Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

mediapolitykaPoza strefą komfortuspołeczeństwoSpołeczeństwo w szklance burzyUW

Nie musisz nas wspierać, ale nie obrażaj

Czuję zażenowanie, gdy słucham o nas nieprawdziwych historii pokroju oni zabiorą nasze dzieci” – mówi Aleksandra Polowska, działaczka Queer UW i absolwentka psychologii.

Alicja Wolanin: Czy osoby LGBT w Polsce są grupą wykluczoną?

Aleksandra Polowska: – Jesteśmy poniekąd wykluczeni, chociaż nazwałabym to raczej marginalizacją. Głównie dlatego, że mimo wszystko istniejemy publicznie – są parady równości, akcje edukacyjne. Jesteśmy widoczni, ale pełni praw dalej nie mamy.

Czym jest Queer UW, co robicie i po co?

Jesteśmy organizacją studencką działającą od ponad 8 lat. Na spotkaniach i warsztatach podejmujemy tematy równościowe, antydyskryminacyjne i dotyczące seksualności. Jesteśmy po to, by uświadamiać i wspierać wszystkich tych, którzy tego potrzebują.

Jakie są reakcje na waszą działalność w środowisku studenckim?

Skrajnie różnie. Jako przykład mogę przytoczyć pewną nieprzyjemną historię, gdzie podczas projekcji jednego z filmów o tematyce LGBT ktoś wrzucił do sali race. To była sala samorządu na uniwersytecie, więc nikt się nie tego nie spodziewał. No bo jak w przestrzeni uniwersyteckiej coś takiego mogłoby się wydarzyć?

Skąd bierze się ta nienawiść?

Przede wszystkim to strach przed nieznanym. Może to być spowodowane na przykład brakiem osoby LGBT w gronie bliskich osób. Kiedy takiej osoby nie znamy, jest to dla nas coś obcego, innego. Obecność takiej osoby w kręgu znajomych lub wśród członków rodziny sprawia, że pozbywamy się ze swojego myślenia stereotypów o LGBT.

Co czujesz widząc hejt wobec społeczności LGBT w mediach? Przecież oni mówią też o tobie.

Czuję zażenowanie, słuchając tych nieprawdziwych historii o nas pokroju „oni zabiorą nam dzieci”. Mam momentami nawet taką chęć odwetu, krzyknięcia: „A my wam właśnie pokażemy, że będziemy jeszcze bardziej kolorowi i tęczowi!”. Ale to chwilowy odruch, co do zasady stawiam na uświadamianie, nie puste odpowiadanie hejtem na hejt. Poczucie humoru też pomaga.

Myślisz, że udział celebrytów w dyskusji na temat LGBT coś zmienia na lepsze?

Wśród celebrytów też są podziały. Zofia Klepacka, która otwarcie wypowiadała się publicznie, że „nie za taką Warszawę walczył jej dziadek”, mając na myśli podpisanie karty LGBT+ przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego. W opozycji do jej wypowiedzi, powstała akcja „Sportowcy dla LGBT”, gdzie przedstawiciele różnych dyscyplin stanęli po naszej stronie.

Celebryci należący do społeczności LGBT, mają moralny obowiązek wspierania i przyznawania się do przynależności do tej grupy?

Obowiązek to za duże słowo. Powinność prędzej, ale nikogo do niczego nie powinno się zmuszać. Jednak główną zasadą dla każdego celebryty LGBT, powinno być – po pierwsze nie szkodzić. Jeśli chcesz to wspieraj, jeśli nie, to żyj własnym życiem, nie ma problemu, ale nie bądź hipokrytą i nas nie obrażaj.

Co musiałoby się w Polsce zmienić, żeby dobrze się tu żyło?

Zalegalizowanie związków partnerskich to takie minimum. Za tym oczywiście idą inne rzeczy, takie jak adopcja dzieci przez pary homoseksualne, ale wydaje mi się, że jako społeczeństwo nie jesteśmy na to jeszcze gotowi. Chciałabym również, żeby na scenie politycznej znalazło się miejsce dla każdego. Nie tylko dla „tęczowych”, ale by każdy miał możliwość zaistnienia. Różnorodność w każdej dziedzinie życia jest dobra.