Co roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Nowe Horyzonty zostaje wybrany motyw przewodni, który będzie rozpatrywany poprzez pryzmat poszczególnych filmów, a także w trakcie paneli dyskusyjnych. Tym razem postanowiono przyjrzeć się scenografii – jej roli w kinie, a także temu, czy jeszcze w ogóle istnieje potrzeba jej stosowania.
W dobie efektów specjalnych i technologii 3D to pytanie wydaje się wyjątkowo zasadne. Tym bardziej, że celem najlepiej zastosowanej dekoracji jest uzyskanie takiego efektu, by w ogóle nie było jej widać. Powstają jednak filmy, gdzie w ogóle się jej nie używa. Jest to charakterystyczne dla duńskiej Dogmy 95, postulatu stworzonego przez Larsa von Triera, Thomasa Vinterberga, Kristiana Levringa oraz i Sørena Kragh-Jacobsena, który obejmował m.in. kręcenie filmu bez pomocy wszelkich rekwizytów. Również kino nowofalowe zakładało taki sposób przedstawiania rzeczywistości, zwłaszcza francuska „Nouvelle Vague”, ale również znaczna część dzisiejszej kinematografii. Doszukiwać się tu można zerwania z pewnymi konwencjami panującymi w świecie filmu. Jest to próba nowego spojrzenia zarówno na aktora, otoczenie, jak i na widza, który przyzwyczajony jest do fikcyjności oglądanych historii.
Tak choćby „Dogville” Larsa von Triera nie tyle dziwi faktem, że zostało nakręcone na deskach teatru, jak tym, że właśnie dzięki temu staje się odrealnione. Zmuszenie odbiorców obrazu do szerszej wyobraźni sprawia, że ze świadków stają się współtwórcami tego, co dzieje się na ekranie. Ten postulat to nowość w kinematografii, realizowany konsekwentnie od piętnastu lat, jednak wciąż niepewnie „stojący” na nogach. Drugą stroną medalu są filmy, które mimo że nie wykorzystują żadnej scenografii, są jak najbardziej realne. Widz musi tylko odnaleźć zawarte w nich przesłanie. Ten wysiłek charakteryzuje tzw. kino ambitne i może dlatego staje się ono dziś niszowe, zepchnięte do kin studyjnych. Współczesność jest nastawiona na łatwo dostępne informacje i rozrywkę, nie zaś wejście w dyskurs z filmem. Próba przezwyciężenia tego marazmu to cel, jaki stawia sobie obecnie kinematografia. Realizując go poprzez umiejętne używanie scenografii pogłębia jej znaczenie. Dlatego tym ważniejszym stało się wzięcie przez Romana Gutka takiego, nie innego motywu na 11. MFF Nowe Horyzonty.
Tezy „Dogmy 95”:
- Filmy należy kręcić poza studiem, bez budowy scenografii. Należy także zrezygnować z rekwizytów − jeżeli jakaś rzecz jest potrzebna w danej scenie, to należy znaleźć do jej nakręcenia takie miejsce, gdzie rzecz ta występuje niejako naturalnie.
- Nie należy dodawać żadnego dźwięku, który nie wynika wprost z obrazu. Muzyka może wystąpić w filmie tylko wtedy, jeśli jest elementem sceny (tzn. słyszą ją również bohaterowie).
- Należy zrezygnować ze statywów − wszystkie ujęcia powinny być kręcone „z ręki”. To kamera ma się ruszać zgodnie z akcją, a nie akcja dostosowywać się do kamery.
- Niedozwolone jest realizowanie filmów czarno-białych oraz używanie jakiegokolwiek dodatkowego oświetlenia planu poza pojedynczą lampą zainstalowaną na kamerze.
- Nie wolno stosować filtrów i innych przyrządów optycznych.
- Film nie powinien zawierać elementów sztucznie wzbogacających akcję, takich jak morderstwa, broń itp.
- Akcja powinna dziać się tu i teraz − osadzanie jej w innych realiach historycznych lub geograficznych jest zabronione.
- Nie należy tworzyć filmów, o których z góry wiadomo, że będą zaliczać się do klasy B.
- Gotowy film należy przenieść na taśmę 35 mm, w formacie 4:3.
- Nazwisko reżysera nie powinno znajdować się w napisach.