Dla przeciętnego obcokrajowca Japonia to kraj sushi, karaoke, słodkiego pyszczka Hello Kitty i labiryntu niezrozumiałych znaczków. 370 stron książki „Japoński wachlarz. Powroty” skutecznie burzy uproszczony obraz i zastępuje go wielowymiarową wiedzą o Krainie Kwitnącej Wiśni.
Gajin w języku japońskim oznacza obcokrajowca. Taki status przez cały swój pobyt w Japonii nosi Joanna Bator. Mimo że jest ona pracownikiem naukowym, antropologiem, kobietą i żoną, dla tubylców pozostaje gajinką, która nigdy nie będzie w stanie poznać w pełni ich kultury. „Jest obca i cokolwiek zrobi, taką pozostanie”.
Joanna Bator w swojej książce zabiera nas w podróż. Pakuje czytelnika do walizki i pozwala mu śledzić swoje kroki stawiane na aktywnym sejsmicznie, japońskim gruncie. Dzięki całkowitej szczerości autorki możemy poczuć, zobaczyć i zasmakować kawałek tego egzotycznego kraju. Począwszy od odprawy na frankfurckim lotnisku i pierwszych refleksjach dotyczących współtowarzyszy podróży („wiadomo, że przeciętnemu Europejczykowi łatwiej odróżnić trzy japońskie samochody na parkingu niż trzech wczoraj poznanych Japończyków (…)”) Bator uchyla przed nami kolejne rąbki kultury tak obfitej i bogato zdobionej jak kimona japońskich gejsz.
Autorka, mimo swojego wykształcenia i fascynacji Japonią, zdaje się być tylko krok przed nami. Osobiste zetknięcie z krajem znanym do tej pory z książek i wykładów jest dla niej tak samo egzotyczne i skomplikowane jak dla każdego innego gajina. Początkowo korzystając w wkuwanych na pamięć formułek grzecznościowych, zawsze mile widzianych przez tubylców, a później coraz bardziej wsiąkając w tę gwarną i kolorową krainę, Bator w obrazowy sposób prezentuje odkrywanie tajemnic obcego świata i stopniową aklimatyzację w tym skrajnie odmiennym kraju. Krok po kroku, powoli, próbując oszczędzić nam kulturowego szoku, pisarka zabiera nas na spacer po Tokio, prowadząc przez ciasne uliczki i zatłoczone do granic możliwości chodniki. Wprowadza do metra, gdzie obowiązuje zasada milczenia, a przyklejeni do siebie Japończycy jak ognia unikają kontaktu wzrokowego. Zaprasza do ciasnego mieszkania, gdzie po obowiązkowym zdjęciu butów możemy skorzystać z najbardziej skomplikowanej toalety świata i zjeść deser złożony ze słodyczy z ryżowego ciasta i masy z czerwonej fasoli. Przeplatając swą opowieść historycznymi odniesieniami Joanna Bator w pełny i barwny sposób stara się przybliżyć nam wszelkie niuanse i dziwactwa japońskiej kultury. Jednocześnie ucieka od stereotypów i banalizacji, do której skłonni są mieszkańcy zachodniego świata.
Współczesna Japonia i wszystko, co z nią związane, uwikłane jest w historię. Swoje racjonalne wyjaśnienie ma fascynacja mieszkańców mangą, nagromadzenie – w większości kiczowatych – „hoteli miłości” czy brak oporów Japończyków przed wspólną kąpielą w miejskich saunach. Mimo że autorka udziela odpowiedzi na większość pytań, które mogłyby nurtować czytelnika–amatora, najbardziej skupia się ona na kobiecej odsłonie Japonii. Podobnie jak w poprzednich książkach („Kobieta”, „Chmurdalia”) przyjmuje feministyczną postawę i stara się zgłębić wszelkie aspekty życia japońskich kobiet. Nie ma jednak możliwości wyboru – świat mężczyzn jest dla niej zamknięty.
„Japoński wachlarz. Powroty” to reportaż z odkrywania tego, co nieznane. Mimo to momentami bardziej przypomina literaturę piękną. Autorka nie posługuje się fikcją literacką, a jednak tworzy książkę na miarę powieści. Wiele fragmentów zawiera piękne, nasycone zdania, które od razu przenoszą nas do Krainy Kwitnącej Wiśni. Być może urok opisywanego kraju sprawił, że Joanna Bator potrafiła odnaleźć niezwykłe słowa do jego opisu. Pewne jest to, że oprócz funkcji edukacyjnej książka dostarcza również szeregu estetycznych doznań. Wystarczy więc odrobina wyobraźni i doza wrażliwości na piękno literackiego kunsztu, aby zakochać się w tej książce. I być może w Japonii.
„Japoński wachlarz. Powroty”
Joanna Bator
Wydawnictwo : W.A.B.
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 376