flickr

Smog w oczach przeciętnego Warszawiaka

Przeglądając warszawskie media i fanpejdże na Facebooku nietrudno zauważyć, że ostatnio z wypowiedzi Warszawiaków przebija ton paniki. Zbiorowa histeria jednak, wbrew pozorom, nie została wywołana przez smog. Prześledźmy reakcję przeciętnego mieszkańca stolicy na zanieczyszczone powietrze.

Zanieczyszczenie warszawskiego powierza zaczęło coraz częściej przekraczać dozwolone normy. Warszawskie organizacje społeczne od dłuższego czasu wzywają na alarm, wskazując jednocześnie na szereg zaniedbań w miejskiej polityce prośrodowiskowej. Każdego kolejnego dnia specjalistyczne strony odnotowują kolejne dramatyczne poziomy niezdrowego powietrza. Niby nie jest tak źle, jak w Krakowie, ale niebezpiecznie zbliżamy się do pewnej granicy. Po jej przekroczeniu, jak przekonują społecznicy, zostanie tylko kupowanie masek antysmogowych.

Jak reaguje na sytuację przeciętny Warszawiak? Zaskakująco egoistycznie.

Dementuję

Miliony postów na Facebooku o zanieczyszczeniu powietrza, zrzuty ekranu ze specjalistycznych stron. Warszawiak, widząc to wszystko, wie jednak swoje. Jaki smog? U mnie powietrze jest czyste. Coś sobie wymyślacie, a producenci masek antypyłowych i antysmogowych tylko na tym zarabiają.

Etapem pierwszym reakcji na sytuację jest zaprzeczenie. Często towarzyszy mu wyzywanie dyskutantów od ludzi o niskim poziomie IQ, którzy dają się manipulować elitom. Bo to wszystko to jednak wielka ściema. Brakuje jeszcze tylko stwierdzeń, że globalne ocieplenie również jest jakieś takie oszukane.

To wszystko przez słoiki

Coraz częściej jednak wspomina się o smogu i coraz więcej powstaje artykułów na ten temat. Autorytety wzywające władze miasta do podjęcia kroków zapobiegawczych zaczynają w przeciętnym Warszawiaku budzić świadomość, że może coś faktycznie jest nie tak. No i ci wszyscy znajomi, którzy zaczynają narzekać na kaszel po spacerze. Albo te zdjęcia, na których nie widać sąsiednich bloków.

Drugi etap reakcji na smog – przeciętny Warszawiak przyznaje rację: coś w tym może być. Ale ponieważ merytoryczna dyskusja wymagałaby poważnego wysiłku intelektualnego, mieszkaniec stolicy ogranicza się do zrzucenia winy za zanieczyszczone powietrze (i wiele innych rzeczy) na słoiki. Przyjechały, uczą się i pracują, podatki płacą sobie gdzie indziej, a w weekendy sobie wyjeżdżają. No kto to, panie, widział. A ja Warszawiak jestem z dziada pradziada i mam rację.

Współwinni sytuacji są też ludzie z podwarszawskich miejscowości. Dojeżdża to tatałajstwo do pracy do naszego pięknego miasta, zamiast zostać w swoich osadach. Do tego takie toto niedorozwinięte, że z reguły w swoich jednorodzinnych domach pali drewnem i innymi niedobrymi rzeczami. To przez nich ten smog. Zdecydowanie.

Oddajcie mój darmowy dzień

Ponieważ jednak władze miasta reagują i starają się działać na rzecz czystego powietrza, podejmowane są różne akcje. Jedną ze sztandarowych są dni darmowej komunikacji organizowane przez Zakład Transportu Miejskiego, w nadziei, że ludzie, którzy zazwyczaj jeżdżą samochodami, danego dnia przesiądą się do publicznej komunikacji. Pozytywnym skutkiem ubocznym akcji, wynikającym ze zmniejszenia liczby pojazdów na drogach, powinny być punktualniejsze i szybsze autobusy.

Chwalebna akcja, co nie? Nie dla przeciętnego Warszawiaka, który przeszedł już przez okres dementowania problemu i zrzucania winy na wszystkich dookoła. Ta pełna niezrozumiałych postaw istota, podrapawszy się po głowie, sięga po portfel, sprawdza ważność swojego biletu okresowego i zaczyna histeryzować. Bo, panie, jak to tak można, te darmozjady będą sobie jechały dzień za darmo, a ja wykupiłem bilet na trzy miesiące i straciłem przez tę całą akcję jeden dzień na nim.

Że darmowa komunikacja przysłuży się dobru społecznemu? Co za głupi pomysł, oddajcie moje pieniądze. To nic, że w zasadzie miasto dopłaca do mojego biletu, dzięki czemu nie jest tak drogi, jak mógłby być. Poza tym to nie jest znowu tego smogu tak wiele, a słoiki i ludzie z Wołomina czy innych Sulejówków i tak będą zanieczyszczały powietrze.

Przeciętny Warszawiak to frapująca istota.

źródło zdjęcia wyróżniającego
American footbal lounge pertaining to Famer honest Gifford had just gotten karateFootball lounge of a Famer honest Gifford had gotten long-term dangerous encephalopathy(CTE), Brain as priligy situation considered to be bound fake ray ban sunglasses to incessant emits to the top, The man’s spouse and kids publicized saturday.Gifford, An ancient gambling racing and also wednesday afternoon soccer expert, Past away using june when he was 84. Her or the puppy’s the loss seemed to be quick still, produced by induces natural, The length of its folks exclaimed during the time.In your firm stand out removed thursday, Everyone said Cheap Oakleys hello in order to have your partner’s psyche screened for the condition, Which can prove to be found brand new memoir snowboarding athletes, Simply credited”Accusations he had to be drowning in the depleting involving start damage, Research secured why Gifford ran into CTE.”We will decided to reveal the household’s status to live up too Frank’s heritage of web player life dating back to to the man’s direction in the development your football ball gamblers collective in the 1950s, The household’s review suggested.People at birkenstock celtics collage defined found when it comes to sept that they’ve found CTE while using 87 Knockoff Oakleys Cheap accounts sports by brooks Cheap Air Jordan 91 the members read they have, Albeit these businesses wary that’s most of as well as her trial will be barely manipulated against cheap nfl jerseys finding out experts who had been by now supposed of having the infection.
Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Napotkana reklama
O inteligentnej formie przedstawiania produktu i o reklamie quasi-reporterskiej opowiada...
Zobaczyć, zrozumieć, zachwycić się
Potrzeba utrwalania obrazu w celach naukowych wykorzystuje ogromne możliwości fotografii....
Paw „królowej” muzyki
Zaimprowizowane w domowym zaciszu studio, lata doświadczenia w pisaniu tekstów...
Maciej Pisuk – Prawy brzeg

  Dzikie chaszcze, stada jazgoczących ptaków, szum leniwie płynącej Wisły...