Muzycy z Lao Che i Pink Freud spotkali się po raz pierwszy w 2011 roku na trasie Męskiego Grania, a w 2014 roku stworzyli wspólny projekt Jazzombi!e Tour. Wtedy sięgnęli po teksty nieistniejącego już zespołu Koli (w skład którego wchodziła część muzyków z Lao Che). Nie została wydana żadna płyta rejestrująca to połączenie, ale pełne sale klubów muzycznych, oraz bardzo dobrze przyjęty koncert na Woodstocku w 2015 roku, pokazał, że fuzja hip-hopowych tekstów Koli, oraz gatunków muzycznych reprezentowanych przez oba zespoły, okazała się sukcesem. Fani spodziewali się, że wyczekiwany album Erotyki, który miał swoją premierę 8 kwietnia 2016 r., będzie rejestracją interpretacji utworów Koli, jednak muzycy podjęli inną decyzję.
Data premiery płyty Erotyki była kilkukrotnie przesuwana. Jak później wyjaśnił w jednym z wywiadów Spięty, wokalista projektu Jazzombie, powodem były problemy z uzyskaniem praw do interpretacji wiersza noblistki, Wisławy Szymborskiej, Serce jaskółki. Ostatecznie piosenka nie weszła na Erotyki, ale muzycy planują dołączyć ją do winylowej wersji płyty. Zarejestrowanie materiału muzycznego odbyło się w Rolling Tape Studio, miejscu, gdzie wcześniej nad płytami Soundtrack i Dzieciom (naszą recenzję można naleźć tu) pracowało Lao Che. Sesja nagraniowa była nietypowa z dwóch powodów, po pierwsze muzycy nie jechali tam z zamiarem zarejestrowania materiału na płytę, planowali jedynie wspólnie zagrać parę kawałków, a po drugie, odbyła się na świeżym powietrzu. Kiedy muzycy podjęli decyzję, że grany przez nich materiał jednak zostanie uwieczniony na płycie, Spięty, wokalista projektu, postanowił, że skorzystają z gotowych już tekstów – wierszy znanych poetów.
Jednak zanim powstały teksty, muzycy grali jam sessions, które stały się początkiem tego, co można usłyszeć na płycie. Przenika się wiele gatunków: jazz fusion, reggae, afrobeat, rockabilly, a nawet punk. Połączenie bogatych brzmień zarówno Lao Che jak i Pink Freud zaowocowało tym, że w piosenkach słychać instrumenty, których dźwięki tworzą bogatą przestrzeń muzyczną. W utworach słychać głęboki bas, trąbki, perkusję, a wszystko to przełamane ostrymi riffami gitary oraz dużą ilością sampli. Dzięki temu, że utwory zostały zarejestrowane na tarasie studia, brzmienie Erotyków jest bardzo otwarte, wolne od perfekcyjności nagrań studyjnych, niejednokrotnie po wsłuchaniu się w materiał można wychwycić dźwięki natury, takie jak szum wiatru czy śpiew ptaków. Jazzombie tworzą dwa bardzo kreatywne zespoły, jednak po przesłuchaniu piosenek, ma się wrażenie, że utwory zostały oparte na jednym, oddzielnym dla każdej z nich, motywie, który uparcie powtarza się przez całą długość utworów. Przykładem może być Ty jesteś moją miłością, Dwa serduszka, cztery oczy czy Ostatni Gang Bang. Więcej improwizacji ma miejsce w sposobie śpiewania Spiętego, niż w grze muzyków. Ktoś, kto był na koncercie Jazzombie z tekstami Koli, zauważy wyraźną dysproporcję między tymi dwoma projektami. Wracając pamięcią do tego, co wcześniej muzycy grali wspólne, widać wyraźny kontrast, między energią, jaka została zaprezentowana. Na trasie z utworami Koli, scena wręcz płonęła od niesamowicie energetycznych utworów, w przypadku Erotyków jest inaczej. Najnowsza płyta bardzo koresponduje muzycznie z tekstami i podkreśla sensualno-erotyczne uniesienia zawarte w wierszach, choć nie brakuje energetycznych utworów, takich jak singiel Dziewiąta, Z tymi wierszami to trzeba uważać czy Przedwczoraj.
Kiedy już muzycy wiedzieli, że owocem ich wyjazdu będzie płyta, Spięty pokazał innym członkom zespołu wiersze, które wybrał wcześniej, a których tematyką był erotyzm. W utworach Lao Che niejednokrotnie opisywana była relacja damsko – męska, jednak nigdy w tak erotyczny sposób. Na teksty do Erotyków Spięty wybrał m.in. wiersze Brzechwy, Tuwima, Miłosza, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Zachowana kolejność utworów sprawiła, że erotyzm narasta powoli i stopniowo, podobnie jak w relacjach damsko-męskich. Nie jest on wulgarny, lecz pełen emocji i uniesień. Na płycie można znaleźć także tekst Spiętego (Ostatni Gang Bang) oraz realizatora płyty, Marka Szwarca (Sarajevo…Zagreb…Beograd) i to te dwa teksty są najbardziej interesujące spośród wszystkich na albumie. Opowiadają o dosyć nietypowych relacjach. Ostatni Gang Bang to historia aktorów porno i tego, że nawet w tak nietypowych warunkach, może narodzić się uczucie do drugiego człowieka. Sarajevo…Zagreb…Beograd w przejmujący sposób opowiada o miłości do kobiety, która popełnia samobójstwo, tą kobietą jest Jugosławia. Tekst składa się fragmentów słów do piosenek serbskich zespołów. Choć nie wszyscy znają ten język, emocjonalny sposób śpiewania Marka Szwarca, połączony z charakterystycznym i bardzo mrocznym bałkańskim brzmieniem, sprawia, że rozumie się ten utwór bardziej sercem, niż rozumem. Spięty specyficznie interpretuje wiersze, wielokrotnie modulując głos, choćby szepcząc na początku Sic! czy „warcząc” w Z tymi wierszami to trzeba uważać. Z tekstem tej piosenki wiąże się ciekawa historia, ponieważ muzycy znaleźli go na jednym z forów internetowych, a został on podpisany „Bukowski”. Musieli uzyskać prawa autorskie do tego wiersza, dlatego kontaktowali się z kancelarią w USA, jednak nie potrafili wskazać z jakiego tomu poezji pochodzi ten wiersz. Okazało się, że autorem nie jest Charles Bukowski, tylko Polak pochodzący z Kalisza. Jazzombie przeprowadza słuchaczy przez historię erotyków od czasu dwudziestolecia międzywojennego, przez PRL, lata 90. a kończąc na współczesności. Okazuje się, że erotyzm wcale nie wzrasta wraz z upływem czasu, bo choć Ostatni Gang Bang zniesmaczyłby wrażliwych, to warto zwrócić uwagę na piosenkę, opartą na tekście wiersza Szał Emila Zegadłowicza, z lat 30. XX w. Fragment „gdy Twe trzewia nasienia opryskuje wrzątek” nie należy do najgrzeczniejszych.
Erotyki nie są płytą idealną. Pomysł na to, żeby wiersze stały się tekstami piosenek niestety nie jest oryginalny, o wiele ciekawsze dla fanów byłyby teksty Spiętego (Ostatni Gang Bang tylko potęguje to odczucie). Płyta po kilku odsłuchaniach może nudzić, bo niewiele jest w piosenkach zmian motywów muzycznych. Jednak wyraźnie słychać, że muzycy bardzo dobrze czują się grając utwory na płycie (co widać również na koncertach). Zarejestrowanie materiału na świeżym powietrzu sprawiło, że utwory nie są „wymuskane”, a brzmienie stało się otwarte i w pełni naturalne.