Foto: PAP/EPA

,,Chwila, w ktorej umarłam” — Recenzja monodramu autorstwa Remigiusza Grzeli

Oriana Fallaci, nazywana często mistrzynią zadawania celnych pytań. Wybitna włoska dziennikarka i intelektualistka. Ma na swoim koncie wiele wywiadów z takimi osobistościami jak Ddalajlama, Chomeini, czy Wałęsa. Mówiono o niej, że ,,była mistrzynią uzyskiwania dostępu do osób, z którymi mało kto miał okazję się spotkać i rozmawiać”. Mimo niesamowitych doświadczeń i przeżyć, spotkało ją też wiele tragedii. O tym właśnie opowiadał monodram autorstwa Remigiusza Grzeli, wykonany przez Ewę Błaszczyk na VII festiwalu Natura Kultura Media im. Ryszarda Kapuścińskiego.

Niektórzy by mogli sądzić, że ponad godzinny monolog dramatyczny może widza znużyć. Ja sama niechlubnie muszę przyznać, że z takim nastawieniem przyszłam na spektakl. I z zadowoleniem stwierdzam, że moje oczekiwania nie pokryły się z rzeczywistością. Już od pierwszej minuty aktorka porywa widzów do tej niesamowitej, bardzo emocjonalnej, pełnej patosu i tragizmu historii. Szczególnie istotnym wątkiem jest relacja romantyczna Oriany Fallaci z „Alekosem”, tj. Alexandrosem Panagulisem. Z jeden strony otrzymujemy romantyczny opis relacji dwojga zakochanych ludzi i namiętności jaka ich łączyła. Z drugiej tragiczną historię działacza politycznego, który za sprzeciw wojskowemu reżimowi Jeorjosa Papadopulosa (byłego premiera Grecji) i próbę zamachu na jego życie został skazany na nieludzkie tortury w więzieniu Boiati. Ewa Błaszczyk swoją pełną ekspresji grę ukazała nam niektóre z form tortur stosowanych na Alekosie, utrzymując silny głos i pełen emocji ton. Zrobiła to tak dobrze, że widz wyobrażał sobie te sceny, nawet nie próbując. Mimo to, nuta humoru została zachowana w całej opowieści. Widz mógł śmiać się przez zły, słysząc historię o człowieku, który pomimo wyrządzonych mu krzywd, dalej potrafił się śmiać i czerpać radość z życia. Ten monodram był prawdziwą sinusoidą, lawirowaliśmy między dobrymi aspektami życia Oriany, a tymi tragicznymi – np. śmierć matki bądź utrata jeszcze nienarodzonego dziecka. Aspektem który mógł wprowadzać widza w konsternację była dynamiczna gra aktorki, która momentami przeradzała się w chaos. Spektakl był bardzo przejmujący i z pewnością pozostawał w głowie widza na dłużej. 

Brat
Na ekranie z impetem pojawia się młody chłopak. Zaintrygowany dźwiękami...
Luje, drwale i zagadka
Literat z Warszawy, w dodatku gej, wyrusza w srodku zimnego...
Sztuka na ulicy
Dla dzieci i dla dorosłych, dla Warszawiaków i dla turystów....
Znikający sklep
Nie trzeba być „fashion victim”, by interesować się modą. Odzież...