Galeria „apteka sztuki” (ukryta do września pomiędzy elewacjami toczącej się tuż obok budowy) to miejsce niezwykle kameralne i dla zwiedzających przyjazne. We wtorek o godzinie 15.00 świeciło pustkami i z początku czułam się, jakbym ukradkiem weszła do czyjegoś przestronnego mieszkania. Po chwili podeszła do mnie pani, życząc przyjemnego oglądania ekspozycji, a po kolejnej – pan ze szklanką zimnej wody na ochłodę i propozycją, że oprowadzi mnie po sali.
Filip Ćwik, współpracownik „Newsweeka” – nagrodzony trzecią nagrodą w tegorocznym Grand Press Photo za fotografie przedstawiające polską żałobę tuż po katastrofie smoleńskiej, w „aptece sztuki” prezentuje esej fotograficzny zrealizowany w okresie wielkiej powodzi 2010 roku – INSIDE/OUTSIDE. Nie jest to jednak wystawa ukazująca dramatyzm tego wydarzenia w czystej formie, nie jest to również relacja zmagań człowieka z żywiołem. Postaci ludzkich w zasadzie tu nie ma. Jedyna, czarno-biała fotografia przedstawiająca kobietę na tle ściany zniszczonego domu, zawisła w najbardziej ukrytym zakątku sali. Usytuowanie zdjęcia w zupełnym odosobnieniu zdaje się symbolizować cichą skargę wszystkich ludzi, którzy padli ofiarami powodzi. Znając kontekst wydarzenia, domyślamy się historii tej postaci – ubrana w robocze ubrania i gumowe rękawice zdaje się być wyrwana przez fotografa z wiru pracy, która ma na celu uratowanie resztek jej dobytku ocalałego z powodzi. Jej twarz nie wyraża rozpaczy. Bo chociaż spojrzenie odarte jest za złudzeń, to skarga zdaje się przeplatać ze smutnym pogodzeniem z nieoczekiwanym losem i nieustającym uporem, by nadal walczyć o resztki tego, co zdołało umknąć wodzie.
Kolejna ściana wystawy jest częścią OUTSIDE. To kompozycja składająca się z dwunastu czarno-białych zdjęć przedstawiających krajobraz, jaki zostawiła po sobie powódź. Widzimy perspektywę stworzoną przez sam żywioł, gdzie dobrze nam znane przedmioty – takie jak płot, elementy dachów, rury czy deski stają się w obiektywie fotografa częścią obrazu sztuki, przemyślanej instalacji. W okolicznościach tragedii nabierają głębokiej symboliki, poruszają wyobraźnię oglądającego. I tak fotografia furtki, która pozostała jedynym elementem otaczającym zrujnowane gospodarstwo, stając się zupełnie zbędną, może symbolizować ironiczną bramę niczego już nie strzegącą i prowadzącą donikąd. Nie daje już poczucia bezpieczeństwa, nie wyznacza miejsca, w którym można się czuć bezpiecznie i u siebie. Przypomina jedynie o czasie „sprzed”, do którego odwrotu już nie ma. Zdjęcia wyrwanych z korzeniami drzew, które jeszcze na niedługo przed sfotografowaniem zalane były wodą, to obraz lamentu przyrody. Pełno w nim dynamiki – powyginane gałęzie wyglądają, jakby nadal targane były wiatrem, poniszczone płoty i domy również zdają się być w ruchu. Jeszcze inna fotografia wydaje się być studium pustki – przedstawia fragment zdewastowanego domu, w którego oknie stoi figurka Matki Boskiej. Jest ona jedynym oświetlonym elementem zdjęcia. Czy symbolizuje stałość, opokę, która przetrwa wszystko czy też może pozostawiona sama sobie, została królową bez królestwa w chwili, gdy świat sprzed powodzi, świat tego konkretnego podwórka, domu i mieszkających w nim ludzi przestał istnieć? To już jest kwestia indywidualnej interpretacji.
Symboli religijnych nie brakuje również na fotografiach w części INSIDE, gdzie wnętrza zniszczonych domów sfotografowane zostały w kolorze. Pełno w tych pomieszczeniach obrazów i ikon. Ich charakterystyczną, wspólną cechą jest to, że wszystkim udało się uniknąć niszczycielskiego działania wody. Obrazy Chrystusa, Świętej Rodziny, postaci Matki Boskiej – chociaż naznaczone piętnem żywiołu, to jednak zachowały swoją formę oraz czytelność. Jedno ze zdjęć całkowicie poświęcone jest studium ikony, która na innej fotografii jest jedynie jednym z elementów zniszczonego pokoju, jakby autor namawiał widza, by dokładniej przyjrzeć się wizerunkowi Maryi z Dzieciątkiem. Religijność i mistyka gra w ekspozycji bardzo ważną rolę.
Wnętrza domów na zdjęciach Ćwika biją wszechogarniającą ciszą. Co się miało wydarzyć – zdarzyło się, teraz pozostał już tylko smutny spokój. Niektóre fotografie to jedynie obrazy pustych ścian, przypominające opuszczone bryły geometryczne. Na innych panuje zupełny chaos: ślady ludzkiej egzystencji tracą swoją wyrazistość wśród szkód wyrządzonych przez niszczycielską siłę wody. Podłogi zamieniają się w piaszczyste wydmy, które uformował żywioł i na pierwszy rzut oka nie zauważamy tragizmu wnętrza. Wydaje się ono zwyczajnie… piękne. Przyjemna kolorystyka – beżowy piach na tle błękitno-niebieskich ścian sprawia, że dopiero później uświadamiamy sobie dramat domu, do którego wdarła się woda. Zauważamy połamane meble, zniszczony piec kaflowy, zdarte ze ścian plakaty.
Na wernisażu wystawy, 2 czerwca, autor stwierdził: „Dla mnie samego jest to zupełnie nowe doświadczenie, ponieważ do tej pory zajmowałem się typowo reporterską pracą, z typowym reporterskim zacięciem i podejściem.” W „INSIDE/OUTSIDE” nie czujemy reporterskiej aury, brak tu słów i dosłowności. Jest to raczej próba kontemplacji zastanej tragedii, nasycona w równym stopniu dokumentalizmem, jak i doświadczeniem zmysłowym. Brak tej wystawie prowokacji, czy dramatu skrajnych emocji. Nie męczy. Mimo poruszanego tematu, kieruje uwagę widza przede wszystkim ku sferze estetycznej.
Wystawę oglądać można do 10 lipca.