Okres świąteczny to najbardziej wyróżniający się w roku czas. To właśnie teraz jesteśmy bombardowani ze wszystkich stron szerokopojętą dobrocią, życzliwością, a z drugiej strony przecenami i nigdy niekończącym się Last Christmas ze sklepowych głośników. Skąd wzięły się te sprzeczności? Czy nie zagubiliśmy się odrobinę? Czy to możliwe, że pochłonięci świąteczną gorączką zapomnieliśmy o prawdziwej „magii Świąt”?
Zazwyczaj czujemy przytłaczającą presję czasu. Nieważne, że dekoracje świąteczne i przeceny w każdym sklepie obserwujemy już od początku listopada. Do kupienia tyle prezentów, a czasu niewiele. Pokornie gimnastykujemy się, próbując spełnić oczekiwania bliskich, często gubiąc sens obdarowywania. Spójrzmy prawdzie w oczy, na co komu porcelanowa filiżanka, jeśli na końcu okazuje się, że woli pić kawę w kubku?
źródło; FreeImages
Wyobraźmy sobie sytuację: 24 grudnia, późne popołudnie. Ostatnie przygotowania przed wyjściem na kolację wigilijną. Czujecie to? Ekscytacja. Radość. Zapach barszczu i pierogów przybiera na intensywności z każdą minutą. I ogromny stres. Stres, bo się spóźnimy. Stres, bo może jednak wyjdzie za mało kompotu. Stres, bo ciocia Krysia znowu mi powie, że strój nie taki, jaki być powinien. Rokrocznie jesteśmy postawieni przed próbą zrealizowania narzuconej wizji Świąt i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, jak wielką wagę do niej przykładamy. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie czuł się skrępowany podczas dzielenia się opłatkiem. Składając życzenia najbliższym nam osobom, często uciekamy do sztampowych, wyreżyserowanych słów, które traktujemy jedynie jako formalność. Czy nie powinno być całkowicie odwrotnie?
Przedstawienie
Niektórzy spędzają Wigilię w gronie najbliższej rodziny, inni traktują ten wieczór jako idealną okazję do nadrobienia zaległości w kontaktach z dalszymi krewnymi i spotykają się wszyscy razem. Moja rodzina realizuje drugi scenariusz. Naturalnie, ma to swoje wady i zalety. Z jednej strony miło jest dowiedzieć się, co słychać u kuzynki, o której wiemy tylko tyle, że zmieniła zdjęcie profilowe na Facebooku. Z drugiej, często pojawia się w mojej głowie myśl, że czas kolacji wigilijnej służy niektórym jako metaforyczna scena, na której muszą zaprezentować się z jak najlepszej strony. O ile łatwiej i przyjemniej by było, gdybyśmy skupili się na tu i teraz, obejrzeli świąteczny film, zaśpiewali kolędy, poszli na pasterkę?
Okres Bożego Narodzenia z definicji jest radosnym i rodzinnym czasem. W idealnym świecie spędzamy go na wspólnych rozmowach, kolędowaniu, po prostu byciu razem. W tegoroczne Święta, zwróćmy uwagę na nasze działania. Może się okazać, że wcale nie musimy dążyć do tego ideału, a wymarzony świat, to nasz świat i żeby go dostrzec, wystarczy zatrzymać się na chwilę i zrozumieć, co prawdziwie nas uszczęśliwia.