Czarna toń albo życie

W okrzykniętym najlepszym islandzkim filmem ostatnich lat, „Na Głębinie” Baltasar Kormakur przedstawia poruszającą historię walki człowieka z żywiołem. Główny bohater filmu przeżywa katastrofę rybackiego kutra i spędza noc walcząc z lodowatą wodą Atlantyku.

 

 

Gulli mieszka na wulkanicznej wyspie na południowym wybrzeżu Islandii. Jest załogantem rybackiego kutra. Wstaje jeszcze przed świtem i razem z piątką rybaków rusza na połów. Podczas rutynowej wyprawy sieci zaczepiają się na podwodnych skałach, kuter wywraca się i idzie na dno, pozostawiając rybaków na łasce Atlantyku. Koledzy Gulliego toną z wychłodzenia i tak zostaje on sam pośród oceanu. Dzięki niezłomnej woli życia szczęśliwie dociera do brzegu.

Fabuła filmu oparta jest na historii islandzkiego rybaka, który w 1984 roku przeżył 6 godzin w wodzie o temperaturze pięciu stopni Celsjusza, podczas gdy człowiek przeciętnie traci świadomość po trzydziestu minutach. Po dotarciu do brzegu trafił do szpitala – temperatura jego ciała wynosiła wówczas trzydzieści cztery stopnie. O niezwykłym rybaku było głośno w całym kraju. Dla lekarzy i ekspertów stanowił niepowtarzalny medyczny przypadek. Po serii badań, zarówno w Reykjaviku, jak i Londynie, stwierdzono, że Islandczyk zawdzięcza życie swojej otyłości, a dokładniej specyficznie zbudowanej tkance tłuszczowej, podobnej do foczej. Ten nietypowy układ tłuszczu sprawił, że ciepło uchodziło z ciała mężczyzny znacznie wolniej.

 

 

Baltasar Kormakur przedstawił historię islandzkiego rybaka w przekonujący sposób – ponuro, lecz bez przesadnego dramatyzmu i patosu filmów katastroficznych. Film tak naprawdę nie ma szczęśliwego zakończenia, bo dotarcie Gulliego do brzegu nie kończy jego problemów, nie sprawia, że zapomina o tragedii. Do roli Gulliego, zaangażowano świetnego aktora Olafura Darri Olafssona, który nadał postaci rybaka smutną głębię i poczucie winy jedynego ocalałego. Reżyser umiejętnie wykorzystał środki filmowego wyrazu by stworzyć odpowiednią, posępną atmosferę – cisza często zastępuje dialogi, kamera pracuje raczej w ujęciach statycznych, w obrazie dominują głównie zimne, mało wyraziste kolory.

Na końcu filmu załączono fragmenty autentycznego nagrania ze słynnym, ocalałym rybakiem – pierwowzorem postaci Gulliego. Te dokumentalne wstawki stanowią dobre podsumowanie całego dzieła, a obejrzana historia z „fajnej” kinowej fabuły zmienia się w tragedię człowieka, który stracił piątkę przyjaciół, samemu ledwie uchodząc z życiem.

„Na głębinie” to dowód kunsztu reżyserskiego Baltasara Kormakura i aktorskich umiejętności Olafura Darri Olafssona, oraz dobrej roboty ekipy realizatorskiej. Przede wszystkim jednak, film jest hołdem złożonym surowej przyrodzie i codziennie narażającym życie, islandzkim rybakom.

 

„Na Głębinie”
reż. Baltasar Kormákur
Islandia, 93 min.
premiera: 6 grudnia 2013 roku

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Nowy punkt na slamowej mapie Warszawy
30 kwietnia odbędzie się pierwszy slam poetycki w Cafe Niespodzianka....
Dekada Newsweeka
Tygodnik Newsweek jest na polskim rynku od dziesięciu lat. Dziś...
Ten moment, to zdjęcie
Fotografia pełna jest przykładów wielkich karier, które nabierały rozpędu w...
Na co wydajemy najwięcej pieniędzy?

Początek roku to często ciężki czas dla naszych portfeli. Przytłoczeni...