscypliny, wszystko ulega przemieszczeniu, przewartościowaniu, wzbogaceniu o elementy, których wcześniej w fotografii nie było” [5]. Obecna wystawa jest potwierdzeniem tego stanu. Warto zaznaczyć, że angielska wersja tytułu [6] zawierająca słowo missing pozwala rozumieć go jako Brakujące dokumenty. Te fakty wskazują, że kuratorzy wystawy wykraczają poza tradycyjne pojmowanie fotografii dokumentalnej. Obok tradycyjnej fotografii prezentują prace, których twórców nazwano kilka lat temu nowymi dokumentalistami.
W ich fotografii nie dominuje doświadczenie estetyczne. Jej najważniejszym zadaniem jest analiza rzeczywistości i sposobów jej postrzegania. „Równość w Polsce, kapitalizm, wydaje się opierać w znacznej mierze na fikcyjnym spektaklu, który odwraca uwagę od rzeczywistych problemów. Prosty zapis dokumentalny demaskuje te iluzję (…) obserwacja rzeczywistości za pomocą aparatu fotograficznego prowadzi do odczarowania świata” [7]. Przykładami takiego działania są np. prace Jerzego Wierzbickiego [8], fotografie wykonane na terenach popegieerowskich [9], prace Wojciecha Wilczyka.
Wystawa Świat nie przedstawiony jest zatem okazją do zapoznania się ze zmianami, jakie zaszły w naszym kraju po 1989 roku. Nie ograniczają się one tyko do sfery gospodarczej, społecznej, kulturalnej. Jest próbą nakreślenia zmian, jakie wiążą się z fotografią pojmowanej jako dokument. Jest to ciągle trwający proces, który wymyka się schematom: „fotografia w swoim najbardziej wartościowym nurcie łączy się z innymi dziedzinami stając się po trosze instalacją, performansem, zapisem i dopełnieniem nienazwanych, nieutrwalonych do końca zjawisk artystycznych” [10]. Warszawska wystawa jest okazją do zapoznania się z nimi.
Świat nie przedstawiony. Dokumenty polskiej transformacji po 1989 roku.
Centrum Sztuki Współczesnej
Zamek Ujazdowski
ul. Jazdów 2
Warszawa
04.02 – 15.04.2012
[1] Przykład ołtarza szafiastego, w którym nastawa ołtarzowa (środkowa część) składa się z trzech elementów. Dwa z nich to ruchome skrzydła, zamykane do środka, zakrywające trzeci element.
[2] Podobny projekt rejestrowania wnętrz domostw podjęła Zofia Rydet w Zapisie socjologicznym
[3] Fragment tekstu dołączonego do ekspozycji.
[4] Projekt Michała Szlagi Stocznia, cykl Wojciecha Prażmowskiego Biało-czerwono-czarna
[5] Marek Grygiel, Nowe widzenie, w: Nowi dokumentaliści, [katalog wystawy], Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa, 2006, s. 28.
[6] Missing documents. Photographs of polish transformation after 1989
[7] Adam Mazur, Nowi dokumentaliści, w: Nowi dokumentaliści, [katalog wystawy], Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa, 2006, s. 8.
[8] Jerzy Wierzbicki, z cyklu Śląsk, 2001-2004
[9] Karl de Keyzer, z cyklu East of Eden, 1995; Tomasz Tomaszewski, z cyklu Rzut Beretem, 2007-2008
[10] Marek Grygiel,…s. 28.