Nierozważne zaciąganie kredytów jest jak stąpanie po cienkim lodzie. W pierwszej chwili czuje się iluzoryczną stabilizację, ale nawet najmniejsze tąpnięcie może spowodować krach i utonięcie w długach. Zwłaszcza w kraju, gdzie ustawa o bankructwie konsumenckim funkcjonuje przede wszystkim na papierze.
Majowy raport Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor o zaległym zadłużeniu Polaków nie pozostawia złudzeń. Łączna kwota zaległych płatności polskich obywateli wyniosła w maju 2010 roku ponad 19 mld zł, co oznacza, że niespłacone zadłużenie Polaków wzrosło w stosunku do maja 2009 roku aż o 93 proc. Co więcej, liczba klientów podwyższonego ryzyka w kraju nad Wisłą zbliża się niebezpiecznie do dwóch milionów, a średnie zaległe zadłużenie Polaka wynosi prawie 10,5 tys. zł. Z drugiej strony, warto zauważyć, że te nieprzynoszące chluby wyniki „wypracowało” zaledwie 4,8 proc. Polaków, którzy nie regulują zobowiązań terminowo.
Stolica podwyższonego ryzyka
Co ciekawe, z raportu wynika również, że wzorcowym kandydatem na klienta podwyższonego ryzyka jest mężczyzna w wieku od 30 do 39 lat, mieszkający w Katowicach lub Warszawie – najwięcej zaległych płatności ciąży właśnie na województwach śląskim i mazowieckim. Natomiast biorąc pod uwagę liczbę klientów podwyższonego ryzyka przypadającą na tysiąc mieszkańców, najgorzej wypadają zachodniopomorskie i lubuskie. Z kolei najrzetelniej swoje zobowiązania spłacają mieszkańcy województwa świętokrzyskiego. W porównaniu z lutym 2010 r., średnie zadłużenie dłużnika w Polsce wzrosło aż o 714 zł. Trzeba jednak zaznaczyć, że przywoływana wcześniej kwota 19-miliardowych zaległości płatniczych w naszym kraju nie wynika wyłącznie z zaciąganych przez Polaków kredytów. Zobowiązania składające się na tę sumę wynikają bowiem również z niezapłaconych rachunków za energię elektryczną, gaz, usługi komunikacyjne, a także z nieuregulowanych alimentów i czynszów za mieszkanie.
Większość polskich dłużników nie zalicza się wcale do grona bankrutujących milionerów, bo ich zaległości mieszczą się w przedziale 2-5 tys. zł. A ponad 44 proc. osób niewywiązujących się czasowo ze swoich płatności to drobni dłużnicy, których zobowiązania nie przekraczają 2 tys. zł. Dla porównania, listę 10 największych polskich dłużników otwiera mieszkaniec Mazowsza mający zaległości na kwotę niemal 82,5 mln złotych. Podobnie jak zaległości płatnicze pozostałych osób z pierwszej „10”, jego długi wynikają z niespłaconych kredytów na zakup towarów, mieszkań, usług i papierów wartościowych.
Zepsute kredyty
Obecna sytuacja na polskim rynku zobowiązań skłania do zastanowienia się nad zasadniczą kwestią: w jaki sposób powstają złe kredyty? Jedno nie ulega wątpliwości, udział kredytów niespłacanych w całości zaciąganych zobowiązań systematycznie rośnie. Dane Komisji Nadzoru Finansowego wskazują, że kredyty nieregularne, a więc spłacane z opóźnieniem, stanowią już ponad 10 proc. wszystkich zobowiązań Polaków. Andrzej Topiński, ekonomista Biura Informacji Kredytowej S.A., tłumaczy w przywoływanym raporcie InfoMonitora, że wynika to z kilku czynników: rozluźnienia kryteriów bankowej oceny zdolności kredytowej klientów, zmniejszenia się ilości nowych kredytów, a także z pogorszenia się sytuacji materialnej dużej grupy kredytobiorców. Kumulowanie się zaległości powoduje, że rosną odsetki, trudniej jest dostać kolejny kredyt, a więc złe długi stają się większe, nawet jeśli klient nie zaciąga nowych zobowiązań. A głównym powodem powiększania się ilości kredytów nieregularnych była w ocenie eksperta zbyt liberalna polityka banków komercyjnych w okresie gospodarczego kryzysu. Kredyty udzielane obecnie mają mniejszy odsetek opóźnień płatności, ale banki udzielają ich zarazem znacznie mniej.
Jednym z lekarstw na chorobę zwaną „pułapką kredytową” ma być przyjęta przez Komisję Nadzoru Finansowego w lutym tego roku tzw. Rekomendacja T. Dokument stanowi zbiór dobrych praktyk w zakresie kredytów detalicznych. Według KNF głównym celem rekomendacji pozostaje poprawa jakości zarządzania ryzykiem w bankach i przeciwdziałanie nadmiernemu zadłużaniu się kredytobiorców. W ocenie przewodniczącego KNF Stanisława Kluzy, Rekomendacja T będzie w pełni obowiązywać od 2011 r. Dokument przewiduje między innymi, że kredytobiorca nie będzie mógł przeznaczać na obsługę zadłużenia więcej niż 50 proc. swoich dochodów netto (w przypadku osób zarabiających najwięcej – 65 proc.).
Część bankowych ekspertów ostrzega jednak, że ten zapis uniemożliwi osobom z niższymi dochodami otrzymanie kredytu. – To mit powtarzany chętnie przez instytucje i banki, które dążą do maksymalizacji zysków – nie zgadza się Marta Chmielewska-Racławska z KNF, która uważa, że deweloperzy i pośrednicy próbują wykorzystać Rekomendację T dla własnych celów marketingowych. – Chodzi o to, aby zainteresować klienta kredytem w myśl hasła: „później będzie gorzej”. Nie należy ulegać takim „dobrym radom” i podejmować pochopnej, nieprzemyślanej decyzji o zaciągnięciu kredytu – przekonuje Chmielewska-Racławska. I dodaje, że wprowadzenie limitu zadłużenia nie ma na celu ograniczenia wszystkich kredytów, tylko zmniejszenie wartości pożyczek udzielanych przez banki w sposób nieostrożny.
Jak tu zbankrutować?
W związku z tym, że w ubiegłych latach nie brakowało pożyczek udzielanych w ten właśnie sposób, rząd postanowił dać szansę zadłużonym konsumentom i wprowadził – poprzez nowelizację ustawy prawo upadłościowe i naprawcze oraz nowelizację ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych – instytucję tzw. upadłości konsumenckiej, która umożliwiła osobom fizycznym ogłoszenie bankructwa. Czy jednak na pewno?
Upadłość konsumencką mogą ogłosić osoby nieprowadzące działalności gospodarczej, które stały się niewypłacalne na skutek wyjątkowych i niezależnych od nich okoliczności.
– Bankructwo konsumenckie ma jednak stanowić wyjątek, a nie regułę, i można skorzystać z tego prawa tylko w szczególnych przypadkach – zwraca uwagę Maciej Chmielowski z biura prasowego UOKiK-u. Jeżeli kwota uzyskana z licytacji majątku dłużnika nie wystarcza na pokrycie wszystkich długów, sąd ustala plan ich spłaty – nie dłuższy jednak niż 5 lat. Co w sytuacji, kiedy dłużnik nie ma pieniędzy na spłatę zobowiązań? – Każdy wniosek jest analizowany indywidualnie przez sąd, który decyduje czy konsument spełnia warunki ogłoszenia upadłości – przyznaje Chmielowski. Dlatego dłużnik skazany jest na poważne ryzyko: może stracić cały majątek, w tym mieszkanie, ponieważ gdy do pokrycia zobowiązań osoby fizycznej niezbędna okaże się sprzedaż nieruchomości, sąd wydzieli z tej kwoty jedynie sumę pozwalającą konsumentowi na wynajmowanie mieszkania przez rok. Na redukcję długów wnioskodawca może liczyć wyłącznie w ostateczności, a więc gdy nie będzie już miał żadnego majątku i potencjalnych dochodów. Wydaje się więc, że brak gwarancji ochrony najmniejszej nawet części majątku konsumenta stanowi istotne ograniczenie funkcjonowania upadłości konsumenckiej w Polsce. Warunki ogłoszenia bankructwa konsumenckiego w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych są natomiast o wiele bardziej liberalne niż u nas.
W kraju, w którym obywatele zalegają z płatnościami na kwotę 19 mld zł, a liczba niespłacanych kredytów wykazuje silną tendencję wzrostową, zarówno Rekomendacja T, jak i instytucja upadłości konsumenckiej, wydają się krokiem we właściwym kierunku. Oby tylko nie okazało się, że problemy z dostępem do tanich kredytów uderzą przede wszystkim w najsłabszych, a możliwość ogłoszenia bankructwa konsumenckiego pozostanie wyłącznie martwym zapisem prawnym. Warto bowiem pamiętać, że za obecną sytuację na rynku kredytowym nie odpowiadają jedynie znajdujący się teraz w tarapatach kredytobiorcy.
Dane na temat zaległego zadłużenia Polaków na podstawie raportu Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor S.A. „InfoDług. Ogólnopolski raport o zaległym zadłużeniu Polaków i klientach podwyższonego ryzyka”.
5 najbardziej zadłużonych osób w Polsce (maj 2010)
|
Kwota zaległości dłużnika |
Województwo |
1. |
82 480 97 |
mazowieckie |
2. |
33 445 302 |
mazowieckie |
3. |
30 566 294 |
dolnośląskie |
4. |
12 270 783 |
mazowieckie |
5. |
12 236 348 |
wielkopolskie |
Zaległe płatności Polaków – maj 2010
- 19,06 mld zł – łączna kwota zaległych płatności Polaków
- 1,82 mln – liczba klientów podwyższonego ryzyka
- 10 469 zł – średnie zaległe zadłużenie Polaka
- 44,6 – tyle procent dłużników musi oddać mniej niż 2 tys. zł
- 1,47 mld zł – suma zaległości alimentacyjnych Polaków