Tymi słowami zachęcał słuchaczy brytyjski fotograf, Matt Stuart, podczas autorskiego spotkania 16 grudnia, zorganizowanego w ramach wystawy Street Photography Now w Muzeum Drukarstwa Warszawskiego. Z uśmiechem na ustach i przymrużeniem oka fotograf opowiedział o swojej przygodzie z aparatem, a także podzielił się wieloma cennymi wskazówkami w dziedzinie street photography.
Słówko wstępu o Street Photography Now
Od 19 listopada w galerii Muzeum Drukarstwa Warszawskiego w budowie, przy ul. Marszałkowskiej 3/5, można oglądać Street Photography Now. Tu i teraz!, wystawę zorganizowaną przez Fundację.DOC i galerię. Wystawa pod hasłem fotografii ulicznej jest kompilacją zdjęć jednych z najlepszych fotografów w tej dziedzinie, takich jak: Alex Webb, Bruce Gilden, Trent Parke, Matt Stuart, Gus Powell czy Maciej Dakowicz. Prezentowany jest również album Street Photography Now, pod red. Sophie Howarth & Stephena McLarena, zawierający najlepsze streetowe ujęcia, na podstawie którego stworzono wystawę.
Warto się pospieszyć bowiem organizatorzy przewidują koniec wystawy na 15 stycznia.
Szczęśliwe „shoty”
Dopełnieniem całej inicjatywy są spotkania autorskie, na których w interesujący sposób sami „street photographerzy” opowiadają o swoim fachu. Tym razem przyszła pora na brytyjskiego fotografa, Matta Stuarta, autora zdjęcia na okładce albumu Street Photography Now.
W sobotę 16 grudnia galeria Muzeum Drukarstwa Warszawskiego przyciągnęła tłum fotografów i entuzjastów fotografii, kiedy to przyjazny Brytyjczyk nie tylko przybliżył uczestnikom spotkania swoją burzliwą biografię i podzielił się cennymi wskazówkami, lecz także pod koniec spotkania wybrał laureatkę kolejnej odsłony konkursu Hyde Park!
Matt Stuart, ur. 1974 r., fotografią uliczną zajmuje się od 14 lat. Należy do grupy fotograficznej iN-PUBLiC, zrzeszającej kilkunastu fotografów ulicznych z całego świata. Jego przygoda z fotografią zaczęła swój bieg w dosyć osobliwy sposób. „Aparat był w naszym domu od zawsze, jednak nigdy nie przykładaliśmy do niego większej wagi”- tak zaczął swą opowieść Stuart na spotkaniu w galerii. Sam, jako dziecko, nie przykładał większej uwagi do nauki, lecz do swoich hobby – „jak już zaczynam coś robić, to robię to na 100%”. I tak słuchacze poznali opowieść o trąbce i skate’ingu, którymi Stuart zajmował się za szczenięcych lat. Wszystko uległo przemianie, gdy dostał dwie książki. Albumy Roberta Franka („The Americans”) i Henry’ego Cartier-Bressona totalnie zmieniły spojrzenie na świat zaledwie dwudziestoletniego Brytyjczyka.
Jednym z jego głównych motywatorów od zawsze był ojciec – to on zachęcił go do fotografowania i wysłał na pierwszy kurs fotograficzny z Leonardem Freedem. Jak opowiadał Matt – ten zaledwie weekendowy kurs wiele zmienił w jego życiu. Poznał ludzi, z którymi stworzył fotograficzne community, w którym wzajemna rywalizacja pchała do coraz lepszych osiągnięć. I tu kolejna anegdotka z życia fotografa – ile klatek trzeba wypstrykać, aby uchwycić „ten moment”? – odpowiedź brzmi: mnóstwo. Do tego potrzebna jest nie tylko cierpliwość i pomysłowość, do których dochodzi kadrowanie i kompozycja, ale także ta jedyna, niepowtarzalna sytuacja, którą warto uwiecznić na fotograficznej kliszy. Dlatego też pierwsze lata nowej pasji Stuarta spłynęły na wypstrykaniu setek rolek filmu podczas jazdy metrem – i jego nie ominęła żmudna praca asystenta fotografa. Metodą prób i błędów Stuart zebrał imponująca ilość intrygujących ujęć z londyńskiego tube. Tak zaczęła się przygoda ze streetem.
Pląsając między rzutnikiem a kanapą z Leicą w ręku, Matt Stuart pokazywał nie tylko swoje wczesne stykówki, lecz także tłumaczył jak dochodzi się do „tego jedynego, decydującego ujęcia”. Warto nosić aparat zawsze ze sobą, bo nigdy nie wiadomo kiedy będzie się świadkiem ciekawych sytuacji – i tak właśnie postępuje sam Stuart. Z pozoru niewinna wycieczka po mleko do sklepu może być okazją do sfotografowania psa w samochodzie ze sprytnym zastosowaniem perspektywy, według której to czworonóg siedzi za kierownicą! Ważne jest też opanowanie sztuki „bycia niewidzialnym” – przyzwyczaić ludzi do dźwięku migawki, płynnie wślizgnąć się w sytuację i równie w angielski sposób wyjść z niej niezauważonym.
Matt podzielił się również tajemnicami technicznymi: zawsze ma przy sobie trzy obiektywy (28 mm, 35 mm, 50 mm) i masę filmów. (Ale używa tylko 35 mm ). Do tego ważne przesłanie: „jak to ktoś kiedyś powiedział: im więcej ćwiczysz, tym więcej masz szczęścia”. Dlatego też warto położyć nacisk na praktykę – najlepsze ujęcia często przychodzą znienacka. Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Jednym z minusów jest to, że większość szczegółów podczas pracy fotografa na ulicy może umknąć, co często owocuje zabawną niespodzianką w ciemni.
Po ponad dwugodzinnej wymianie anegdotek i pytań do fotografa, Matt Stuart został poproszony o wybranie najlepszego zdjęcia z Hyde Parku. Hyde Park to specjalne miejsce na ścianie galerii, na której każdy chętny może umieścić swoje streetowe zdjęcie. Każda odbitka ma szansę wygrać w prawie co tygodniowym konkursie na najlepsze ujęcie. Tym razem wygrała Kasia Korza – gratulujemy!
W styczniu kolejne spotkania, w tym m.in. z Brucem Gildenem. Gorąco polecamy!
Matt Stuart – portfolio http://www.mattstuart.com/
Międzynarodowa grupa zrzeszająca street-fotografów iN-PUBLiC http://www.in-public.com/
Organizatorzy wystawy i spotkania:
Fundacja.DOC http://fundacjadoc.org/
oraz Galeria Muzeum Drukarstwa Warszawskiego w budowie (oddział Muzeum Historycznego m. st. Warszawy)
STREET PHOTOGRAPHY NOW – Fotografia uliczna tu i teraz.
Wystawa trwa do 15 stycznia 2012 r.
godziny otwarcia:
czwartek, piątek – 15:00-20:00
sobota, niedziela – 12:00-20:00