11 września zakończył się ostatni w tym sezonie turniej wielkoszlemowy – US Open. Jak zwykle dostarczył wiele emocji oraz zapewnił kibicom ucztę wizualną. Zwycięzcom z kolei umożliwił zapisanie się na kartach historii sportu.
Do czterech razy sztuka
Każdy tenisista, zaczynając swą przygodę ze sportem, marzy o zwycięstwie w tzw. Wielkim Szlemie. Składają się na niego cztery prestiżowe turnieje: Australian Open, Roland Garros, Wimbledon oraz US Open. Sam udział w rozgrywkach jest dla zawodnika olbrzymim wyróżnieniem. W turnieju można bowiem wystartować dzięki wysokiej pozycji zajmowanej w rankingu, zwycięstwie w eliminacjach lub otrzymaniu dzikiej karty. Wielcy mistrzowie tenisa stawiają sobie za główny cel zwycięstwo we wszystkich czterech turniejach w jednym sezonie. Nie jest to jednak takie proste. Każdy turniej rządzi się swoimi prawami – różne kontynenty i nawierzchnie sprawiają, że jedynie najzdolniejsi zawodnicy mogą myśleć o takim wyczynie. Do tej pory udało się to tylko 3 kobietom i 2 mężczyznom. US Open, jako turniej zamykający Wielkiego Szlema, jest dla tenisistów ostatnią szansą na sezonowy sukces i duże pieniądze.
Początek pełen sensacji
Tegoroczny turniej już na samym początku dostarczył kilku sensacji. W I rundzie swój występ zakończyła mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro – Monica Puig. Portorykanka przegrała z Chinką Saisai Zheng 4:6, 2:6. Z kolei II runda rozgrywek „wyrzuciła” z turniejowej drabinki m.in. finalistę tegorocznego Wimbledonu – Milosa Raonica oraz rozstawioną z „trójką” – Garbinę Muguruzę. Za najbardziej emocjonujący pojedynek pierwszej fazy turnieju można uznać starcie Rafaela Nadala i Lucasa Pouille. Pięciosetowy thriller rozegrany w IV rundzie zakończył się szczęśliwie dla 22-letniego Francuza, który jeszcze nigdy w karierze nie wygrał turnieju ATP.
Wzloty i upadki
Życiowym sukcesem osiągniętym w turnieju może poszczycić się 37-letni Chorwat Ivo Karlović. W ciągu prawie 4 godzin gry zaserwował 61 asów, czym ustanowił turniejowy rekord. Na tegorocznej imprezie nie obyło się też bez rezygnacji z gry z powodu kontuzji. Tak było w przypadku Nicka Kyrgiosa, któremu odnowiła się kontuzja biodra uniemożliwiająca dokończenie pojedynku. Los nie był również łaskawy dla Dominica Thiema. Austriak, pomimo chęci dalszej gry, przegrał z urazem prawego uda. Tym samym otworzył drogę do ćwierćfinału grającemu z dziką kartą – del Potro.
Kibice byli też świadkami przerażających chwil w meczu kobiet. Johanna Konta zemdlała i długo nie podnosiła się z kortu. Zaczęłam się trząść, moje serce przyspieszyło, a wzrok zaczął odmawiać mi posłuszeństwa – mówiła przerażona. Po udzielonej pomocy medycznej i przerwie, zawodniczka kontynuowała grę. Zdołała nawet wygrać całe spotkanie!
Burza emocji i siła spokoju
Wielkoszlemowe turnieje tenisowe są dla zawodników świętością. Niejednokrotnie pokazywali, że trudno im opanować emocje po nieudanym zagraniu. Tegoroczny US Open dostarczył wiele takich przykładów: złość na rakiecie starali się rozładować m.in. Stan Wawrinka i Alexander Zverev. Benoit Paire zamiast rakiety wybrał swoją koszulkę, którą rozerwał, a Nick Kyrgios był wściekły na sędziego liniowego, który przeszkodził mu w zagraniu. Bernard Tomić z kolei skierował obraźliwe słowa do jednego z kibiców, który, jak twierdzi, specjalnie go sprowokował. Zawodnik został za to ukarany grzywną w wysokości 10 tys. dolarów.
„Polski” US Open
Polacy największe nadzieje wiązali z występem Agnieszki Radwańskiej. Rozstawiona z „czwórką” zawodniczka, po nieudanym występie na igrzyskach olimpijskich, w wielkoszlemowym turnieju miała pokazać klasę. Po tym, jak „Isia” wygrała turniej WTA w New Haven, wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Początek US Open również był całkiem niezły. Krakowianka eliminowała kolejne rywalki, aż do IV rundy, w której zmierzyła się z rewelacją turnieju – 18-letnią Aną Konjuh. Chorwatka bardzo szybko przejęła inicjatywę w meczu, głównie dzięki mocnemu serwisowi. Polka, pomimo starań, przegrała 4:6, 4:6.
Natomiast w rozgrywkach panów nasz reprezentant – Jerzy Janowicz – trafił w I rundzie na rywala najtrudniejszego z możliwych – Novaka Djokovica. Nie poddał się jednak na starcie. Próbował zaskakiwać utytułowanego Serba skrótami. Jego starania wystarczyły jednak tylko na wygranie jednego seta. Lider rankingu ATP, mimo drobnych kłopotów z nadgarstkiem, ostatecznie zdobył przewagę i wygrał cały mecz 3:1.
W tegorocznym turnieju Polskę reprezentowali także Magda Linette (gra pojedyńcza pań) Łukasz Kubot i Marcin Matkowski (debel i mikst).
Walka o finał
Decydującą fazę turnieju zawsze otwierają ćwierćfinały. W rywalizacji kobiet do półfinału z drobnymi problemami dotarła liderka światowego rankingu – Serena Williams. Amerykanka straciła seta w starciu z Simoną Halep. Dość dobrze poradziła sobie natomiast goniąca prowadzącą na światowych listach – Angelika Kerber, która wyeliminowała ubiegłoroczną triumfatorkę – Robertę Vinci. Pogromczyni Agnieszki Radwańskiej – Ana Konjuh – z łatwością uległa turniejowej „dziesiątce” – Karolinie Pliskovej. Caroline Wozniacki nie miała za to żadnych problemów z Łotyszką Anastasiją Sevastovą.
Zmagania mężczyzn okazały się być bardzo łaskawe dla Novaka Djokovica, który awansował do półfinału rozgrywając zaledwie 9 pełnych setów. Po kreczu i walkowerze w początkowej fazie rozgrywek, jego ćwierćfinałowy rywal – Jo-Wilfried Tsonga z powodu kontuzji nie zdołał dokończyć meczu. Francuskie starcie Monfilsa i Pouilla (pogromcy Rafaela Nadala) zakończyło się łatwym zwycięstwem tego pierwszego. Z kolei grający z dziką kartą Juan Martin del Potro stoczył czterosetowy bój z turniejową „trójką” – Stanem Wawrinką. Mecz ostatecznie wygrał Szwajcar. Sensacją może być jednak wygrana Kei Nishikori z Andy Murrayem. Brytyjczyk był przecież uznawany za głównego faworyta turnieju. Pięciosetowa walka była chwiejna. Momenty dobrej gry przeplatały się z błędami. W dwóch ostatnich setach Murray zaprezentował słabszą dyspozycję, co zadecydowało o jego porażce.
Nowa królowa tenisa?
Wszystko ma swój początek i koniec. Serena Williams, po ponad trzy i półrocznej dominacji na światowych listach, po przegranej w półfinale z Karoliną Pliskovą 6:7, 2:6, straciła pozycję liderki. Już od początku turnieju można było zaobserwować, że Amerykanka nie gra tak, jak nas do tego przyzwyczaiła. Powodem słabszej dyspozycji, jak sama przyznała, było nie zmęczenie, lecz kontuzja kolana. Na uwagę zasługuje jednak świetna gra Czeszki, dla której finał US Open jest największym osiągnięciem w karierze. Tam zmierzyła się ona z rewelacyjną w tym sezonie, nową liderką rankingu WTA – Angeliką Kerber. Wcześniej reprezentująca Niemcy zawodniczka z Puszczykowa, z łatwością ograła Dunkę Caroline Wozniacki.
Wielki finał świetnie rozpoczął się dla Kerber. Jej przeciwniczka popełniała wiele błędów. Dopiero w drugim secie prezentowała lepszą grę. Po wygraniu przez Czeszkę seta, decydująca rozgrywka odbyła się w trzeciej odsłonie. Tam pełnię swojej klasy pokazała Angelika, która była lepiej przygotowana kondycyjnie. Wygrała cały mecz 6:3, 4:6, 6:4 i zarobiła na korcie 3,5 mln dolarów.
Jak długo będzie nową królową światowego tenisa? Czas pokaże.
Faworyci nie zawiedli
W męskim finale wystąpili faworyci turnieju. Rozstawiony z numerem jeden – Novak Djoković zmierzył się z Gaelem Monfilsem. Mecz miał dość dziwny przebieg. Początkowo Francuz prezentował się wyjątkowo słabo, a ponadto zachowywał się tak, jakby lekceważył Serba. Czekając na serw, zbyt głęboko wchodził w kort i bardzo nisko trzymał rakietę. Kibice byli rozczarowani taką postawą zawodnika. Zaczęli na niego buczeć i gwizdać. I być może dzięki temu Monfils zdecydował się zmienić swoją grę, do tego stopnia, że udało mu się wygrać seta. Jednak po dwu i pół godzinnym spotkaniu ostatecznie triumfował lider światowych list, który zwyciężył 3:1.
W drugim półfinale Kei Nishikori początkowo grał pewnie i niemal bezbłędnie. Faworyzowany Stan Wawrinka obudził się dopiero w drugim secie. W każdej kolejnej odsłonie rósł w siłę, z kolei Japończyk – był coraz bardziej zmęczony. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Szwajcara.
Finał panów miał zmienny przebieg. W pierwszym secie obaj zawodnicy popełniali dużo błędów. Zwycięsko wyszedł z niego obrońca tytułu. W kolejnych partiach Serb nie miał już wielu powodów do szczęścia. Mimo tego, że udawało mu się doganiać grającego coraz lepiej Wawrinkę, musiał zmierzyć się jeszcze z własnym bólem. Z powodu odcisków na stopie dwukrotnie prosił o przerwę medyczną. Ostatecznie w całym meczu triumfował Wawrinka, który pokonał Serba wynikiem 6:7, 6:4, 7:5, 6:3. Został po raz pierwszy w swojej karierze zwycięzcą US Open.
Autor: Aleksandra Parzonka