therese johaug

Kremowy doping

Trzy medale zdobyte na Igrzyskach Olimpijskich, jedenaście na mistrzostwach świata i dwa zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata to tylko niektóre sukcesy Therese Johaug. Norweżka ma jednak ostatnio coraz mniej powodów do radości. Na jedną z najlepszych biegaczek narciarskich świata Norweska Komisja Antydopingowa nałożyła 13-miesięczną dyskwalifikację. Istnieje możliwość, że kara zostanie przedłużona.

16 września 2016 r. w organizmie Theresy Johaug wykryto niedozwolony środek dopingujący – steryd clostebol. Ustalono, że substancja znajdowała się w kremie, którego biegaczka używała na poparzone od słońca usta. Od samego początku zawodniczka przekonywała o swojej niewinności, a odpowiedzialność za zaistniałą sytuację przypisywała lekarzowi reprezentacji Norwegii – Fredrikowi Bendiksenowi. Zawsze dokładnie sprawdzam skład przepisywanych mi lekarstw, lecz tym razem kupił je i wręczył mi lekarz reprezentacji z 30-letnim doświadczeniem, więc jak mogłam kwestionować jego wiedzę. Ufałam mu stuprocentowo, ale mimo to jeszcze zapytałam, czy maść Trofodermin nie znajduje się na liście niedozwolonych preparatów. Otrzymałam odpowiedź, że nie, więc zaczęłam ją natychmiast stosować – powiedziała Norweżka w jednym z wystąpień. Ulotkę z ostrzeżeniem wyrzuciłam do kosza, ponieważ była po włosku – dodała.

10 lutego 2017 r. Norweska Komisja Antydopingowa zdecydowała, że zdyskwalifikuje zawodniczkę na 13 miesięcy, przy czym długość kary liczona jest od momentu wykrycia niedozwolonej substancji, czyli od września 2016 r. Komisja uznała, że nieświadome przyjęcie leku stanowi okoliczność łagodzącą. Johaug przyjęła substancję, ale nie z zamiarem poprawy wyników sportowych. Niski wymiar sankcji wzbudził duże spekulacje w środowisku sportowym. Wyrok ewidentnie sprzyja biegaczce, która mogłaby wystartować w zimowych igrzyskach olimpijskich w PyeongChang (9-24 lutego 2018).

Therese Johaug i jej adwokat Christian B. Hjorth podczas przesłuchań w Oslo, polskieradio.pl

Doping przez przypadek

Wątpliwości, co do zeznań norweskiej biegaczki, mają jej rywalki. Tabloid „Dagbladet” podaje, że Finka Aino-Kaisa Saarinen osobiście wybrała się do apteki, w której lekarz norweskiej kadry kupił krem. Farmaceuta powiedział, że lek zawiera doping. Pozostaje jedynie śmiać się z tego, że można coś źle zrozumieć. Nie wierzę w zbiegi okoliczności. Jestem zbyt doświadczona, aby uznać przypadek u sportowców, u których stwierdzono dodatni wynik badań dopingowych – wyznała zawodniczka. Dodatkowo na Twitterze umieściła zdjęcie opakowania kremu z dobrze widocznym ostrzeżeniem.

Twitter

Wcześniej podobną fotografię w internecie zamieściła polska biegaczka Justyna Kowalczyk. Ładne opakowanie tej maści – podpisała zdjęcie narciarka.

W obronie swojej koleżanki z reprezentacji stanęła natomiast Marit Bjoergen. Gdybym była w takiej samej sytuacji jak Therese, zrobiłabym dokładnie tak samo. Fredrik był członkiem naszej ekipy medycznej od wielu lat, więc nie miałabym powodów, aby mu nie ufać. Nie rozumiem, po co to całe zamieszanie. Każdy z nas popełnia błędy – wyznała zawodniczka, składając zeznania w sprawie Johaug. Warto dodać, że Bjoergen wielokrotnie była oskarżana o stosowanie dopingu. Wszystko za sprawą zażywanych przez nią leków na astmę, które, zdaniem wielu, mają zbliżone działanie do środków dopingujących.

Igrzyska jednak bez Johaug?

Z decyzją norweskiej komisji nie zgadza się także Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS). 7 marca zaskarżyła wyrok do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu w Lozannie (CAS), licząc tym samym na wydłużenie okresu dyskwalifikacji dla zawodniczki. Zdaniem ekspertów to od stanowiska CAS zależy dalsza kariera sportsmenki. Therese stoi na rozdrożu, przed nią jest wizja tego, że nie wystartuje w PyongChangu. Nie jestem pewien, jak silna jest jej motywacja i ile będzie w stanie wytrzymać. Boję się, co ona myśli na temat swojej przyszłości – ocenił ekspert telewizji NKR, Fredrik Aukland.

Norweskie media poinformowały jednak, że narciarka nie zamierza się poddawać. Gazeta „Dagbladet” wyjawiła, iż sprawą Johaug zajmie się angielski prawnik Mike Morgan. To on pomógł Marii Szarapowej skrócić dyskwalifikację za doping o dziewięć miesięcy.

sport.dziennik.pl

Problemów nie ma końca

Dla norweskiej biegaczki zawieszenie w zawodowym uprawianiu sportu, pociągnęło za sobą kolejne problemy. Pomimo początkowego wsparcia, główni sponsorzy po ogłoszeniu decyzji Komisji Antydopingowej zdecydowali się zerwać kontrakty z narciarką. Zaledwie w ciągu tygodnia umowę rozwiązały firma Fisher oraz Tag Heuer, co znacząco pomniejszyło przychody Johaug.  Do tej pory bowiem atrakcyjna zawodniczka z licznymi sukcesami była jedną z najbardziej medialnych postaci biegów narciarskich. Co roku na jej konto wpływało kilka milionów koron norweskich.

Koncerny poinformowały, że współpraca ze sportowcem, przyłapanym na dopingu, nie wpłynie korzystnie na sprzedaż ich produktów. Musieliśmy podjąć taką decyzję. Wiemy, że Therese jest w trudnej sytuacji, ale nic na to nie poradzimy. Była na to przygotowana – zaznaczył przedstawiciel firmy Tag Heuer w rozmowie z portalem expressen.se. Zawodniczka musi wrócić na trasy, by mogła realnie myśleć o nowych warunkach umowy – dodał.

Co zamiast narciarstwa?

W rozmowie z portalem dagbladet.no koleżanka z reprezentacji – Heidi Weng stwierdziła, że Johaug może spróbować swoich sił w innym sporcie np. w biegach górskich. Therese mogłaby zostać mistrzynią świata w tej dyscyplinie. Na trasie o nawierzchni żwirowej jest nie do pokonania. Zmiażdżyłaby rywalki – zaznaczyła zawodniczka. W 2015 r. Johaug wzięła bowiem udział w takich zawodach i okazała się najlepsza wśród kobiet.

Od dawna wiadomo, że Johaug interesuje się modą. Od 2012 r. prowadzi własny biznes. Zajmuje się projektowaniem rękawiczek, które cieszą się dużą popularnością w Norwegii. Co ciekawe, są one szyte ręcznie w Polsce. Therese zawsze startowała w swoich rękawiczkach, które były doskonale widoczne na zbliżeniach kamer telewizyjnych podczas prezentacji biegaczek. To była doskonała i w dodatku bezpłatna forma reklamy – zwrócił uwagę menedżer biegaczki Joern Ernst. Jak uważa wiele osób z jej otoczenia, być może właśnie rozwojem firmy zajmie się zawodniczka w przypadku rozstania z narciarstwem.

sport.pl

Sama biegaczka odnosi się do tych propozycji raczej z dystansem. Przeczytałam już kilka informacji na ten temat. Wiem, że koleżanki chcą dla mnie jak najlepiej, ale teraz moim głównym celem są igrzyska olimpijskie w Korei – skomentowała narciarka.

 

Diego Maradona napiera na Belgię – fotografia na boisku
Czy dużo wiem o piłce nożnej? Raczej niewiele. Choć jak...
Do Gdańska po drodze
Pobyt nad polskim morzem to niemal obowiązkowy punkt każdych wakacji....
Samsung Galaxy S5 już 24 lutego?
Firma Samsung miała zamiar wypuścić następcę S4 pod koniec pierwszego...
Igła nic już nie uszyje

Po 19 latach gry, Krzysztof Ignaczak kończy karierę siatkarską. „Sportowcem...