To nie jest miejsce dla każdego. Jeśli tam wchodzisz, decydujesz się na serię dźwięków, od których szumi ci w uszach, na jednostajne uderzenia, które przyspieszają bicie serca, na tłum ludzi, który wraz z tym rytmem szturcha cię łokciami. Na pewno znasz to miejsce, byłeś tam nie raz. Piłeś 3 pięćdziesiątki i stawałeś się królem parkietu. Lub królową. Kluby nocne to inny klimat. To jak mały ekosystem oddzielony od świata zewnętrznego kurtynami i szatnią za 2 złote.
W dżungli nie wypada być trzeźwym. Albo trzeźwo się zachowywać. To takie małe dżunglowe faux pas. Idziesz tam, by się wyszaleć, by puściły hamulce. Wystrojone dziewczyny, precyzyjnie umalowane, krążą po klubie na wysokich obcasach, które z każdą godziną coraz bardziej piętrzą się w kątach. Widzisz efekt ich długich przygotowań. Bo nie idą tam po prostu się pobawić, idą by oszołomić wszystkich. I łowić eleganckich panów w białych koszulach, najlepiej z drogim zegarkiem na ręku. Pląsasz niczym kotka – dżunglowa pantera, chcesz zwrócić na siebie uwagę. Panowie z dystansu, z drinkiem w ręku obserwują widowisko, szukają zdobyczy. Wyhaczone, przetańczone, może pogawędka, może coś więcej. „Jesteśmy tu dla zabawy.”
Najgorsze rzeczy dzieją się w dżunglowej toalecie. Ta, cała zalana strumieniami wody, przyjmuje wszystkie rozczarowania i dramaty imprezowiczów. Że się z nim przelizała a on teraz z inną, że dyskoteka jest fatalna, że wszystko chujowe, topiła smutki w butelce wódki, ale nie utonęły. I w każdej kabinie po dwie, razem przeżywają dżunglowe tragedie.
Ale czasem w dżungli pojawia się prawdziwy lew – gwiazda. Dzięki sławie jakby przystojniejszy podbija serca kobiet. Niewiasty szaleją na jego punkcie, a on tym gra. A gdy do którejś się uśmiechnie, spojrzy – miękną jej kolana. Ale tylko przez moment, w drugiej chwili rzuca się na idola. I jest w tym ogromna siła, fanki są w stanie sforsować wszystko. A gwiazda się cieszy, mimo że lata świetności minęły, zaokrąglił się brzuszek i z każdym rokiem przybywa zmarszczek na czole.
W dżungli XXI wieku wszystko musi być dokładnie sfotografowane, sfilmowane, żeby pokazać znajomym, że się było, że się widziało, że się przeżyło. Selfie wskazane. Za zdjęcie z lwem są w stanie zabić. Każda kropelka potu musi zostać udokumentowana. Taka jest dżungla. Wygrywają najsilniejsi. Zdarzają się spięcia, zwłaszcza podczas przypadkowych spotkań dwóch samców alfa. A że czasem trzeba użyć pięści, przybywają osobniki z innego świata, niebiescy wysłannicy cywilizacji. I pacyfikują, niszczą naturalność dżungli. Naturalność przepełnioną plastikiem, sztucznymi rzęsami i cyckami, napiętymi na moment bicepsami i wciągniętymi brzuchami.